Są historie których jeszcze człowiek nie poznał a już je pokochał. Do takich historii należy także "Il professore włoska miłość" autorstwa Weroniki Tomali, której egzemplarz recenzencki otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka. Było to moje pierwsze i mam nadzieję nie ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki. Zakochałam się, najpierw w obłędnej okładce, potem w fabule i w samych Włoszech. Autorka tak szczegółowo podeszła zarówno do tematu sztuki włoskiej, jej twórców znanych z historii jak i do słynnej architektury, i zabytków florenckich, że czułam się czytając jakbym była członkiem wycieczki studenckiej. Podziwiam jak wiele pracy pani Weronika musiała włożyć w ten tekst, że efekt końcowy wyszedł w tak niesamowity sposób. Dopatrzyłam się podobieństw do trylogii Piekło Gabriela co jak dla mnie było jeszcze większym atutem bo tą serię uwielbiam. Tutaj też mamy do czynienia z relacją profesor- studentka. Dużo miejsca poświęcono sztuce i kulturze włoskiej, pojawił się nawet znany ze wspomnianej trylogii Sylvaina Reynarda Dante, podczas podróży po magicznej i romantycznej Florencji.
Matteo szanowany i podziwiany przez studentów jak i kadrę uczelnianą profesor przychodzi na zajęcia ze studentami ostatniego roku tuż przed obroną prac magisterskich. To tutaj w ławach sali uczelnianej zasiada młoda niezwykle doświadczona przez los studentka Magda. Jeden wyjazd, wypełniony filozoficzno - egzystencjalnymi rozmowami wśród florenckich uliczek i nasz profesor przepadł. Uwikłani w zakazaną relację bohaterowie pomimo przeszkód potrafią cieszyć się każdą wspólną chwilą. Jednak gdzieś tam z tyłu głowy oboje mają świadomość, że nie mogą być razem. Przecież profesor jest żonaty, a uczelnia surowo zabrania jakichkolwiek bliższych relacji profesora ze studentką. Uwielbiam takie nieszczęśliwe, niespełnione miłości.
Tytułowy Il professore w relacji z młodą dziewczyną odnalazł to czego od dawna brakowało mu w małżeństwie. I nie mówię tutaj wyłącznie o bliskości cielesnej. Raczej o porozumieniu dusz, o wspólnym spojrzeniu na wiele spraw, czy po prostu obecność drugiej osoby. Jak to zostało pięknie ujęte w książce podczas rozmowy o różnicy między byciem samemu a byciem samotnym. Można bowiem żyć przez lata nie z kimś a raczej obok kogoś. Pytanie tylko czy można usprawiedliwić romans frustracjami w małżeństwie? Jak długo zdradzana żona będzie przymykać oko na wyskoki męża? Jak daleko będzie ona w stanie się posunąć by męża zatrzymać przy sobie? I wreszcie czy zakazane uczucie przetrwa nawet najtrudniejsze próby? Gwarantuję wam, że podróż jaką odbędziecie z Il professore rozgrzeje wasze serduszka, pobudzi do zagłębienia się w historię sztuki, architektury włoskiej. Wtedy też poznacie odpowiedzi na wszystkie pytania, łącznie z tym czy pewne wyjątkowe okno o którym mowa w książce pani Weroniki istnieje naprawdę?.
Na zakończenie muszę pogratulować autorce, bo stworzyła historię tak wciągającą i interesującą, że czytałam ją z zapartym tchem od deski do deski. A, że mam ogromny sentyment do wszystkiego co włoskie, choć nigdy tam jeszcze nie byłam, to dzięki tej książce mam jeszcze większy apetyt na podróż śladami Magdy i Matteo. Z całego serca polecam wam sięgnięcie po "Il professore Włoska Miłość" nie pożałujecie.