Teddy posiada umiejętność, która przysporzyła jej w życiu wiele problemów – potrafi bezbłędnie określić, czy jej rozmówca kłamie. Widząc, jak wiele fałszu ją otacza, wycofała się z życia społecznego, a gdy dorosła skupiła się na hazardzie. Gra fantastycznie jej szła, ale odkąd zaczęła przyjmować leki, dar zniknął, a na jego miejsce pojawiły się długi. Chcąc z nich wyjść, wpada w jeszcze większe tarapaty, z których ratuje ją tajemniczy mężczyzna. Mężczyzna, który twierdzi, że dziewczyna jest medium i że spłaci całe jej zadłużenie, jeśli ta wstąpi do Instytutu – szkoły dla ludzi o nadprzyrodzonych umiejętnościach. Propozycja jest na tyle kusząca, że dziewczyna postanawia zostawić wszystko i sprawdzić, co tym razem przyszykowało dla niej życie.
🍃
Można pomyśleć, że Teddy naprawdę kocha problemy (lub to problemy kochają Teddy), bo gdy tylko stare trudności za nią znikają, od razu stają przed nią kolejne. A potem kolejne i kolejne. Próby nawiązania przyjaźni, dwaj kręcący się przy niej mężczyźni, nietypowe zajęcia, wykańczające treningi, tajemnice jej biologicznych rodziców, nieufność wobec placówki, w której się znalazła... Wszystko to zgrabnie się przeplata i sprawia, że czytelnikowi trudno oderwać się od tej historii. Jednocześnie podczas czytania nie miałam wrażenia przeładowania. Każdy z tych wątków znalazł dla siebie tyle miejsca, ile potrzebowała i każdy zdawał się była w pełni umotywowany. Nie odczułam, by coś zostało mocniej naciągnięte, niż czasami naciąga nasz los. A to ile wysiłku musiała włożyć główna bohaterka w relacje z ludźmi, było rozkoszą! Czasami potwornie działała mi na nerwy, ale niechętnie musiałam przyznawać, że rozumiem, dlaczego w dany sposób postąpiła.
Lubię książki, w których autorzy z tak dużą wprawą tworzą portrety psychologiczne bohaterów. Gdy dbają nie tylko o głównych a także o ludzi wokół nich. Co ciekawe – mam wrażenie, że jednocześnie nie przywiązałam się do nikogo oraz że przywiązałam się do wszystkich. Nie wiem, czy kiedykolwiek odczułam coś takiego.
„Instytut” to dopiero początek przygody z serią K.C. Archer i naprawdę już nie mogę się doczekać, co czeka nas dalej. Kończąc książkę miałam w głowie tyle pytań, że najchętniej od razu chwyciłabym za kolejny tom! Niecierpliwa ja muszę jednak zagryźć zęby i cierpliwie czekać, bo chwilowo nic mi nie wiadomo o terminie wydania kontynuacji... Ktoś ma jakieś wieści? I czy ktoś może mi wyjaśnić, dlaczego ludzie sądzą, że osoby po dwudziestce nie zachowują się w tak „nastoletni sposób" jak bohaterowie? Nie jestem pewna, czy rozumiem ten zarzut i czy chcę go rozumieć. Tym bardziej, że zupełnie tego nie odczułam
🍃
"Od najmłodszych lat przeczucie Teddy nauczyło ją smutnej prawdy: wszyscy kłamią. Ojciec kłamał, gdy matka pytała o swe gotowanie, koledzy z klasy kłamali, gdy nauczyciel pytał o pracę domowa, jej rzekomi przyjaciele kłamali, gdy pytała ich o plany na weekend. Nie mogła żyć w ciągłym zdenerwowaniu, ale nie mogła też żyć z wiecznie złamanym sercem- bo wiedziała, że ludzie, którym ufała, nie byli godni zaufania. Robiła więc wszystko, by wyłączyć to uczucie wszędzie poza stolikiem do pokera."