"Tajemnica domu Turnerów" to moja pierwsza książka Kate Morton, jaką przeczytałam i już na początku recenzji muszę napisać, że autorka jest moim najnowszym odkryciem literackim i na pewno sięgnę po inne jej powieści. Aż żałuję, że przez dość długi czas okładki jej książek wpadały mi w oko, ale przechodziłam obok nich obojętnie. Tymczasem "Dom w Riverton" wydano w Polsce już w 2007 roku, "Zapomniany ogród" w 2009. W tym miejscy wypada mi podziękować koleżance w pracy, która poleciła mi powieści Kate Morton. Marzena - dziękuję!
W powieści Kate Morton znalazłam niemal wszystko, co lubię: tajemnice, wpływ przeszłości i decyzji przodków na losy przyszłych pokoleń, świetne opisy otaczającego świata i przeżyć bohaterów, trochę miłości, relacje rodzinne, zagęszczona pytaniami atmosfera i wreszcie wątek kryminalny. Poza tym książka w książce i inne pozycje literackie pojawiające się w rozmowach bohaterów. Dla mnie czytanie "Tajemnicy domu Turnerów" było prawdziwą ucztą literacką. Od tego stołu trudno było mi wstać, wracałam do niego aż do czasu, gdy uczta dobiegła końca, a ja pozostałam z niedosytem. Mimo że akcja była niespieszna, od czytania trudno było się oderwać.
Sama fabuła została misternie skonstruowana przez autorkę, która naprowadza czytelnika na rozwiązanie zagadki, którą określę tutaj tytułem książki, jaki pojawia się w powieści: "Jakby spali". W pewnym momencie byłam przekonana, że odkryłam, kto za tym wszystkim stoi i trwało to do czasu, gdy musiałam zweryfikować swoje przypuszczenia. Im bliżej końca powieści, tym łatwiej było znaleźć odpowiedzi, gdyż krąg podejrzanych się zacieśniał. Nie pomyliłam się natomiast w kwestii pewnego ojcostwa, choć bohaterkom zajęło to więcej czasu. Lubię, gdy autor bawi się w ten sposób z czytelnikiem, to sprawia, że czytanie staje się bardziej ekscytujące.
Wspomniałam wyżej o świetnych opisach otaczającego świata otaczającego bohaterów. Czytając mogłam poczuć namiastkę Australii, zwłaszcza tej z końca lat pięćdziesiątych. Wspaniale zostały w tę powieść wkomponowane ptaki, opisy roślinności, wnętrz, w których dzieją się wydarzenia. Są też momenty wzruszające, jak chociażby jedyne spotkanie ojca z córką, kiedy to nie mają pojęcia, kim tak naprawdę dla siebie są. Chociaż ojciec... Do niego od początku książki czułam sympatię, najpierw współczucie, a potem szczerą życzliwość i sentyment.
W powieści mamy sporo kobiecych bohaterek, a każda z nich ma swój specyficzny charakter i przekonanie o słuszności swojego postępowania. Są matkami, córkami, babciami, żonami, siostrami, starszymi paniami i dorastającymi pannami, mają za sobą lata doświadczeń, ale też stoją u progu dorosłości - wszystkie jednak podejmują decyzje mające większe lub mniejsze konsekwencje. Kobiety te mają marzenia, których spełnić nie mogą i noszą w sobie żal i smutek, z którymi nie zawsze mogą sobie poradzić. Okazuje się, że życie w kłamstwie, ukrywanie prawdy za zasłoną tajemnicy sprawia, że niektórzy błądzą po świecie jakby we śnie, jakby spali. Dopiero odpowiedzi na wszystkie pytania pozwalają na głęboki oddech. Ale gdyby powieściowi bohaterowie od razu wyznali prawdę, nie byłoby "Tajemnicy domu Turnerów", a ja nie miałabym takiej przyjemności z czytania.
Powieść została pięknie wydana przez Wydawnictwo Albatros, okładka przyciąga wzrok i tylko zastanawia mnie polskie tłumaczenie oryginalnego tytułu "Homecoming". Być może zdecydowano się na "Tajemnicę domu Turnerów", bo "Powrót do domu" to dość popularny i wielokrotnie użyty przez autorów tytuł?