Pamiętacie jak pisałam Wam o książce "Jak kura zgubiła pióra" ? Rozpisałam się wtedy ogromnie na temat kury Adeli i jej znajomych. A dzisiaj znowu, po raz kolejny chciałam o niej wspomnieć. Ponieważ niedawno ukazała się kolejna część, która tym razem skupia się na takich literkach jak W, U, M.
W środku znajdziemy trzy opowiadania. Każde z nich skupia się na jednej z wyżej wymienionych liter. Pierwsze z nich jest o M oraz m. Kura Adela zamarzyła o tym, aby zrobić samodzielnie makaron taki sam jaki kiedyś robiła jej mama. Wraz z pomocą myszki Miluszki zabrały się do roboty. Adela najpierw musiała wybrać się po mąkę do młynarza Mamrota, potem po wodę, aby ciasto było miękkie, na koniec jeszcze jeden spacerek do Magazynu Jajek. Można zabrać się do roboty, jednak kuchareczka coś pokręci, albo raczej wyprostuje ;) O tym poczytać musicie już sami...
Druga historyjka ma w sobie dużo literek U oraz u. Jest ona o kurze i Panie Upale. Na dworze jest niesamowity skwar, wszyscy marzyli tylko o tym, aby w końcu się ochłodzić. Więc kiedy Pan Upał przychodzi do Adeli, żeby sobie podyskutować nie jest ona dla niego zbytnio miła. Postanowiła więc od niego uciec jak najdalej. Spakowała się i wyruszyła nad morze, a tam ma mnóstwo czasu na wymyślanie historyjek, na przykład jakby to było gdyby zaprosiła do zabawy sowę Uchatkę. Czy byłoby miło, czy raczej sowa zamknęłaby ją w klatce, albo zmuszała do nauki ułamków. Albo jakby to było gdyby poznała się z listem, który wygląda bardzo sympatycznie. Czy razem śpiewaliby piosenki czy raczej porwałby ją i chciał zjeść? Czyli jednak w domu byłoby lepiej, nawet z Panem Upałem...
Ostatnia opowieść skupia się na literce W i w. Tym razem kura Adela postanowiła zrobić mnóstwo konfitur malinowych. Nazbierała wiec ogrom malin i zabrała się do pracy, strasznie się jednak przy tym ubrudziła więc do wanny nalała wody. Na ten widok bardzo ucieszył się Pan Wodnik, który koniecznie chciał również wskoczyć do wanny jednak Adela za nic nie chciała się zgodzić wymieniając, kogo wolałaby już w swojej wannie niż małego Pana Wodnika. Jednak jak potem uświadomił ją mały znajomy, z wielbłądem nie byłby fajnie się kąpać, ponieważ wypiłby on całą wodę, wilk z pewnością by ją zjadł, wydra wyprosiłaby ją z wanny, wiewiórka tylko by narzekała, wróbel zwołałby kolegów, wieprz wybrudzi wodę, wieloryb jest za wielki, za to Pan Wodnik teraz nie wydaje się wcale taki zły do wspólnej zabawy w wodzie :)
Jak widzicie, albo raczej czytacie, naszą bohaterkę spotyka wiele różnych, fajnych przygód. Jest to książka stworzona dla dzieci rozpoczynających przygodę z czytaniem. Czcionka jest naprawdę duża, każde z opowiadań skupia się na jednej z tych literek, o których wspominałam, każde ma także wyróżnione wiele wyrazów zaczynających się na W, U oraz M. Same opowiadania są bardzo ciekawe, zabawne i z całą pewnością wciągają młodego czytelnika. Nikodem co prawda sam jeszcze nie czyta, ale za to śmiechu ma po pachy kiedy czytać mu tę książeczkę :)
A jej wygląd? Nic tylko zachwalać! Twarda okładka, szyte śliskie strony, rewelacyjne, bardzo kolorowe i zabawne ilustracje. Do tego jeszcze ta duża czcionka, wyróżnienia w tekście. Moim zdaniem całość jest naprawdę ciekawa i zarówno ja jak i Nikodem nie możemy doczekać się następnych części, które będą opowiadały o kolejnych fajnych przygodach kury Adeli! Jak najbardziej polecam zarówno dla dzieci, które zaczynają same czytać, dla dzieci, które umieją już dobrze czytać jak i dla tych, które nie potrafią tego jeszcze wcale :)