„Jeśli człowiek przed czymś ucieka, to zwykle przed sobą samym”.
Przyznam, że nie tego się spodziewałam. Byłam raczej przekonana, że znowu wpadło mi ręce mocno przereklamowane dzieło, które z nieznanych mi powodów sprzedało się w ponad milionie egzemplarzy. Ale jak się szybko okazało, miliony czytelników nie mogą się mylić :)))
Teraz, po skończonej lekturze przyznaję, że książka okazała się wręcz fenomenalnym wydarzeniem literackim. Niesztampowy wątek sensacyjno-kryminalny, irytująca nastolatka, nielubiana macocha i znikający nagle ojciec splotły się w nieoczekiwany ciąg zdarzeń skąpanych w mrocznych tajemnicach z przeszłości.
Hannah i Owen są szczęśliwym małżeństwem. Wspólnie wychowują szesnastoletnią córkę Owena z jego pierwszego małżeństwa. Bailey jest trudną nastolatką, negatywnie nastawioną do swojej macochy. Pewnego dnia jednak, za sprawą niespodziewanego zniknięcia Owena, kobiety zostają skazane wyłącznie na siebie. Stają w obliczu sytuacji, w której zagadki zaczynają się piętrzyć, a to, co wiedzą i co do tej pory uważały za pewnik, okaże się jedynie mirażem. Kim naprawdę jest Owen? Czy historia ich życia, którą przekazał córce jest prawdziwa? Czy Hannah może mieć pewność, że człowiek, którego poślubiła, na pewno jest tym, za którego się podawał? I wreszcie: Co zrobisz, gdy okaże się, że najbliższa ci osoba jest kimś zupełnie innym niż myślisz?
Hannah i Bailey postawione w obliczu wydarzeń postanawiają znaleźć odpowiedzi na wszystkie te pytania. A prawda okaże się dużo gorsza niż przypuszczały. Wspólna podróż tropem młodości Owena nie tylko cementuje trudną relację Hanny i Bailey, ale też doprowadza je do miejsca, które może okazać się ich największym koszmarem.
Narracja prowadzona jest pierwszoosobowo, historia opowiadana jest ustami Hannah i tak naprawdę poznajemy tylko jej punkt widzenia i to ona analizuje i wyjaśnia emocje pozostałych bohaterów. Przyznam, że nie zawsze w pełni rozumiałam działania podejmowane przez bohaterkę, nie zawsze byłam w stanie uchwycić i pojąć jej tok rozumowania i nie zawsze byłam w stanie zrozumieć, do czego dąży. Trochę mętny okazał się wątek tych rzekomo zagrażających im ludzi. Jakaś mafia, jacyś handlarze oksykodonem, skorumpowany prawnik i nieszczelna instytucja świadka koronnego… Dowiadujemy się oczywiście, co stało u przyczyny postępowania Owena, ale w dalszej perspektywie zostało to potraktowane mocno skrótowo, jakby zbagatelizowane. I tego elementu grozy, jak na thriller oczywiście, trochę mi zabrakło. Ponadto wydarzenia, które początkowo uznajemy za główny powód zniknięcia Owena, w dalszym rozwoju akcji nie mają większego znaczenia. Autorka niemal całkowicie zmieniła optykę, kierując uwagę czytelnika na zupełnie inne wydarzenia.
Plus za zakończenia. Bałam się, że ostatecznie autorka przesłodzi. Na szczęście nie poszła tym torem, tym samym broniąc całą fabułę.
To w gruncie rzeczy bardzo prosta językowo historia, ot, opowieść o wydarzeniach, bez natarczywych, psychologicznych wtrętów, bez głębokiej filozofii i próby jakiegoś górnolotnego wytłumaczenia motywacji bohaterów. Ale czasem prosto znaczy dobrze. Mi się podobało, trzymało w napięciu i nie żałuję, że poświęciłam czas na przeczytanie tej książki. W sumie przecież o to chodzi w tym całym czytaniu :) żeby zamykając książkę czuć pewien rodzaj satysfakcji z lektury. Ja czuję :)
Polecam.
Za możliwość przedpremierowego przeczytania „O jedno cię proszę” dziękuję Wydawnictwu Marginesy oraz czytającej z kotem Dominice Gołowin.