Tam, gdzie las spotyka się z niebem recenzja

Zastanawialiście się kiedyś co sprawia, że chcecie prowadzić blogi, profile na instagramie? Co napędza was do tworzenia recenzji i pięknych zdjęć ?Co powoduje, że chcecie polecić komuś książkę, którą właśnie skończyliście ? Co zaprowadziło was właśnie tutaj ?

Przyznam, że nigdy nad tym nie myślałam. Raczej dalekie są mi filozoficzne rozważania i psychologiczne dyskusje. Glendy Vanderah sprawiła jednak, że przystanęłam w miejscu by odetchnąć po lekturze. Zadałam sobie wszystkie te pytania i okazuje się, że to co mnie napędza do tworzenia z wami tej społeczności to książki takie jak "Tam, gdzie las spotyka się z niebem". Książki, które sprawiają, że w człowieku budzi się chęć do życia, bo jeśli mała dziewczynka Ursa po traumatycznych doświadczeniach ma siłę poszukiwać pięciu cudów świata to ja mam siłę wstać z łóżka i o takiej historii wam opowiedzieć.

Od jakiegoś czasu zmagam się z depresją. Wydawało mi się, że jestem na straconej pozycji chociaż nie spotkała mnie w życiu żadna trauma. Nie powinnam więc narzekać. Glendy Vanderah w swym debiucie stworzyła świat małej Ursy. Świat w którym oddziałujące na ludzi kwarki uczą dwoje nieznajomych co to jest miłość i zaufanie. Świat w którym obserwujemy jak tworzą się więzi i prawdziwe relacje. Te z wyboru i te narzucone.

Ursa przybyła z gwiazd by ujrzeć 5 cudów świata. Na swój dziecięcy sposób nie poddała się po tym co ją spotkało i stworzyła rzeczywistość, dzięki której dwoje dorosłych ludzi odnalazło miłość, by tą miłością właśnie z dopiero co spotkaną dziewczynką się podzielić. Dla mnie historia Ursy jest zdecydowanym cudem tego roku i niekwestionowanym must have na liście pozycji czytelniczych. Zwłaszcza jeśli ta historia wyrwała mnie z letargu.

Jaką rolę w życiu Ursy odegrają Jo i Gabriel? Co tak strasznego spotkało tą małą dziewczynkę i co stało się z małym Misiem ? To musicie sprawdzić sami. Słowa nie są w stanie streścić tego ile emocji znajdziecie na kartach tej książki. Jeśli tak mają wyglądać debiuty literackie to biorę je w ciemno.