Trylogia „Prawdopodobieństwo” Nancy Kress, którą rozpoczyna „Księżyc prawdopodobieństwa” to seria autorstwa jednej z najciekawszych pisarek science-fiction. Wydawnictwo Almaz jako pierwsze w Polsce podjęło się publikacji cyklu, którego trzeci tom został nagrodzony prestiżową Nagrodą Campbella. Już samo to świadczy na korzyść autorki, ale czy książka faktycznie przypadnie do gustu przeciętnym czytelnikom?
Widząc okładkę pozycji i słysząc jej tytuł, zawierający termin matematyczny można by pomyśleć, że to kolejne hard science fiction skierowane do wąskiej grupy odbiorów, którzy zdzierżą naukowy język. Nic bardziej mylnego. Chociaż terminologia związana z fizyką i biologią pojawia się tu dość często wytłumaczona jest tak dobrze, że nawet ci, którzy nie obcują na co dzień z tym typem literatury, szybko pojmą prawa funkcjonowania Świata. Bo właśnie na Świecie dzieje się akcja książki. Jest to jedna z odległych planet, które niegdyś zostały zaludnione przodkami ludzi i ewoluowały w trudnym do przewidzenia kierunku. Ziemianie, wykorzystując starożytne, stworzone przez nieznaną rasę, tunele czasoprzestrzenne odkrywają kolejne to planety, powoli zaludniając Wszechświat. Ta ekspansja byłaby sukcesem, gdyby nie Fallerowie – jedyni Obcy, którzy zdają się nie posiadać wspólnych z ludźmi korzeni. Chcą oni ludzkość po prostu zniszczyć z powodów, których nie znamy.
I tak, Ziemianie podbijają kawałek kosmosu, który następnie Fallerowie im wydzierają. W tej, zdaje się, niekończącej się potyczce przeważyć szalę na rzecz naszej rasy może artefakt, który jest księżycem planety Świat. Pod pozorem misji poznawczej w długą podróż wybiera się grupa naukowców oraz paru wtajemniczonych wojskowych. Nancy Kress skupia się głównie na opisie cywilizacji zamieszkującej glob, od czasu do czasu poświęcając rozdziały zaintrygowanym żołnierzom, próbującym odkryć, w jaki sposób można wykorzystać satelitę. Ten podział zostaje zakłócony pod koniec książki, kiedy napięcie niewyobrażalnie rośnie, ale zacznijmy od początku.
Światanie to społeczeństwo bardzo zbliżone do ludzi pod względem wyglądu, a jednocześnie tak różne w zachowaniu. Zacofani, będąc wciąż w erze preindustrialnej, nie czują potrzeby wynalazczości. Zachodzi wśród nich zjawisko „dzielonej rzeczywistości”, które to zabrania podważać ogólnie znane fakty. Dlatego nie ma wśród nich wielu morderców, czy innowatorów, a ci, którzy targną się na czyjeś życie zostają wykluczeni i stają się „nierzeczywiści”. Każde naruszenie mechanizmu powoduje niepowstrzymany ból głowy. Tutaj ponownie pisarka opowiada historię z dwóch perspektyw – Enly, rodowitej Światanki, która jako pokutę za zabójstwo ma szpiegować Ziemian i stwierdzić, czy ci są „rzeczywiści” – oraz samych naukowców zafascynowanych naturą „dzielonej rzeczywistości”.
O egzotyce Świata świadczą jego mieszkańcy. Poza nimi, przypomina on niemal do złudzenia Ziemię, ze swoimi górami, lasami i oceanami. Wszyscy poruszają się na rowerach, informacje przekazują ustnie lub za pomocą semaforów, a nade wszystko fascynują ich kwiaty. Brak większych różnic w wyglądzie (poza owłosieniem na głowie), a także w geologii planety zdaje się być mało prawdopodobny. Aczkolwiek „wyższa siła”, która niegdyś zasiała ziarno ludzkości w kosmosie nadal tam jest i niewykluczone, że w kolejnych tomach dostaniemy więcej informacji na ten temat. Jednocześnie zjawisko „dzielonej rzeczywistości” jest bardzo intrygujące, a wyjaśnienie, które serwuje nam Nancy Kress możliwe.
Zderzenie dwóch obcych kultur i ras owocuje w nieporozumienia, które zaważą nawet na ich życiu, więc nie sposób nie wspomnieć o bohaterach powieści. Ze strony Światan mamy Enlę, która zdecydowanie wyróżnia się na tle pobratymców. Czytelnik od razu czuje do niej sympatię, gdy odrzucona przez społeczeństwo musi stawiać czoła codziennym bólom głowy. Ekipa naukowców składa się z czterech osób: biolożki Anny Sikorskiej, ksenobiologa Ahmeda Bazargana, kosmoantropologa Davida Allena i geologa Dietera Grubera. Nawzajem będą poznawać swoje zwyczaje i języki. Jedna rasa bada drugą, jednakże, choć mieszkańcy Świata są tak dobrzy, nie zawahają się zabić Ziemian, gdy ci okażą się nie zdolni do dzielenia z nimi rzeczywistości. Z orbity nad wszystkim czuwa Syree Johnson, której głównym celem jest poznanie możliwości tajemniczego artefaktu. Ten cel przewyższa nawet troskę o zdrowie ziemskich naukowców, co może mieć nieprzewidziane konsekwencje.
Powieść Nancy Kress to głównie studium zderzenia dwóch społeczeństw wraz ze wszystkimi tego skutkami. Nie zabrakło tu również elementów space opery, chociaż bez epickich bitew. Akcja szybko mknie do przodu, ale ani bohaterowie, ani aspekty naukowe nie zostały potraktowane po macoszemu. To przede wszystkim książka dla miłośników science-fiction, spodoba się zarówno fanom prozy Arthura C. Clarke’a, jak i Stanisława Lema. Ja po kolejne części z pewnością sięgnę, gdyż (Wszech)Świat wymyślony przez autorkę daje do myślenia, a zarazem zapewnia niebanalną rozrywkę.