„Oboje byli tylko ludźmi. Ludźmi, którzy zapatrzeni w swoje cierpienie, zadawali ból drugiej stronie. Świadomie albo nie.”
Róża to trzydziestoparolatka, jest nauczycielką języka polskiego i bibliotekarką w małej miejscowości. Praca nauczycielki daje jej ogromne spełnienie, są gorsze i lepsze chwile, ten zawód to jej pasja i sposób na życie. Dostała bolesne cięgi od życia, ucieczka w pracę pozwoliła jej pozbierać się po przykrych doświadczeniach. Miała być szczęśliwą żoną i matką… Narzeczony zostawił ją dla jej siostry i poroniła. Poznanie Dominika stało się dla niej początkiem czegoś nowego, iskierką nadziei na lepszą, szczęśliwą przyszłość. Już niebawem Róża wprowadza się do Dominika, wyznaczają datę ślubu. Jednak nie potrafi cieszyć się z tego co ma, boi się. Ten lęk, że wszystko ponownie zniknie towarzyszy jej nieustannie. Nowy nauczyciel muzyki próbuje zwrócić na siebie jej uwagę…
Czas ucieka niepostrzeżenie, Róża z Dominiakiem cieszą się z bycia razem, są szczęśliwi. Jednak jak to w życiu bywa, nie wszystko układa się po ich myśli. Złe wydarzenia wkraczają z impetem w ich codzienność. Narracja toczy się z perspektywy Róży i Dominika, zaglądamy w ich serca i umysły. Dokładnie widzimy z czym muszą się mierzyć, znamy ich wątpliwości, wewnętrzne rozterki. Obydwoje całkowicie skradli moje serce. Ona bardzo boi się ponownie zaufać, wątpliwości i strach przytłaczają ją. To ciepła, z sercem na dłoni, wrażliwa, zamknięta w sobie, niepewna osoba. Kocha oglądać filmy i kolekcjonuje filiżanki. On jest człowiekiem spokojnym, łagodnym, cierpliwym, dobrym nie potrafi mówić o uczuciach, co bardzo wpływa na ich związek. Z całego serca im kibicowałam. Uwagę zwracają cztery starsze panie, które są wsparciem dla Róży.
Rewelacyjna powieść obyczajowa! Autorka porusza w niej szereg trudnych i bolesnych problemów, które często dotykają naszej codzienności. Wartości jakie wynosimy z domu rodzinnego mają ogromny wpływ na dorosłość. Brak miłości, akceptacji, wyróżnianie dzieci. Zdrada, porzucenie, brak wsparcie, siostra, która niszczy i zadaje bolesny cios prosto w serce. Strach przed miłością, narastające obawy, życie w niepewności, czekanie na kolejną porażkę. Nasi bohaterowie nie potrafią ze sobą rozmawiać, traumatyczne wydarzenia jakie ich spotykają, mają ogromny wpływ na ich codzienność. Między nimi, aż kipi od nadmiaru niedopowiedzeń, braku szczerości, zrozumienia. Są tylko domysły, wątpliwości, niepewność, które są jak kropla wody drążąca skałę, zmierzają w kierunku zagłady. Cierpienie ojców po stracie nienarodzonego dziecka, często traktowane jako mniej ważne, nieistotne. Nasze szkolnictwo, które pozostawia wiele do życzenia, brak odpowiedniej edukacji, uczenia tolerancji.
Piękna, słodko-gorzka, mądra, porywająca opowieść. Emocje ogromne! Ukazuje w całej okazałości jak bardzo na nasze relacje z innymi ludźmi mają szczere rozmowy. Daje do myślenia i niesie przekaz. Jak ja rozmawiam ze swoimi bliskimi? Czy mówię szczerze i otwarcie o tym co czuję, z czym jest mi źle, a z czym dobrze? Zakończenie pozostawiło mnie z ogromnym niedosytem, nieśmiała skrząca iskierka nadziei… Jeżeli lubicie dobre powieści obyczajowe, to tę z całego serca polecam.