Bartłomiej Kowaliński zadebiutował na polskim rynku wydawniczym w 2020 roku książką „W zmowie z mordercą”. Choć jego debiutancka powieść oraz dwie kolejne książki z tego cyklu zbierają bardzo dobre opinie, niestety nie miałam jeszcze okazji ich przeczytać, czego bardzo żałuję. Dlatego, gdy pojawiła się zapowiedź najnowszego kryminału autora, „Kajdany”, nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie.
W swojej powieści Kowaliński zabiera nas do Krakowa, prowadząc przez rzadko odwiedzane zakamarki miasta i obnażając jego najciemniejsze strony: zimne piwnice, opuszczone podziemia oraz kanały pełne szczurów.
Prokurator Agnieszka Sadowska zostaje wezwana na miejsce zbrodni w jednej z kamienic na krakowskim Podgórzu. Na miejscu zostają ujawnione brutalnie okaleczone zwłoki młodej kobiety. Wstępne oględziny oraz tajemnicza wiadomość sugerują, że śledczy mają do czynienia z bezwzględnym mordercą.
W obliczu wielu tropów, braku jakichkolwiek punktów zaczepienia i nieubłaganie upływającego czasu, czy prokurator Sadowska wraz z komisarzem Korczulą odnajdą wskazówkę, która doprowadzi ich do mordercy?
Sięgając po „Kajdany” Bartłomieja Kowalińskiego, liczyłam na mocną, brutalną i przede wszystkim wciągającą lekturę i taką też dostałam! Autor stworzył niesamowicie intrygujący kryminał, który od pierwszych stron wciągnął mnie w wir przerażających wydarzeń, przeplatanych żmudnym, ale skrupulatnie prowadzonym śledztwem. Wykreował bardzo realistycznych bohaterów, którzy od razu zyskali moją sympatię; zarówno Sadowska, jak i Korczula są w pełni zaangażowani w śledztwo, dokładni i precyzyjni. Jedyne, czego mi zabrakło, to głębszej charakterystyki ich życia prywatnego i przeszłości. Niemniej jednak myślę, że taki był zamysł autora – abyśmy poznali Korczulę i Sadowską z ich zawodowej perspektywy.
„Kajdany” to kryminał, w którym autor skupia naszą uwagę głównie na prowadzonym śledztwie. Towarzyszymy policji na każdym kroku, wspólnie odkrywając kolejne elementy układanki i próbując połączyć je w całość. To co głownie zwróciło moją uwagę podczas lektury, to szczegółowe opisy pracy policji, prokuratury oraz medyka sądowego. Tematyka medycyny sądowej bardzo mnie intryguje, a czytając książkę, byłam mile zaskoczona, gdyż miałam okazję „uczestniczyć” w przeprowadzaniu sekcji zwłok ofiar. Widać, że autor odrobił pracę domową i dobrze przygotował się do napisania tej książki, a zawarte w niej informacje dotyczące charakterystyki zbrodni oraz pracy patologa sprawiają, że historia nabiera realizmu.
„Kajdany” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Bartłomieja Kowalińskiego i jestem w pełni usatysfakcjonowana. Autor oddał w ręce czytelników świetnie skonstruowany kawał dobrego kryminału, który chłonęłam z ogromnym zaangażowaniem. Mimo że prowadzone przez policję śledztwo nie jest dynamiczne, wręcz przeciwnie – małymi krokami przemierzamy uliczki Krakowa w poszukiwaniu kolejnych tropów – to jest na tyle intrygujące, że trudno oderwać się od lektury. Jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości autora, który stworzył tak nieszablonową historię, momentami zapierającą dech w piersiach, dostarczającą nie tylko niesamowitych wrażeń i emocji, ale przede wszystkim zaskakującą zakończeniem. Polecam.