Tajemnica siódmej księgi recenzja

Głównych bohaterów, Jerzego i Alicję, poznałam w pierwszej części powieści Izabeli Szylko pt. „Poszukiwacze siódmej księgi”. Napisana lekkim językiem z lekką ironią książka, ukazywała polskość z perspektywy mężczyzny wychowanego w Anglii, ale mającego polskie korzenie. Szczypta romantyzmu, duża doza sensacji i humoru. Tajemniczość, ale uzasadniana prawdopodobieństwem zdarzeń, szczególnie tych zamierzchłych. Tekst oparty jest na niesprawdzonej teorii zaginionego rękopisu Mikołaja Kopernika, który tworząc swoje dzieło pt. „O obrotach ciał niebieskich” nie mógł zawrzeć w nim wszystkiego, co odkrył. W jego czasach autorowi podobnych rewelacji w razie ich opublikowania, groziło poważne niebezpieczeństwo.
W drugiej części akcja przenosi się do Stanów Zjednoczonych na najwyższe piętro Manhattanu, gdzie niepodzielnie króluje pewien miliarder polskiego pochodzenia, który zdecydowanie się nudzi i nie wie, co zrobić z pieniędzmi. W jego tradycji rodzinnej pojawia się rękopis dziadka, który sugeruje istnienie siódmej księgi napisanej przez Kopernika i przez niego ukrytej przed współczesnymi mu naukowcami, cenzorami i sceptykami (lepiej brzmi określenie „wrogami” teorii heliocentryzmu). W jakiej formie wielki astronom przekazał potomności swoje odkrycia?
Viktor McArsky zatrudnia do poszukiwań tajemniczej siódmej księgi profesjonalistów od inwigilacji internetowej, najnowocześniejszego sprzętu szpiegowskiego, ale też ludzi bezwzględnych, więc Jerzy i Alicja muszą się z nimi zmierzyć. Jak to bywa w tego typu sensacyjnych opowieściach, okazuje się, że samo istnienie siódmej księgi nie jest tak ważne jak jej poszukiwanie, przygody przeżywane w ekstremalnych warunkach.

W tej scenerii tajemniczości pojawiają się ciekawostki z życia Mikołaja Kopernika, łącznie z dylematami dotyczącymi jego narodowości. Uwielbiam takie historyczne „inwigilacje”, a autorka skutecznie zachęciła mnie do sięgnięcia po biografię tego człowieka renesansu, pasjonata nauki.

Nieoczekiwane zwroty akcji, porwanie, morderstwa, wymuszenia, szantaże, gangsterskie pościgi, fałszywe dokumenty, nielegalne przekraczanie granic to zalety tej powieści. Słowem, nieźle skonstruowana akcja, której nie powstydziłby się Dan Brown albo reżyser kolejnego odcinka o Jamesie Bondzie. Przy tym swobodny, humorystyczny język, jakim posłużyła się Izabela Szylko, powoduje, że powieść czyta się szybko i przyjemnie.