"Na pierwszy rzut oka historia karmienia piersią - opowieść o tym, jak straciliśmy więź z jedną z naszych najistotniejszych funkcji biologicznych - odzwierciedla to, co działo się z innymi kluczowymi aspektami ludzkiej egzystencji w XX w.: porodem, który stał się ściśle kontrolowana procedurą medyczną, prawdziwym jedzeniem, które zastąpiono przetworzonymi produktami spożywczymi, i wartościowymi interakcjami międzyludzkimi, które media społecznościowe i SMS-y zastępują tak uparcie, że wolimy używać smartfonów nawet w ciepłym kręgu ludzkich towarzyszy." (s.31)
Rzecz opisana z punktu USA, przy udziale badań z terenu Tajlandii i Wietnamu oraz Francji, gdzie Autorka zdobywa wiedzę o tym, jak w innej kulturze podchodzi się do karmienia piersią, jak wspiera się matki w najbardziej naturalnej czynności dającej potomności najlepszy składnik odżywczy skrojony na ich potrzeby.
Podstawę publikacji stanowi rozbieżność między tym co biologicznie wrodzone, a tym, co się w naszych praktykach zmieniło pod wpływem kultury.
Strategia marketingowa od około stu lat głosi: "Karmienie piersią jest najlepsze, ale w razie, gdyby ci się nie udało, jesteśmy tutaj."(s.99) I jak temu się oprzeć? To tego typu wskazówki uruchamiały lawinę i również dziś przyczyniają się do przedwczesnego kończenia z naturalnym karmieniem. Ten slogan bagatelizuje ważność karmienia piersią, choć firmy bronią się, twierdząc że chodzi jedynie o konkurencję między firmami produkującymi mieszanki mleka modyfikowanego.
"Już jedna butelka mleka modyfikowanego może zmniejszyć produkcję mleka, zwiększyć zagrożenie rozwojem alergii oraz cukrzycy, a także chorób jelitowych i bakteryjnych u dziecka, a także zmniejsza ochronne skutki twojego mleka dla jego zdrowia."(s.181)
Kobiece piersi przez dziesiątki lat były zawłaszczane i to wcale nie przez ich latorośl. Społeczeństwa prześcigają się w tym jak odwrócić uwagę od biologi seksualizując kobiece atrybuty. Dziś istotniejsze jest sztuczne powiększanie piersi i męskie pobudzanie zmysłów niż naturalne czynności do jakich są przeznaczone. Kobieta, jej ciało, coraz bardziej staje się przedmiotem, któremu zmienia się znaczenie, wmawia potrzeby, rujnuje zdrowie, by lepiej wpasować kulturowo w nowe lepsze czasy. Stają się marionetkami, które pociąga się z rożnych stron za sznurki - zarówno przez firmy, organizacje, jak i koleżanki, osoby bliskie - próbując dopasować w nowoczesne oczekiwania, a to wszystko w oderwaniu od naturalności. Bo przecież nie musisz karmić, kiedy przede wszystkim należy zaspokoić cieleśnie męża, nie musisz karmić, bo są firmy, które chętnie cię w tym wyręczą.
"(...)feministki i hipiski próbowały odzyskać biust na własność, rozpalając debatę o tym, "do czego" tak naprawdę służą piersi. Nie jest żadną ironią fakt, że kobiety zaczęły "na nowo odkrywać karmienie piersią" na początku lat 70., a pierwsza sprawa o molestowanie seksualne została wniesiona do sądu okręgowego USA w 1976r."(s.156)
"Noś dziecko.Karm piersią. Reaguj na jego płacz. Wydaje się, że z takimi zachętami Bill Sears to ekspert, który błaga nas, byśmy zignorowali "ekspertów" i odzyskali naszą wrodzoną wiedzę." (s.111) Tylko czy po latach odchodzenia od tego co wpisane w naturalne zachowania teraz jesteśmy jeszcze w stanie wydobyć z siebie tę instynktowną wiedzę? Czy jesteśmy w stanie oprzeć się tak zwanej opinii publicznej? Krzywo patrzącej pani, gdy próbujemy karmić np na ławce w parku, niemiłym spojrzeniom przechodniów, odmowie obsługi w restauracji, czy negatywnym komentarzom rodziny? Dziś jako coś naturalnego witamy pomysł pójścia młodej matki do pracy po sześciu miesiącach niż wielomiesięcznego karmienia piersią. Mimo iż coraz więcej badań potwierdza zaburzenia więzi:
"Badania wykazały jednak, że rozłąka matek i dzieci ma negatywny wpływ na fizyczne i emocjonalne zdrowie obojga. Niemowlęta przebywające z dala od matki więcej płaczą i wolniej przybierają na wadze. Natomiast młode matki, którym nie wolno swobodnie budować więzi z niemowlętami, częściej cierpią na depresję poporodową i dłużej stabilizują laktację. Okazuje się też, że wcale więcej nie śpią"(s.139)
Dzieci karmione piersią każdego dnia wraz z mlekiem matki otrzymują do 10 milionów bakterii. I to dokładnie tych, które są niezbędne do bytowania w ich organizmach. Można śmiało powiedzieć, iż mleko konkretnej kobiety jest przypisane indywidualnym kodem do jej dziecka. I nawet dziś naukowcy nie są w stanie odtworzyć wszystkich tych składników w sztucznych mieszankach mlecznych. W tym jak i w wielu innych aspektach naszego życia nauka nie oszuka biologii, gdyż jest wiadome, że mleko karmiącej może się zmieniać pod kątem składu każdego dnia, tak by dopasować się do szczególnych potrzeb jej dziecka. Pomyśleć, że ten szczególny dar, który jest nie tylko pokarmem zapewniającym wszelkie potrzebne składniki, ale również lekiem profilującym nasze jelita, dbającym o prawidłowy rozwój mózgu, kośćca i każdej ludzkiej tkanki, jest lekceważony, tak samo jak lekceważone są same karmicielki.
Publikacja Jennifer Grayson uświadamia jakie mamy dziś możliwości, a jak to wyglądało lata temu. Pokazuje przeobrażenia podejścia do biologii naszych organizmów, wspiera się badaniami, podaje konkretne liczby. Podkreśla brak wsparcia dla matek chcących karmić piersią również ze strony medyków, a przecież wiele kobiet ma problemy z przystawieniem dziecka i oczekuje realnej pomocy w tym względzie, a nie przekazywania jej darmowej mieszanki. W USA są przynajmniej konsultanci laktacyjni, za to w Polsce zarówno ginekolog, jak pediatra lekceważy fakt, że matka pragnie karmić, a dzieje się coś niepokojącego, nie potrafi zrozumieć własnego organizmu i powstałych ograniczeń. Jednak mleko z piersi nic nie kosztuje, nie da się tego opodatkować, a marketing zawładnął już każdą dziedziną naszego życia. Dziecko dla każdej firmy to dziś ogromny zysk.
Jesteś w ciąży? za chwilę obok ciebie będzie bobas! My ci podpowiemy czego wam trzeba! Zacznij od wózka do kompletu z nosidełkiem i jeszcze z matą edukacyjną - taki full wypas. Oczywiście łóżeczko z karuzelą, odpowiednie oświetlenie, rolety, elektroniczna niania oraz stos pluszaków. Nie zapomnij o przewijaku! I odpowiedniej szafie, szafeczce, półeczkach na masę ubranek i tysiące pieluch oraz innych gadżetów. Bez tego nie będziesz wiarygodną, kochającą matką! A karmienie piersią? Włóż w historie z dawnych epok. Dziś już tego nie praktykujemy!
Obawiam się, że tak to za chwilę będzie wyglądało, jeśli masowo nie zaczniemy przeciwstawiać się wymuszeniom ze strony eksperckich bóstw nabijających sobie kabzę strategią dezinformacji i pomijania najważniejszego elementu ewolucji. Istota schodzi na dalszy plan, bo dziś wolimy mamić się słodkimi obrazkami, gdzie pachnący, uśmiechnięty maluch rozwija się idealnie właściwie bez niczyjej pomocy. Każda mama powinna mieć jasność, czym jest jej mleko, jakie są skutki karmienia sztucznymi mieszankami, by móc świadomie wybierać.