"(...) książkę z bajki to jest ciacho, ale jak go nie ma, to dobrze mieć i kucharza, który to ciacho piecze albo nawet ciecia, który zbiera po nim okruszki".
Rodzicielstwo to rola przeznaczona nie dla każdego. Nie każdy bowiem został stworzony do tego, by zasługiwać na miano matki czy ojca. Niektórzy po prostu się do tego nie nadają, co nie oznacza, że nie mają dzieci. Zastanówcie się przez chwilę, co byście zrobili, gdyby pewnego dnia okazało się, że macie rodzeństwo – sporą ilość nieznanego Wam rodzeństwa? A Wasz ojciec na łożu śmierci spłatał Wam niezłego figla? Z odpowiedzią na moje pytanie poczekajcie do leniwej niedzieli, gdy będziecie mogli przeczytać książkę Małgorzaty Szyszko-Kondej. Emocje i zabawa gwarantowane.
Małgorzata Szyszko-Kondej to polska poetka, dziennikarka i autorka książek dla dzieci i dorosłych. Tworzy również musicale i piosenki dla dzieci, a jej teksty znajdziecie w podręcznikach i poradnikach metodycznych dla nauczycieli. Autorka jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i polskiej sekcji IBBY. Współpracowała ze "Zwierciadłem", "Kobietą i Życiem", czy "Misiem". Lubi jeździć pociągiem i lizać lody na patyku.
Poznajcie sześć kobiet, które wszystko dzieli. 60-letnia Grażyna, była dziennikarka w latach PRL-u, opiekująca się schorowaną matką, nie potrafi odnaleźć się w polskiej rzeczywistości. Alicja, artystka, której rodzicielstwo popsuło plany na życie, nie potrafi być przykładną matką. Ela, jako młoda dziewczyna uciekła na inny kontynent, do Australii, by tam zacząć nowe życie u boku męża i dwóch synów. Martyna, typowa pracownica korporacji, dla której praca stała się życiem, pragnie zostać matką. Agnieszka, ofiara przemocy domowej ze strony męża, ucieka wraz z dziećmi do stolicy. Milena, 19-letnia nastolatka uzależniona od facebooka, pogubiona we własnych pragnieniach. Sześć kobiet, które łączy osoba Wiktora Krasowskiego – ojca wszystkich bohaterek, który nie interesował się córkami, a na łożu śmierci wysyła do nich listy z zadaniem, które każda ma zrealizować.
"Sześć córek" to książka o kobietach, dla kobiet. Autorka bowiem nakreśliła bardzo ciekawe portrety psychologiczne kobiet, które dzieli niemal wszystko – status majątkowy, wykształcenie, czasy i środowisko w jakich dorastały, oraz przede wszystkim filozofia życiowa i cel do jakiego dążą. Znajdziecie tutaj przekrój różnych osobowości, od silnych charakterów, naznaczonych upływem czasu do chwiejnych, jak chorągiewka na wietrze. Bohaterki powieści Małgorzaty Szyszko-Kondej z pewnością wzbudzą w Was wiele przeróżnych uczuć, a być może w niektórych kreacjach odnajdziecie cząstkę siebie. Z tego też względu, a szczególnie z uwagi na naprawdę duży przekrój osobowościowy książka "Sześć córek" w mojej opinii może stać się lekturą pokoleniową. Możecie przeczytać ją Wy, wasza mama, i babcia, i każda czytelniczka znajdzie w niej coś dla siebie.
Warto zwrócić uwagę na nietypową konstrukcję książki, niezwykle trafioną. Otóż autorka podzieliła fabułę na odrębne historie poszczególnych bohaterek - w ten sposób, że każda jest oddzielnym opowiadaniem. Dopiero na samym końcu sześć córek wyrodnego ojca, który nie sprawdził się w roli rodzica, spotyka się jednocześnie w tym samym planie czasowym. To, co mnie również pozytywnie zaskoczyło to przypadkowe spotkania kobiet w ich odrębnych historiach, które czytelnik odkrywa na samym końcu. To fenomenalna koncepcja, która niewątpliwie zasługuje na uznanie. Nie każdy autor bowiem podołałby tak skomplikowanemu poprowadzeniu fabuły.
Książka Małgorzaty Szyszko-Kondej to także historyczna i społeczna płaszczyzna, którą tak uwielbiam w prozie naszych rodzimych pisarzy. Wraz z bohaterkami bowiem czytelnik przenosi się w czasie, do trudnych lat PRL-u, powojennej Polski, czy lat transformacji. To oddana z wieloma szczegółami lekcja współczesnej historii, odkrywająca przed nami życie zwyczajnych ludzi. Sześć życiorysów i każdy niesie ze sobą coś innego, inny przekaz i myśl przewodnią.
Autorka pozostawiła otwarte zakończenie i cały czas zastanawiam się, czy tak właśnie powinno ono wyglądać. Niezakończone wątki to zabieg, który lubię, jednak w tym przypadku jest ich za dużo. Jeśli Małgorzata Szyszko-Kondej przewiduje kolejną część opowiadającą o tym, jak bohaterki poradziły sobie ze swoją rodzinną spuścizną i nietypowymi zadaniami, które przygotował dla nich ojciec - to takie otwarte zakończenie jestem w stanie zrozumieć. Jeśli jednak autorka nie przewiduje drugiej części, to pozostanie we mnie mały niedosyt.
"Sześć córek" poleciłabym osobom zaczytującym się we wszelkich życiowych historiach, osadzonych głęboko w płaszczyźnie społeczno-obyczajowej. To spokojna, ciepła i mimo wszystko dość optymistyczna lektura. Doskonała na prezent dla mamy i babci. Zachęcam do przeczytania.