Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta recenzja

"Jutro wyruszymy na bezkres oceanu..."

Autor: @z_kultury_ ·4 minuty
2013-11-30
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Prawie rok temu David Mitchell dał się poznać polskim czytelnikom jako autor popularnej książki pt.: "Atlas chmur". Ledwie opadły emocje po szeroko komentowanej ekranizacji tej powieści, a na naszym rynku czytelniczym już pojawiła się kolejna książka Mitchella, która w żaden sposób nie ustępuje miejsca poprzedniej. Autor po raz kolejny zabiera nas na statek płynący w nieznane. Pewnie zastanawiacie się, dokąd dopłyniemy dzięki lekturze powieści pt.: "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta"? Otóż moi Drodzy Podróżnicy, nasz statek dobije do brzegów "sztucznej wyspy w kształcie wachlarza"[1] w zatoce Nagasaki, która na kilkanaście godzin stanie się naszym nowym domem. Gotowi na literacką podróż w czasie i przestrzeni? Zatem wyruszamy!

W roku 1799 Holenderska Kompania Handlowa nie jest już tak potężna jak przed stuleciem. Mimo tego, potrzebuje złóż, których próżno szukać na terenie Niderlandów. Właśnie z ich powodu do wybrzeży Dejimy przybija tego roku statek pod holenderską banderą. Jego załoga złożona z różnego typu osobowości wyrusza w tę podróż przede wszystkim w celach handlowych. Jest wśród nich pewien cichy i pokorny Zelandczyk, na którego pewnie nie zwrócilibyśmy uwagi, gdyby nie fakt, że przewozi na statku zakazaną księgę. Tym człowiekiem jest tytułowy Jacob de Zoet, zaś księgą, którą skrzętnie ukrywa w swym kufrze okazuje się "Psałterz Dawidów". Spytacie, po co zwykłemu sekretarzowi Kompanii zbiór psalmów? Czyżby chciał wyśpiewywać na pełnym morzu nabożne pieśni, zamiast wykonywać powierzone mu obowiązki? Nic z tych rzeczy. Jacob jest po prostu człowiekiem religijnym, a psałterz ofiarowany mu przez stryja, ma dla niego ogromną wartość. Większe znaczenie od tej księgi ma jedynie postępowanie zgodnie z prawem i zasadami moralnymi, które po wielekroć wpędzi naszego bohatera w kłopoty.

Mimo, iż przełożeni wróżą Jacobowi świetlaną przyszłość i rychłą karierę, nie tylko sprawy handlowe zaprzątają głowę tego człowieka. Uczucie tęsknoty za pozostawioną w Holandii ukochaną, bardzo szybko zastępuje fascynacja sekretarza osobą panny Aibagawy, która pragnie zostać położną. Jacobowi nie przeszkadza nawet jej okaleczona twarz, prawdziwe przekleństwo skutecznie odstraszające potencjalnych adoratorów. Wydawać by się mogło zatem, że Jacob i Orito są sobie pisani? Ależ skąd! Przyszła położna ma spędzić życie w Domu Sióstr Świątyni Shiranui, zaś przed holenderskim sekretarzem jeszcze wiele zawodowych wzlotów i upadków. Czy los sprawi, że tych dwoje znów stanie na swojej drodze? Na to pytanie będą mogli sobie odpowiedzieć tylko wytrwali czytelnicy najnowszej powieści Davida Mitchella.

Gdybym chciała omówić wszystkie wątki, które autor zręcznie splótł w swym utworze, umarlibyście z nudów. Wystarczy więc, że zasygnalizuję te najbardziej wyraziste, obecne już na kilku początkowych kartach powieści. Pierwszym z nich jest szeroko pojęta polityka. W "Tysiącu jesieni Jacoba de Zoeta" jak w soczewce odbija się niemal 200 lat kontaktów handlowych między Holandią a Japonią. I choć Mitchell skupia się przede wszystkim na upadku holenderskiej potęgi handlowej i włączeniu się Brytyjczyków do ekspansywnej polityki w Indiach Wschodnich, to w opowieści tej nie brak wzmianek o dawnej potędze Holendrów i administracji powołanej przez nich na obszarze Dejimy. Z polityką tą związana jest również kwestia moralności urzędników holenderskich i negatywny stosunek ludności europejskiej do Japończyków, skrywany pod płaszczem potrzebnej w handlu kurtuazji. Wreszcie nie brak w powieści także rozległej charakterystyki kultury i tradycji panujących w Kraju Tysiąca Jesieni, zupełnie niezrozumiałych dla Holendrów obecnych na Dejimie. Kwestie polityczne, społeczne i kulturowe sprytnie uzupełniają wątki miłosne, których nie jest w książce Mitchella nadmiernie dużo. Te wyważone proporcje czynią z długiej opowieści historię nad wyraz spójną, która potrzebuje naszej uwagi i wymaga od czytelnika prawdziwego skupienia.

O ile "Atlas Chmur" co i rusz zaskakiwał nas nietypową strukturą powieści i licznymi eksperymentami literackimi związanymi z konstrukcją formalną poszczególnych rozdziałów, o tyle "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" nie stanowi pod tym względem zbyt wielkiego wyzwania dla czytelnika. Chronologiczna i linearna narracja, dzięki której poznamy losy głównego bohatera i jego pobratymców na Dejimie, z pewnością przypadnie do gustu wszystkim zwolennikom tradycyjnej formy powieściowej. Krótkie rozdziały zakończone interesującym zdarzeniem wprost domagają się od nas lektury i niczym kadry filmu ilustrują nam kolejne etapy przedstawianej opowieści.

Przyznam szczerze, że nowa książka Davida Mitchella zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie niż osławiony już "Atlas Chmur", który był opowieścią wielowątkową i przez to nad wyraz chaotyczną. Kilka różnych historii złożonych w jedną powieść nie ułatwiało lektury. Nic więc dziwnego, że ten nadmiar wydarzeń utrudnił także ich ekranizację i sprawił, że kinowa projekcja tego filmu dłużyła się niemiłosiernie. Zupełnie inaczej mijał mi czas przy lekturze "Tysiąca jesieni Jacoba de Zoeta". Ta interesująca opowieść równie bogata w wątki literackie, co jej poprzedniczka, jest w moim odczuciu dziełem bardziej przemyślanym i przez to wyjątkowo porywającym. Z pewnością duży wpływ mają na to również elementy orientalne związane z miejscem akcji i odniesieniami do szeroko pojętej kultury japońskiej. Nie mniej jednak, jestem przekonana, że ekranizacja najnowszego dzieła Mitchella byłaby o niebo lepsza niż twór Toma Tykwera i braci Wachowskich. Mam nadzieję, że jakiś reżyser podejmie wyzwanie i dokona ekranizacji tej znakomitej powieści. Nim to nastąpi, zachęcam wszystkich do lektury i literackiej wyprawy na odległą japońską wyspę.

[1] D. Mitchell: "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta". Warszawa 2013, s. 27.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-11-30
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta
Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta
David Mitchell
7.7/10

Wyobraź sobie imperium, które na półtora wieku odcięło się od świata. Nikt nie może go opuścić, obcokrajowcy nie są wpuszczani, ich religii zakazano, a ich poglądy są traktowane głęboko nieufnie. Mimo...

Komentarze
Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta
Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta
David Mitchell
7.7/10
Wyobraź sobie imperium, które na półtora wieku odcięło się od świata. Nikt nie może go opuścić, obcokrajowcy nie są wpuszczani, ich religii zakazano, a ich poglądy są traktowane głęboko nieufnie. Mimo...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Sprawiedliwość zawsze zwycięża”. Jest to powieść z morałem. Autor po spędzeniu 8 lat w Japonii i poślubieniu Japonki, czyli zachowując kontakt z Krajem Kwitnących Wiśni, osadził tam akcję swojej pow...

@jatymyoni @jatymyoni

Książki, których akcja rozgrywa się w azjatyckiej scenerii zazwyczaj urzekają orientalną fabułą, powiewem egzotyki i intrygującymi tytułami. David Mitchell ze swoją powieścią "Tysiąc jesieni Jacoba ...

Pozostałe recenzje @z_kultury_

Pasja według G.H.
Impuls wywołujący lawinę wspomnień

Kiedy rozpoczynałam lekturę powieści autorstwa Clarice Lispector pt.: „Pasja według G.H.”, wydanej nakładem Wydawnictwa Filtry w przekładzie Gabriela Borowskiego i Wojci...

Recenzja książki Pasja według G.H.
Korporacja Everest
Mount Everest - dach świata czy droga do sukcesu?

Wiem o wspinaczce górskiej, a zwłaszcza wysokogórskiej tyle, ile przeczytałam w literaturze, czyli prawie nic. Z tym większym zainteresowaniem przystąpiłam do lektury ks...

Recenzja książki Korporacja Everest

Nowe recenzje

Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Tik-tak, tik-tak
@Chassefierre:

,,Samotnie przeciwko ciemności'' jest chyba najtrudniejszą i zarazem najładniejszą książką z całej serii, choć to ostat...

Recenzja książki Samotnie przeciwko ciemności. Zniweczenie triumfu lodu
Miałeś już nigdy nie wrócić
Współpraca barterowa
@andzelikakl...:

🅡🅔🅒🅔🅝🅩🅙🅐 ▪️Ta historia przedstawia obraz miłości matki do dziecka. Jej bezwarunkowa miłość pokazuje, że jest najważniej...

Recenzja książki Miałeś już nigdy nie wrócić
Hotel w Zakopanem
"Nowe Zakopane" i Agrafka...
@maciejek7:

Do sięgnięcia po książkę „Hotel w Zakopanem” autorstwa Marii Ulatowskiej i Jacka Skowrońskiego skusiła mnie piękna zimo...

Recenzja książki Hotel w Zakopanem
© 2007 - 2025 nakanapie.pl