Edukacja recenzja

Za egzemplarz dziękuję @wydawnictwo_wab oraz za możliwość jej przeczytania. Autor pisze pod pseudonimem i nie chce się ujawniać. Z jednej strony rozumiem, ale z drugiej, ja jako czytelnik wolałabym wiedzieć więcej o autorze. Zaciekawił mnie opis, taki nietuzinkowy, nie spotykany, tylko ta okładka nie zachęcała do siebie, a wręcz odstraszała. No nic, podjęłam się recenzji i nie żałuję. Jednak powiedzenie "Nie oceniaj książki po okładce", w tym przypadku sprawdza się w 100%. Jest to opowieść o wyjeździe do Wielkiej Brytanii dwóch chłopców. I można by rzec, że wszystko kręci się wokół społeczności zarobkowej w Anglii, jednak nic mylnego. Autor ma dar do obserwacji ludzi, która jest analizą społeczną. Mógłby rozkładać to na czynniki pierwsze i analizować dogłębniej. Na początku pomyślałabym, że tytuł książki mija się z celem i pasuje do niej "Polak za granicą". Czytając dalej zrozumiałam, że tekst nie opiera się tylko na naszych rodakach lecz pokazuje nam szerszy obraz europejskiego przemieszania narodościowego. Autor ma specyficzny język i albo go polubisz albo rzucisz tą książkę w cholerę. Mamy tu formalne słownictwo, złożone zdania czy przekleństwa. Nic z tych rzeczy mnie do siebie nie zniechęciło a wręcz przeciwnie, działało na mnie jak magnes. Spotkamy tu masę absurdalnych sytuacji i trafne spostrzeżenia dotyczące otaczającej się nas rzeczywistości. Oczywiście jak to ja, trafiłam na kontynuację jakiejś części. Po zapoznaniu się muszę cofnąć się do "Emigracji", która swoją drogą jest bestsellerem. Z tego miejsca mogę wam napisać, że jeszcze nigdy nie śmiałam się z książki, jak z tej. Praktycznie co chwila parskałam śmiechem, bo niektóre sytuacje były tak absurdalne, że mnie człowieka z głupim umysłem, śmieszyły do łez. Ale po tych łzach śmiechu, przychodzi taki moment, czas na refleksje i myśl, że przecież to wszystko dzieje się naprawdę. Witamy w świecie polskiej reali. "Edukację" warto przeczytać, bo według mnie jest to luźna komedia, czasem zaskakująco trafna w sytuacjach, które się czyta. Do tej lektury radzę podejść z dystansem, i nie analizować jej czy rozkładać na czynniki pierwsze, bo naprawdę nie warto.