Tytuł książki Colina Croucha sugerował, że jej treścią będzie analiza kondycji uczelni w relacji do sposobu ich finansowania. Okazało się, że „Psucie wiedzy. Ukryte skutki finansowego zawłaszczania życia” jest o stanie demokracji, z dominującymi mechanizmami rynkowymi zgodnymi z neoliberalizmem, w kontekście wiedzy. Centralnym problemem pracy jest analiza asymetryczności dostępu do niej uczestników (obywateli, klientów usług, przedstawicieli korporacji, urzędników państwowych, ekspertów) procesów gospodarczo-społeczno-politycznych. Crouch skrupulatnie przeanalizował słabości neoliberalizmu, podając liczne tego przykłady pogrupowane w kilka zespołów mechanizmów psucia demokracji i wolnorynkowych zasad w wyniku zderzenia teorii z praktyką. Książka ma formę rozbudowanego eseju, który stawia kilka poważnych zarzutów wobec neoliberalizmu, bo zaszyta jest w nim nieuchronność (a co najmniej przemożna chęć) manipulacji faktami i wiedzą ekspercką w celu maksymalizacji zysków. Cała dyskusja sprowadza się do poszukiwania odpowiedzi na pytanie ‘cui bono?’. Odpowiedź jest tak prosta jak ogólna i enigmatyczna - silniejszemu. Problemem jest jak to naprawić i jak systemowo zabezpieczać prawa konsumentów/obywateli.
Crouch we wstępie stwierdza, że książka powstała z próby opisania niedobrego zjawiska, gdy wiedza finansowa (przydatna wprost i budowana raczej krótkoterminowo dla zwiększenia zysków) wypiera czy deprecjonuje inne formy wiedzy (rozumianej jako pełen kontekst zjawisk gospodarczych mających wpływ na stabilizację systemu liberalnego wokół zdrowego konsensusu czasem sprzecznych sił rynkowych). Autor stawia nawet mocniejszą tezę sugerującą, że istnieją przesłanki do podważenia przekonania, że to wewnątrz procesów rynkowych lokują się wszystkie składniki wiedzy potrzebne do utrzymania zdrowej gospodarki. Długa lista przeanalizowanych sytuacji styku sfer publiczna-prywatna wspiera to przekonanie. Chociażby przykłady niedomagania systemu edukacji, ochrony zdrowia i opieki społecznej, których prywatyzacje (w pewnych obszarach) odbywają się kosztem obywateli/konsumentów (poprzez pozbawienie ich, jako konsumentów dóbr, adekwatnej wiedzy). Przywołane patologie rynku finansowego (kryzys 2007/2008), system ratingowy (nie tylko zaprzęgany do oceny państw czy firm), nieprzejrzystości w mechanizmach przetargowych, biznesowe powiązania polityczno-medialne, obrazują skalę zjawiska niedoboru wiedzy. Do tego, już na początku, pyta retorycznie profesor: czy pieniądze zawsze najlepiej motywują do działania (st. 19)?
Tę wspomnianą ogromną przestrzeń niezdrowych interakcji autor poddaje zbalansowanej analizie poszukując przyczyn i remediów, czasem dotykając wprost natury człowieka. Nie zakłada, że neoliberalizm jest ich wszystkich źródłem, wręcz przeciwnie. Crouch z reguły punktuje wolny rynek, gdy nie udaje się w ramach tej idei rozwiązać zastanych problemów, a do tego pokazuje, że sam ze swej natury i zaszytej w nim ‘autoregulacji’, generuje dodatkowe patologie bądź wzmacnia istniejące. Niełatwo było, mi laikowi, wyłapać jakąś stronniczość, czy zbyt daleko idące preferencje autora. Jeśli do tego słusznie oburza się na naciski lobby naftowego i samochodowego na umniejszanie roli człowieka w klimatycznej katastrofie, to ma we mnie sojusznika. W pewnym momencie wprost pyta – czy my żyjemy w cywilizacji opartej na wiedzy, czy na zysku? Po lekturze pozostała mi w głowie, formowana przez całą lekturę, podprogowa konstatacja, że to chciwość, brak wyobraźni, wygodnictwo, czysta zawiść, lenistwo i wreszcie głupota stanowią ludzką praprzyczynę wielkich problemów trapiących ludzi. Trzeba woli, by z tym walczyć w przestrzeni publicznej. Crouch pokazał bardzo ciekawie, jak sprawnie i wieloaspektowo przechodzić myślowo między makroekonomią a konkretnym prezesem korporacji, który w domu może jest pantoflarzem, choć w biurze decyduje o losach milionów.
„Psucie wiedzy” nie jest napisane prostym językiem. Na szczęście wielość przykładów pozwala odnieść się do częstych syntetycznych obserwacji autora. Raczej z troską patrzy na ewolucje neoliberalizmu zachodniego w praktycznych sytuacjach. Ostatecznie przyjmuje jego dominację i sukces w porównaniu do innych propozycji gospodarczych. W kontekście wiedzy, w podsumowaniu (str. 186), sugeruje co najmniej potrzebę wypracowania mechanizmów pozarynkowych chroniących tych, którym ‘wielcy tego świata’ woleliby ją reglamentować.
Uwaga techniczna. Moje wątpliwości podczas lektury wzbudziło pojęcie ‘wiedzy’ potraktowane zbyt szeroko. Autor tym terminem wspólnie opisuje zwykłą informację i wiedzę. Stąd Crouch nie różnicuje specjalistycznej wiedzy geologa, którego ekspertyzę o polach naftowych zbagatelizowano, od braku informacji obywatela/klienta o toczących się procesach sądowych banku branego przez niego pod uwagę w procesie poszukiwania kredytu hipotecznego. Czytając z reguły sam oceniałem, jaki typ faktów akurat opisuje autor, ale chyba przydałby się tu subtelny podział, głównie w procesie analiz dostępności wiedzy/faktów, skoro z reguły wymagają one innego sposobu zdobywania, a co ważniejsze oferowana przez nie wartość poznawcza jest niewspółmierna. Dla mnie to nie to samo – tak po prostu - szczególnie, że pojęcie to jest kluczowe w całej książce.
Choć niemal wszystkie przykłady patologicznych zjawisk pochodzą z anglo-amerykanskiego (70% z UK) świata życia publicznego, z reguły mi to nie przeszkadzało. Sposób prezentacji zjawisk (autor jest formalnie socjologiem) i komentarzy uogólniających sprawił, że z łatwością da się zaprezentowane mechanizmy przeszczepić i na polski grunt. W konsekwencji tego procesu jedynie zwiększa się mój niepokój o stan naszej demokracji.
Może na koniec cytat, który jest w sumie pochwałą wiedzy, umiaru, refleksji: (str.188):
„Zaufanie jest także narażone na wykorzystanie przez tych, którzy używają go po to, aby nas oszukać. Zatem w warunkach idealnych powinniśmy korzystać z zaufania do tego momentu, w którym oszczędności wynikające z obniżenia kosztów transakcyjnych przeważają nad kosztami związanymi z niewydolnością oraz potencjalnymi nadużyciami. Problem z tą radą polega na tym, że nie można jej zastosować wtedy, gdy mamy do czynienia ze znacznymi asymetriami wiedzy między nami a osobami, którym ewentualnie moglibyśmy zaufać.”
BARDZO DOBRE – 8/10