Po dzieła naszych rodzimych pisarzy nie trzeba mnie zbytnio zachęcać, dlatego z niekłamanym zainteresowaniem sięgnęłam tym razem po najnowszą powieść Lucyny Olejniczak zatytułowaną ,,Jestem blisko’’. Autorka, przygodę pisarską rozpoczęła będąc już na emeryturze debiutując w 2007 roku książką ,,Wypadek na ulicy Starowiślnej’’, która opowiada o losach nietypowej pary, Lucyny i Tadeusza. Po trzech latach znani bohaterowie powracają do kolejnej historii ,,Dagerotyp. Tajemnica Chopina’’. Obecnie, losy Lucyny i jej życiowego partnera możemy tym razem śledzić w powieści ,,Jestem blisko’’.
Lucynka i Tadeusz wyruszają w podróż do irlandzkiego miasteczka New Ross, gdzie mieszka ich serdeczna przyjaciółka Marta z córką Małgorzatą. Wspólnie planują pozwiedzać stare cmentarze, zamki oraz podziwiać irlandzki krajobraz. Gospodyni wita swoich gości z otwartymi ramionami i już pierwszego dnia raczy ich intrygującą historią o Jane O’Brien, zaginionej z przed stu lat dziewczyny, która była właścicielką tego domu. W tajemnicze zniknięcie prawdopodobnie był zamieszany bogaty syn sąsiadów, Patrick Murphy, zakochany w Jane bez wzajemności. Ciała dziewczyny nigdy nie odnaleziono, zaś potencjalny winny został skazany na śmierć. Lucyna zaciekawiona intrygującą historią ochoczo namawia pozostałych uczestników do rozwiązania tajemnicy owej zagadki. Córka Marty zgłasza swoją chęć pomocy, tym bardziej, że wspólnie z Rogerem ma dostęp do starych dokumentów dotyczących sprawy sądowej młodego Murphy’ego. Wkrótce potem nieoczekiwanie i ona znika. Co się tak naprawdę stało z Małgosią i czy ma to coś wspólnego ze sprawą z przed lat?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Lucyny Olejniczak i uważam je za całkiem udane. Nie znałam wcześniej perypetii Lucyny i Tadeusza, ale ten stan rzeczy w ogóle mi nie przeszkadzał podczas śledzenia fabuły ,,Jestem blisko’’. Autorka bardzo umiejętnie nakreśliła ciekawą, intrygującą historię okraszoną mroczną tajemnicą, duchami, celtyckimi wierzeniami i kryminalną intrygą. Akcja rozgrywa się w pięknej, klimatycznej Irlandii, gdzie niemal na własne oczy widziałam stare ruiny, wrzosowiska i gwarne puby pełne guinnessa (piwa). Styl narracji jest prosty, lekki i niewymuszony, co sprawia, że książkę czyta się z dużą swobodą i nieustannym zainteresowaniem. Duży plus należy się również za kreacje psychologiczną poszczególnych bohaterów. Są to niezwykle wyraziste, barwne i sugestywne osoby. Szczególnie postać Władysława, przyjaciela Lucyny wzbudza wiele kontrowersyjnych uczuć. Jest to zabawny i zarazem irytujący osobnik, który nie grzeszy skromnością chwaląc się na lewo i prawo domniemanymi zdolnościami paranormalnymi. Niektóre wątki wywoływały uśmiech na mej twarzy, np. scena śledzenia kota, inne zaś, przyprawiały o niepokój i dreszcze m.in. nocne spacery po starych, opuszczonych ruinach. Finałowe zakończenie również mnie zaskoczyło, ponieważ byłam przekonana, że za zaginięciem Małgosi stoją zupełnie inne okoliczności. Reasumując, ,,Jestem blisko’’ przypadł mi do gustu, aczkolwiek ,,czegoś’’ mi zabrakło. Może szukam dziury w całym, lecz chciałbym nieco więcej dynamiki i napięcia. Mimo wszystko i tak uważam, że jest to interesująca powieść warta swego czasu i uwagi.
Polecam przeczytać ,,Jestem blisko’’ wszystkim miłośnikom literatury kobiecej i nie tylko. To humorystyczna powieść z elementami dramatu, sensacji i kryminału. Jeśli masz ochotę wyruszyć w wirtualną podróż do magicznej Irlandii, by poznać historię zaginionej Jane, odnaleźć Małgosię i w między czasie spróbować irlandzkiego, ciemnego piwa, to serdecznie zapraszam.