Szesnastoletnia Finn żyje swoim nastoletnim życiem i problemami. Stara się o prawo jazdy, przygotowuje do szkolnego balu i boryka z wątpliwościami normalnymi w takim wieku. Pewnego razu, razem z rodzicami i dwójką rodzeństwa, przyjaciółką i zaprzyjaźnioną rodziną wybierają się na weekend w góry. Jak tylko docierają do chatki na całkowitym pustkowiu, postanawiają jechać do pobliskiego miasteczka na kolację. Po drodze zabierają jeszcze młodego chłopaka, któremu zepsuło się auto, a że trwa okropna zamieć śnieżna, postanawiają mu pomóc. Wkrótce jednak dochodzi do wypadku – przed auto wybiega jeleń, a próby uniknięcia z nim zderzenia kończą się upadkiem auta ze zbocza. Finn ginie na miejscu, jednak to z jej perspektywy – zmarłego członka rodziny poznajemy dalsze losy wszystkich pasażerów. Tata Finn jest ciężko ranny, mama ma połamane żebra, Kyle, którego zabrali po drodze, mocno się poobijał, wujek Ben skręcił kostkę, jednak pozostali w zasadzie nie ucierpieli. Pozostaje wezwać pomoc i przetrwać mroźną noc aż do czasu jej przybycia.
Zaczyna się walka o życie. Wszyscy uczestnicy wypadku podejmują decyzje i robią coś, co z perspektywy czasu wydaje się im nieludzkie, z czym będą się borykać przez resztę swoich dni. Coś, czego doświadczą od innych i nie będą potrafili zapomnieć, zrozumieć i wybaczyć. Ekstremalna sytuacja sprawia, że wszyscy zaczynają myśleć o sobie, dopiero chłodna analiza wydarzeń, kiedy są już w szpitalu, jest im ciepło, otrzymują pomoc, przywołuje refleksje, że coś poszło nie tak, podejmowane decyzje były okrutne dla innych, samolubne, a wręcz potencjalnie zabójcze. Tylko wujek Ben, który w zasadzie dopuścił się zbrodni, wydaje się nie mieć wyrzutów sumienia, bo zrobił wszystko, by jego rodzina była bezpieczna i wyszła z tragedii bez szwanku.
„W jednej chwili” Suzanne Redfearn jest książką pełną emocji i refleksji o tym, kim staje się człowiek w ekstremalnej sytuacji. Każdy z uczestników wypadku analizuje działania swoje i innych krok po kroku i każdy chciałby zachować się inaczej. Dowiadują się o sobie rzeczy, których się nie spodziewali. Wypadek sprawia, że kończą się wieloletnie przyjaźnie, małżeństwa są w rozsypce, żarliwe miłości wygasają w jednej chwili, a każdy zamyka się we własnej skorupie i szuka sposobu na poradzenie sobie z tragedią.
A Finn jest przy nich wszystkich do czasu, kiedy ostatni z bliskich jej uczestników wypadku nie rozprawi się ze swoją traumą, nie ułoży sobie wszystkiego w głowie i nie zwróci się ku życiu pozbawionemu okropnych wspomnień. To ona uczy czytelnika, jak myśleć o tych, którzy odeszli, by zapewnić spokój ich duszom. Pozostaje żal po tym, że już nigdy nie zje z rodziną świątecznej szynki ani nie zrobi głupiego psikusa na ślubie siostry, czym każe doceniać takie chwile, które w codzienności nie zajmują niemal wcale naszej uwagi, jednak gdybyśmy mieli je stracić, wówczas odczujemy ich brak i smutek, że omija nas coś ważnego.
Książka wnikliwie i odważnie analizuje ludzkie relacje, ludzką kondycję w chwili zagrożenia życia. Pokazuje, jak na siebie wpływamy, jak silnie potrafimy się przywiązywać do siebie, obrazuje trudną miłość do niepełnosprawnego dziecka. Przedstawia różne sposoby radzenia sobie z traumą, a przy okazji konieczność uważnego przyglądania się bliskim, którzy być może nie są w stanie przejść jej sami.