Recenzja zawiera spoilery odnośnie Śmiertelnego Sekretu.
Po ostatnich jesiennych wydarzeniach Ben niespodziewanie wyjeżdża. Camille stara się o nim zapomnieć (znowu) i powrócić do normalności (znowu). Przez samotne miesiące dziewczyna starała się zgłębić tajemnicę ukochanego, a sama zaczyna doświadczać dziwnych rzeczy. Czy umiejętności chłopaka przeszły na nastolatkę? Po przerwie zimowej Ben wraca do szkoły (znowu), lecz utrzymuje Camille na dystans. Tymczasem Camille (znowu!!!!) dostaje listy z pogróżkami. Kto tym razem czyha na jej życie?
Śmiertelne Kłamstwa, drugi tom serii Dotyk, to swego rodzaju powtórka z rozrywki. Ben znika, potem znów wraca do szkoły. Główna bohaterka znów znajduje listy z pogróżkami i odbiera tajemnicze telefony. Pytanie, które zadaje sobie czytelnik (znowu) brzmi: kto??? Przecież Matt zniknął z jej życia (a może jednak nie???). Za to jego miejsce zajął kolejny gracz o serce Camille. Adam pomaga Spencerowi w jego warsztacie, a tym samym pracuje razem z naszą nastolatką. Jest niezwykle czarujący, miły, zabawny etc., ale przybył tu w określonym celu, którego Wam nie zdradzę.
Mam wrażenie, iż autorka napisała kolejną część na siłę. Jakby z początku nie miała pomysłu na tę książkę, w końcu na coś wpadła, ale nie wiedziała, jak to dalej pociągnąć. Z jednej strony mamy niezwykłe zdolności Camelii. Z początku pomysł, by przeszły one z Bena na dziewczynę, wydawał mi się strasznie, ale to strasznie naciągany. Na szczęście autorka szybko się zrehabilitowała i przedstawiła dość rozsądne i ciekawe wytłumaczenie. Kolejnym nowym elementem (na plus) jest brak fragmentów opisanych z perspektywy prześladowcy. Mamy za to poszczególne wpisy z dziennika Alexii z czasów, gdy była jeszcze dzieckiem. Jak wiemy z pierwszej części, ciocia ma pewne problemy, a te wyrywki z pamiętnika pozwolą spojrzeć na jej sytuację innym okiem.
Co do prześladowania, wszystko przebiega identycznie, jak w przypadku działań Matt’a. Czytelnikowi jest też łatwiej rozwiązać zagadkę, gdyż autorka nie postarała się o wielu podejrzanych. Odniosłam wrażenie, iż Laurie Stolarz nie miała żadnego pomysłu na tę powieść, lecz nagle wpadła na parę różnych wątków, lecz żadnego nie dopieściła do końca. Jakby nie miała nagle w co ręce włożyć. Z jednej strony nudna zgadywanka, „kto tym razem czyha na moje życie?”. Z drugiej nadnaturalne zdolności Camelii, które i tak wydają się najlepiej dopracowanym elementem historii. I Adam. I Ben. Niedawna miłość głównej bohaterki, stwierdziła, że dla ich własnego bezpieczeństwa (zaskoczenie?) powinni się trzymać od siebie z daleka. Dziewczyna szuka pocieszenia w ramionach swojego nowego współpracownika. Czy im to wyjdzie? Jeszcze dodam, iż gdyby autorka wątek Bena z Camille od początku poprowadziła jak wątek nastolatki z Adamem, może wyszła , by z tego romantyczna historia. Jeżeli chodzi o pozostałe postacie, to nic za bardzo się nie zmieniło. Jedynie domowe problemy Kimmie nasiliły się.
Samą książkę czyta się przyjemnie. Język autorki jest lekki, obrazowy, pomimo niektórych powtarzających się elementów fabuły, pożeramy tę powieść. Niezwykle spodobały mi się fragmenty pisane „przez Alexię”. Ich styl, sposób przekazywania myśli dziewczynki były mistrzowskie. Rekompensuje to po części słabszą akcję, lecz poczucie déjà vu pozostaje.
Nie wiem, czy polecać tę książkę. Ci, co przeczytali pierwszą część, mogą po nią sięgnąć, lecz nie należy spodziewać się czegoś niesamowitego. Powieść czyta się dobrze, parę elementów zaskakuje, lecz mimo wszystko nie jest to tak dobre, jak poprzednia część. Po przeczytaniu odczuwa się jednak lekki niedosyt, a ostrzegam iż Dotyk nie jest duologią, zostały wydane kolejne części, lecz nie przetłumaczono ich na język polski. Ja sama za jakiś czas chyba do nich zajrzę z czystej ciekawości. Ostatecznie zdecyduję się polecić cały cykl Laurie Faria Stolarz, gdyż czytanie go sprawia jako taką przyjemność, więc czemu nie?