Nieznajoma z Sekwany recenzja

Kapiszon znad Sekwany

Autor: @landrynkowa ·3 minuty
2022-08-14
Skomentuj
16 Polubień
Po obiecującym początku przyszła spektakularna klapa. Chyba mogę powiedzieć, że „Nieznajoma z Sekwany” to moje czytelnicze rozczarowanie roku bo uwielbiam powieści Musso, zawsze bardzo oczekuję premiery kolejnej i, mimo że niektóre są nieco słabsze, to jednak wciąż przyciągają ogromnym potencjałem.

„Nieznajoma…” zaczyna się intrygująco. Pojawia się zalążek tajemnicy związanej z wyłowioną z Sekwany nagą kobietą, zaczyna buzować napięcie, balonik kreatywności rośnie i rośnie, aż nagle, zupełnie nieoczekiwanie, wytraca powietrze podrygując niemrawo i sflaczały opada u stóp, zostawiając czytelnika z wyrazem niedowierzania i zawiedzenia. Pierwsza myśl: czy to naprawdę tak miało być? Druga: to nie może być aż tak banalne. A jednak jest banalne, a nawet infantylne. Musso zainspirował się historią sprzed 150-ciu lat, kiedy to z Sekwany wyłowiono ciało szeroko uśmiechniętej nastolatki. Przeniósł ją na grunt współczesny, osadził w bożonarodzeniowym czasie i połączył z mitologicznymi Dionizjami. Do tego dorzucił beznadziejną policjantkę, która czeka na swoją wielką sprawę będącą jej trampoliną w karierze. Roxane jest denerwująca, rozkapryszona i leniwa. Jedyne, co potrafi to delegować zadania tak, aby to inni wykonali za nią całą robotę, ewentualne zasługi przypisując sobie. Roxane zanim wpada na trop nieznajomej z Sekwany, w związku z jakąś tajemniczą sprawą, w której poniosła klęskę, zostaje przeniesiona do nic nieznaczącej Agencji ds. Niekonwencjonalnych, ta zaś w założeniu miała się zajmować zjawiskami paranormalnymi, od ufo, przez reptilian, aż po Billa Gatesa, który „stworzył wirusa, a francuski rząd rozprowadza go za pomocą sieci 5G i liczników energii elektrycznej”. To właśnie w ASN natrafia na ślad nieznajomej, czuje potencjał tej sprawy i zaczyna zadawać pytania: kim jest naga kobieta wyłowiona z rzeki?, kim jest Milena Bergman?, o co chodzi z kultem Dionizosa?, jak to się łączy z poprzednim szefem ASN, Markiem Batailley’em i jego synem, słynnym pisarzem, Raphaëlem Batailley’em. Odpowiedzi prowadzą do odkrycia wręcz banalnej mistyfikacji, tak naprawdę stanowiącej podstawę wszystkich wydarzeń w powieści, które dla zwiększenia dramaturgii ubrano w dionizyjskie liście bluszczu i koźlęce skóry.

Musso w większości poprowadził narrację trzecioosobowo z perspektywy Roxane, ale nie zabrakło też kilku rozdziałów pierwszoosobowych, kiedy część historii poznajemy z ust Raphaëla. Autor nie zawahał się nawet wejść w głowę nieprzytomnego, umierającego starego policjanta Marca Batailley’a żeby i z jego perspektywy dopowiedzieć kolejne elementy układanki i tego nie kupuję.

Wszyscy bohaterowie tej powieści są totalnie nijacy. Bez wyrazu, bez ikry, bez jakichkolwiek cech szczególnych, zupełnie pozbawieni osobowości. Nie ma szans jakoś ich skategoryzować. Reprezentują cechy wszystkie i żadne zarazem. Poznajemy nawet ducha siostry Raphaëla, który tylko utwierdza w teorii, że bohaterowie mają nierówno pod sufitem. Jednak najgorszą rzeczą tej powieści jest płaskość i powierzchowność. Tu tak naprawdę nie ma nic, co zasługiwałoby chociaż na krótką chwilę przemyślenia. Zawsze uważałam, że powieści Musso są przemyślane i napisane na wysokim, literackim poziomie. Ta chyba jednak powstała na kolanie bo nie dość, że panuje w niej chaos to jeszcze nie otrzymujemy wszystkich wyjaśnień. Niepozamykane wątki to coś okropnego w powieści, zwłaszcza jeśli autor nie planuje kontynuacji. Ja na przykład chciałabym poznać historię Roxane, powody, dla których stała się czarną owcą w policji, przyczyny jej depresji. Chciałabym też dowiedzieć się, czy prócz samego tylko spektakularnego efektu Dionizji, w tej historii chodziło o coś jeszcze? Dlaczego akurat te konkretne osoby zostały w nią wciągnięte, bo związek wydaje się być raczej przypadkowy, chociaż Musso parę razy usiłował przekonać mnie, że jednak celowy.

Zakończenie to kapiszon na całej linii. Płynął, płynął aż dopłynął i… no właśnie… zasadniczo nic wielkiego. Banał i nietrzymająca się kupy bzdura.

Kiedy kilkanaście lat temu przeczytałam pierwszą powieść Musso, a potem kolejne, myślałam, że to miłość na całe życie, ale jak się okazuje, nic nie trwa wiecznie, a ja z każdą nową powieścią autora tracę sentyment do jego twórczości. Może powinien trochę odpocząć i powrócić za jakiś czas z nową klasą i pomysłami? Ja na pewno do kolejnej książki Musso podejdę z dużą ostrożnością.

Z tą powieścią jest trochę jak z kultowym Tamagotchi: autor dwoił się i troił, żeby podtrzymać zainteresowanie, próbował się bawić, karmił pomysłami, a zwierzątko i tak zdechło.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-08-14
× 16 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Nieznajoma z Sekwany
Nieznajoma z Sekwany
Guillaume Musso
6.2/10

„Nieznajoma z Sekwany” to bez wątpienia jedna z najchętniej powtarzanych miejskich opowieści wśród mieszkańców Paryża i okolic. Mimo że od tragicznych wydarzeń minęło już przeszło 150 lat, historia t...

Komentarze
Nieznajoma z Sekwany
Nieznajoma z Sekwany
Guillaume Musso
6.2/10
„Nieznajoma z Sekwany” to bez wątpienia jedna z najchętniej powtarzanych miejskich opowieści wśród mieszkańców Paryża i okolic. Mimo że od tragicznych wydarzeń minęło już przeszło 150 lat, historia t...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Nie wiem, czy tego autora trzeba bliżej przedstawiać. Myślę, że jest znany i dość popularny. Ja również miałam okazję zetknąć się wcześniej z jego twórczością. Ale tamto spotkanie było efektowne i em...

@malgosialegn @malgosialegn

Pozostałe recenzje @landrynkowa

Halny. Wiatr, który niesie obłęd
Idzie halny

"Nad Tatrami unosi się gęsty wał. Jest szczelnie zbudowany z gęstych chmur. Idzie halny". Halny jednych fascynuje, u innych budzi przerażenie. Nie można go lekceważyć,...

Recenzja książki Halny. Wiatr, który niesie obłęd
Rzym od kuchni
Zjeść Rzym

Ta książka jest tak pyszna, że można by ją zjeść… Magdalena Wolińska-Riedi podała nam Rzym na talerzu. Wycieczkę śladami najsłynniejszych dań stolicy Italii zaczynamy oc...

Recenzja książki Rzym od kuchni

Nowe recenzje

Wielka Księga Opowieści Kryminalnych
Kryminalna uczta w doborowym towarzystwie.
@Mirka:

@Obrazek „Jeśli umysł diabolicznego geniusza potrafi wymyślić metodę kradzieży lub morderstwa, która wydaje się niem...

Recenzja książki Wielka Księga Opowieści Kryminalnych
Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
© 2007 - 2024 nakanapie.pl