Dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana i trafia do Piekła, gdzie dostaje jej się posada diablicy. Okazuje się, że Los Diabolos wcale nie jest takie straszne, jak się wydaje. Panuje tam tropikalny klimat, piaszczyste plaże, piękne widoki, luksusowe wille, restauracje i bary, gdzie można jeść i pić za darmo. Słowem, Piekło okazuje się Rajem. Poza tym, konsultantem i przewodnikiem Wiktorii zostaje przystojny i czarujący diabeł – Beleth, który aż za dobrze bawi się w jej towarzystwie.
Jednak jak tu się skupić na pracy, kiedy tęskni się do życia na Ziemi, gdzie zostało mnóstwo niedokończonych spraw (i miłość swojego życia)? A co jeśli okaże się, że jej śmierć nie była zaplanowana? I czy skorzystać z okazji, by zemścić się na swoim zabójcy, kiedy takowa nadejdzie?
Sam początek okazał się sympatyczny, chociaż mnie osobiście nie przekonała ta wizja Piekła jako Raju. Liczyłam na prawdziwe PIEKŁO, a nie lepszą i bardziej rozrywkową wersję Kalifornii z altruistycznymi demonami, pracującymi za darmo! Poza tym jednak było w tej rzeczywistości dużo pomysłów autorki, które naprawdę mi się podobały (np. targowanie się o duszę, sposób na przekazywanie mocy, diabelskie klucze), ale były też takie, które nie przypadły mi do gustu.
Od strony językowej -nie czytałam „Wilka” i „Wilczycy”, więc nie wiem czy autorka się poprawiła, czy nie, ale momentami książka wydawała mi się napisana trochę zbyt „młodzieżowym” językiem.
Jednak niewątpliwą zaletą tej książki jest akcja. Cały czas coś się dzieje w zabawnej, lekkiej atmosferze. Na początku autorka raczej skupia się na zapoznaniu nas z Piekłem i jego zwyczajami, a także na rozwinięciu trójkąta miłosnego. Dopiero mniej więcej w połowie książki na jaw wychodzą pewne sekrety, które będą przyczyną lawiny dość niefortunnych wypadków. I znowu, były momenty, z których się zaśmiewałam (np. obiad z Markiem), ale były też momenty trochę żałosne, jakby wyjęte z podrzędnego fan fiction (np. wszystkie kłótnie Wiki z Pawłem – słabe). Finał dość spektakularny, ale samo zakończenie niezbyt mnie usatysfakcjonowało, bo wydało mi się takim pójściem na łatwiznę. Trochę naciągane, ale jednak na tyle chwytliwe, że zaciekawiło mnie co może z niego wyniknąć.
Co do postaci, są dość płaskie i na jedno kopyto, niewiele się od siebie różnią. Autorka skupiła się tu raczej na tym, żeby byli zabawni, więc nie ma co spodziewać się po nich jakichś głębszych przemyśleń czy uczuć.
Wiktoria na szczęście wcale nie okazuje się jakimś niewiniątkiem – jest gwałtowna, porywcza i impulsywna, idealnie nadaje się na diablicę. Miejscami trochę mnie wkurzała, bo była taka niezdecydowana – raz chciała zabić swojego zabójcę, potem nie, raz flirtowała z Belethem, potem go odpychała. No i to jej ciągłe "Piotruś, Piotruś...".
Beleth – przystojny, seksowny i czarujący diabeł, przewodnik Wiki w Piekle. W sumie jak na odwiecznego diabła, a wcześniej anioła, wydaje się nieco zbyt ludzki i trochę dziecinny, ale przynajmniej jest zabawny. Chyba jego polubiłam najbardziej z całej ekipy. Bo Piotruś - cudowny (i oczywiście przystojny) śmiertelnik, w którym Wiktoria zakochała się jeszcze za życia, niestety bez wzajemności - nie miał w sobie niczego ciekawego, nudny jak flaki z olejem.
Z pozostałych postaci, moim zdaniem na uwagę najbardziej zasługuje Azazel – fałszywy, dwulicowy diałeł, jeden z najpotężniejszych Piekle. Na początku udało mu się nieźle namieszać, ale później miał na głowie inne, większe problemy. Choć czasami wypadał dość żałośnie, jednak w bardzo urzekający sposób. Natomiast reszta postaci raczej mnie rozczarowała lub co najwyżej była mi obojętna.
Podsumowując, książka nie była zła, bo przyjemnie się ją czytało i spędziłam z nią naprawdę miło czas. (Nie raz śmiałam się jak głupia, przez co ludzie na peronie czy w kolejce dziwnie mi się przyglądali). W żadnym wypadku nie jest to jakaś poważna, ambitna lektura, bardziej taka parodia Piekła, napisana z przymrużeniem oka. W ostatecznym rozrachunku stwierdzam, że podobała mi się na tyle, żeby sięgnąć po następną część.