Instytut Absurdu recenzja

Wow ! Tak mogę określić debiut Justyny Sosnowskiej ! Po skończeniu książki miałam takie: chcę jeszcze, dlaczego to jest koniec...".

Eliza Żaczek chce zostać studentką dziennikarstwa, ale zły los sprawia, że nie zostaje przyjęta na wymarzoną uczelnię. Postanawia nie wracać do domu rodzinnego tylko poszukać pracy i dorobić na studia. Jednak podczas szukania trafia, a w sumie wypatruje osobę, która jakoś dziwnie się zachowuje. Długo nie myśląc, Eliza za nią podąża i tak trafia w sam środek ataku krwiożerczych moli książkowych. Jednak to jej nie powstrzymuje by dalej śledzić dziwną osobę i w ten oto sposób dociera do Instytutu Absurdu. Na miejscu okazuje się, że do bardziej magicznego miejsca w mieście nie mogła trafić. Dlaczego magicznego ? Tu nie tylko magią pachnie, tu też można trafić na ciekawe osobistości: wampira wegetarianina, wilkołaka, a co najdziwniejsze to gargulce są tu niszczarkami do papieru. Tu nic nie jest oczywiste, tu absurd goni absurd, ale nic dziwnego, przecież to Instytut Absurdu. Eliza dostaje propozycję pracy w Instytucie jako stażystka, tylko czy da sobie radę w tak absurdalnym miejscu ?

"Instytut Absurdu" to idealna książka, dzięki której czytelnik może się oderwać o swoich codziennych zajęć, problemów i zatopić się w świecie pełnym absurdalnych i magicznych zdarzeń. Jednak to nie jedyny powód, dla którego ta książka jest tak cudowna i wciągająca. Znajdziecie w niej też mnóstwo dobrego humoru. Gwarantuję Wam, że nie będziecie się nudzić, bo fabuła jest bardzo dynamiczna, a do tego dialogi bohaterów są pełne humoru - świetna zabawa jest tu gwarantowana. Jest to książka nie tylko dla fanów fantastyki, ale dla każdego, nawet młodszego czytelnika. Jeśli lubicie fantasy, połączone z rzeczywistością, baśnie i legendy, to ta książka jest dla Was.