szpital to wczasy dla smutnych dzieci. Żeby wszystkie były w jednym miejscu. (...) Tutaj (...) kocha się rośliny, zwłaszcza gnijące albo schnące. (s.8-9)
Gdy zastanawiam się, z czym właściwie stykamy się w tej książce, to myślę, że jest to właśnie dziecięca wręcz bezradność. Obrazki ze szpitala. Obrazki, jakie może zebrać każdy i nie musi to być wcale zakład zamknięty - psychiatryk - dom wariatów. Dom wariatów mamy właściwie na każdym kroku, gdyby tylko przyjąć perspektywę autorki. Dlatego brak mi tu przesłania - albo też nic nie przesłania tego braku. A całość nie zachwyca. Jak to nie zachwyca, kiedy zachwyca?? Krytyków w Pegazie zachwycało, panią Rakowską z Inicjatywy Pracowniczej (por. blurb) też... A mnie nie? Jak to, czyżbym nie nadawał się do sprawowania władzy i nie był godny pozostać na swoim stanowisku? A może oni mają nieco mniejszy kontakt z TAKĄ rzeczywistością? No cóż - selber schuld, jeśli do samego życia muszą docierać dopiero przez literaturę. Autorka też odkrywa, że przyjęcia w szpitalach w Polsce są od poniedziałku do piątku. Pierwszy raz w szpitalu, co? Co książce warto zapisać na plus, to lapidarność niektórych sformułowań, naszkicowanych sytuacji-obrazków, niekiedy także wyczucie ironii. To (czasem) jest sztuka. Post lectio próbuję sobie zrekonstruować osobę, która widzi te obrazki - zajrzeć przez jej soczewkę w drugim kierunku: w jej myśli, osobowość, wrażliwość, wykształcenie. Widzę znerwicowaną młodą kobietę po studiach i przed trzydziestką, w miarę inteligentną i zainteresowaną literaturą, samotną i obwiniającą świat o swoje niepowodzenia, wrażliwą, jednak nie unikającą wulgarności, a w każdym razie przekonaną, że należy jej się lepsze życie, w czym jest już bardzo przeciętna. Zrażona do ludzi, nieufna - autystka, a może...artystka? Ex post wygląda to bowiem trochę jak eksperyment - obserwacja uczestnicząca, a nie terapia. Bohaterka zapytana, dlaczego trafiła do szpitala, odpowiada, że drobne psy ujadają, że nic im się w niej nie podoba... Większość kobiet trafia tam, pamiętając "co robili im ojcowie, wujkowie, mężowie, matki, co robił im Kościół, ZUS i rynek pracy". Taak, myślę, że ZUS ma najwięcej na sumieniu w tym zakresie. Czyli "kultura jako źródło cierpień", albo raczej "piekło to inni". Bohaterka najwyraźniej nie potrafi poprowadzić karawany swego życia bez oglądania się na ujadanie małych psów. Dyjak jakby o tym samym, a przejmuje mnie jakoś bardziej. Pewnie dlatego, że to facet. A ja też.
To zresztą postać literacka, wykreowany konstrukt, jakim jest także nazwisko autorki. Hund (niem. pies) "dobrze się montuje", mówiąc językiem filmowym, z psami ras drobnych.
nie nazywam się Hund, zmyśliłam to. Mogłabym się przecież nazwać zwyczajniej, jak one: Kasia Śmietana, Wiola Kowalska, Lidia Maślak, ale wtedy mogłoby wam umknąć to nazwisko i zapomnielibyście, a nie chcę zostać całkiem sama. Najbardziej na świecie chcę: miłości, miłości i pieniędzy. (s. 117)
W niektórych obrazach autorka pokazuje pazur, jednostronicowy tekst zawiera puentę, przywołuje klimat sytuacji, akcentuje jej absurdalność. Najwyraźniej stara się, by każdy z nich - typograficznie umieszczony zwykle na jednej kartce, jak wiersz - zawierał jakieś rozwiązanie. Nie zawsze się to udaje. Umieszczone jeden po drugim na stronach książki teksty te tworzą monotonny nieco wątek, trochę jak nanizane na nitkę przypadkowo zebrane koraliki, przy czym jeden jest z bursztynu, kolejny z korka, inny z plasteliny... Czy to już kompozycja? Metoda zbierania i inkrustowania akcji okruchami życia stosowana jest w pisaniu kreatywnym dramatów, tyle że tam zbiera się frazy - fragmenty dialogów - podsłuchane w tramwaju, na ulicy, w banku, na plaży, by te potem zbliżały tekst dramatu do życia, którym żyje widz, by wciągnąć go niejako w akcję sztuki. Takie wniesienie odrobiny "błota życia z ulicy" na "dywan sztuki" ma potencjał błyśnięcia złotem humoru lub wydobycia czegoś przez kontrast. Żużel poprzez kontrast wydobywa kolor koralu. Ale naszyjnik z samego żużlu zachwyci tylko koneserów żużlu.
TEST NA DEPRESJĘ Czy masz depresję? Zaznacz odpowiedź. TAK/NIE (s. 26)
Gdy postawisz się na zewnątrz jakiejkolwiek sytuacji - gdy słuchasz i zbierasz - znajdziesz całą masę lapsusów, absurdów, humoru językowego. A w szpitalu: beznadziei, agresji, brudu, obojętności lub złej woli. Zależy na co człowiek jest nastawiony, jakie fale odbiera. Być może osoba w depresji widzi tylko beznadzieję. Osoby nastawione pozytywnie - dostrzegają wśród brudu piękno świata i jemu dają pierwszeństwo. Zresztą, jedni i drudzy mogą trafić do przybytku leczenia zamkniętego (u Olgi Hund jedyną niepoprawną optymistką jest Ewa). Dla jednych wariatem jest ten, kto się cieszy i widzi wszystko na różowo, dla innych - odwrotnie. Inna jednostka chorobowa po prostu. Ja wiem, że na zdjęciu wszystko wygląda lepiej, ale myślę, że każdy, kto przeczytał książkę i zobaczy potem, jak wygląda szpital w Kobierzynie, przeżyje raczej dysonans poznawczy: to nie może być to miejsce, które opisała Olga Hund. A może tak wygląda świat przez pryzmat choroby lub psychotropów?
Właściwie o samej chorobie głównej bohaterki nie dowiadujemy się nic. Być może trzeba być lekarzem lub chorować na to samo, by to poznać po wymienianych w tekście tabletkach. Wprost pojawia się depresja. My jednak pozostajemy na zewnątrz. Dużo lepiej, moim zdaniem, wprowadza czytelnika w świat choroby (dwubiegunowość afektywna lub mania prześladowcza), w to, jak chora osoba postrzega świat, np. Ivana Dobrakovová w swej powieści Bellevue. I podobną nieco diagnozę, jak Dobrakovová, formułuje tutaj Wojtuś:
Bo co to jest szaleństwo? Ta psychiczność? To my przysz na wolności wszyscy tak samo popierdoleni, prawda, jesteśmy, tylko tu się, pani Olgo, rozchodzi o to, jak se ktoś radzi z tym, no, rozczarowaniem. Czyli wtedy, jak ni chuja nie dostaje tego, czego chce. I jak się spokojnie rozczaruje, to zdrowy, a jak pokaże, że jest rozczarowany, przykładowo, wyjebie we wiatę przystanka, a akurat patrol będzie jechał, to już psychiczność. (s. 95)
Prócz błędów deklinacji, mamy w tekście raz po raz dziwne zwroty, powstają też pytania bez odpowiedzi: - Co ma na myśli autorka pisząc: "oszwabić kogoś z płaszcza" jeśli oszwabić znaczy oszukać? - Kiedy toczy się akcja, jeśli ostatni salon wideo Beverly Hills został zamknięty w 2013 roku? Faktem jest natomiast, że:
Człowiek sobie musi sam pomóc. Nie ma nikogo, jesteś tylko ty dla siebie, jesteś jak ogień, świecisz w ciemności dla siebie (s. 107)
Bohaterka: pacjentka (lat 28) depresyjna, bezczynna, zalegająca w łóżku, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywan...
Bohaterka: pacjentka (lat 28) depresyjna, bezczynna, zalegająca w łóżku, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywan...
Gdzie są granice normalności? Czym jest tak naprawdę ,,psychiczność"? Autorka książki przedstawia czytelnikowi rzeczywistość szpitala psychiatrycznego, szczególnie na oddziale kobiecym, który tak ba...
Ujadają najgłośniej. Zawsze są gotowe ugryźć w kostkę. Niby tak niepozorne, a jednak tak groźne. Psy ras drobnych. Psy, które mogą żyć wokół nas i w nas samych. „Ludzie myślą, że mężczyźni na oddz...
@mewaczyta
Pozostałe recenzje @tsantsara
Bolało?
Zalane deszczem dublińskie ulice w chłodny zimowy dzień nie były odpowiednim miejscem dla szwendającego się małego chłopca. Dobra opowieść zawsze zaczyna się od herba...
Mamy już sierpień, ale rano jest zimno, a w powietrzu pachnie już jesienią. To druga książka Petry Soukupovej i - podobnie jak jej debiut (w 2008 nagroda im. J. Ortena ...