Wiadomość o literackim Noblu dla Abdulrazaka Gurnaha nie obeszła mnie ani trochę, a to dlatego, że nigdy wcześniej o tym pisarzu nie słyszałam. Podobnie obcy był mi temat, który porusza on w swojej twórczości – kolonialne zapędy Niemców w Afryce Wschodniej na początku XX wieku. Może wstyd się przyznać, ale przyznaję uczciwie, że nic o tym nie wiedziałam. Jeśli była mowa w szkole, to chyba niewiele i nudno, bo nic nie zapisało się w mojej pamięci. Afryka to też nie jest teren w jakikolwiek sposób mnie pociągający, więc nawet literacko nie planowałam zapuszczać się w te rejony. A jednak… Wzmianek o tanzańskim laureacie Nagrody Nobla pojawiało się wszędzie dużo, otworzyłam jeden artykuł, drugi, dziesiąty – i jakoś mnie rzecz zaintrygowała. Postanowiłam przeczytać Powróconych. I nie tylko nie żałuję, ale na pewno na tej jednej książce Abdulrazaka Gurnaha nie skończę (w 2023 roku mają się ukazać w Polsce dwie kolejne jego powieści, co mnie bardzo cieszy).
Niemcy przybyli do Afryki podbijać (kto wie, jak by się sprawy potoczyły, gdyby nie przegrana dla nich pierwsza wojna światowa). Bohaterski opór afrykańskich plemion tłumiono bezwzględnie, okrutnie i stanowczo. Rasa panów nie mogła przecież inaczej – i celowo tak piszę, ponieważ uważa się, że to właśnie w Afryce Niemcy przetestowali metody stosowane później przez nazistów – to była jedna z bardziej szokujących dla mnie informacji, gdy zaczęłam wgłębiać się w temat. Co ciekawe, w Powróconych nie znajdziemy zbyt wielu drastycznych, krwawych opisów – a muszę powiedzieć, że się ich spodziewałam. Te, które są, wystarczą jednak w zupełności – reszta dzieje się jakby pomiędzy wierszami, objawia się w sennych koszmarach, we wspomnieniach albo w rozmowach bliskich sobie osób. Styl Gurnaha momentami może się wydawać zbliżony do sprawozdawczego, tym większe wrażenie robią na przykład sceny brutalnego pobicia – Hamzy przez niemieckiego oficera (który nie mógł znieść, że innemu niemieckiemu oficerowi zdarza się traktować Hamzę po ludzku) albo Afiyi przez jej wuja (za to, że uczyła się czytać i pisać – tu przy okazji pojawia się wątek pozycji kobiety i jej traktowania). Oboje ze skutkami przemocy będą zmagać się już przez całe życie. Jakoś nie pasuje do tej powieści określenie świetna – chociaż taka jest. Jednak powiedzieć tak o niej to raz, że za mało, a dwa – nieelegancko, zbyt kolokwialnie. Nie pozwala na to właśnie styl, bo ten jest z najwyższej półki, godny noblisty. Gurnah pisze językiem niby zwyczajnym, niewyszukanym, ale jednak dostojnym.
Hamza i Afiya – nie bez przyczyny wspominam o tej dwójce bohaterów, a dołączyć do nich powinno jeszcze dwóch Ilyasów. Pierwszy to brat Afiyi, z którym przez długi czas była rozdzielona, który ją wreszcie odnalazł, by wkrótce znów zniknąć, tym razem na zawsze. Ten Ilyas miał szczęście trafić na tzw. dobrych Niemców, którym naprawdę wiele zawdzięczał i dlatego później postanowił walczyć u ich boku. Niestety nie odpłacono mu taką samą lojalnością, ale bramy obozu koncentracyjnego otwarto przed nim szeroko. Drugi Ilyas to syn Hamzy i Afiyi, który przez lata dźwigał brzemię, jakim obarczono go wraz z imieniem wuja. Sama zaś historia jego rodziców to po prostu przepiękna historia miłosna dwojga wrażliwych i mądrych ludzi, którą los zechciał opowiedzieć w piekle wojny – ale nie mdła, jak te rodem z książek Heather Morris, przedstawiona tak, że niedobrze się robi. Wszyscy oni (i jeszcze Khalifa, opiekun Afiyi) są w ten czy inni sposób wciągnięci w tryby wojennej machiny i wszyscy jednocześnie sprawiają wrażenie wyrastających poza wyznaczone im ramy, są wielkimi indywidualnościami – nawet jeśli przychodzi im nimi być tylko w zwykłym, codziennym życiu.
Pokazuje w swej powieści Abdulrazak Gurnah jeszcze, jak ważna jest umiejętność czytania i pisania, w ogóle – że ważne jest wykształcenie. Sam motyw książki obecny w Powróconych zasługuje moim zdaniem na osobne rozpatrzenie, ze względu na okoliczności mogłoby dać ono ciekawe wnioski. Dość wspomnieć, że Hamza tłumaczy dla ukochanej wiersz Schillera…
Abdulrazak Gurnah Podkreśla, że w wyobraźni nadal żyje w Afryce Wschodniej* i to jest ogromnie ważne dla takich nic niewiedzących jak ja przed przeczytaniem Powróconych. Lecz poza wszystkim dzieło tanzańskiego noblisty jest uniwersalną opowieścią o wojnie, która zawsze i wszędzie jest okrutna, niesprawiedliwa, rozdaje karty jak chce, pełna jest absurdów i paradoksów.
Myślę, że przynajmniej jedna powieść Gurnaha powinna być dla każdego lekturą obowiązkową.
*Z posłowia prof. dr hab. Anny Branach-Kallas, s. 384.