Należę do tych ludzi, którzy podczas każdej większej imprezy sportowej tak planują swój rozkład dnia, aby spędzić możliwie najwięcej czasu przed ekranem. Podczas mundialu potrafiłem prosić o zmianę godzin pracy, aby śledzić większość meczów, a podczas igrzysk potrafię zarwać noc, aby obejrzeć dyscypliny, które normalnie nie zaprzątają mojej uwagi. Jestem typowym kanapowym ekspertem, który z radością wyczekuje kolejnych zmagań atletów. Muszę przyznać, że rzymscy władcy byli całkiem niegłupi w swoim programie „chleba i igrzysk”. Ludzie, gdy nie cierpią głodu, oraz dostarczy się im pozytywnych emocji, nie rozmyślają o innych brakach. Trzeba jednak przyznać, że igrzyska to nie tylko rozrywka, a doskonale udało się to uchwycić Danielowi Lisowi w swoim reporterskim debiucie.
„Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach” momentami bardziej przypomina powieść niż reportaż. To nie jest zwyczajny przegląd występów naszych rodakach na kolejnych imprezach sportowych. Co prawda jest tu zachowana chronologia, i Daniel Lis przeprowadza nas przez całe stulecie, poczynając od olimpiady z Paryża w 1924 roku i kończąc na Tokio 2020. Ale książka ta to nie zbiór suchych faktów.
Rzeczą oczywistą jest, że nie da się w jednej książce opisać wszystkiego co wydarzyło się w minionym wieku. Daniel Lis nie próbował tego robić, skupił się na kilku wybranych historiach, a i tak stworzył monumentalne dzieło, liczące (z przypisami i indeksem) ponad 500 stron. Kiedy słyszymy o olimpiadzie, myślimy przede wszystkim o zaciętej walce o najcenniejsze medale. Jednak życie sportowca to znacznie więcej zmagań. W zależności od czasów, okoliczności jakie aktualnie panują, a nawet rządów obecnie sprawujących władzę – atleci muszą pokonywać najróżniejsze przeszkody. Czasem ciężko jest zerwać z przeszłością, innym razem niepewność jutra odbija się na formie dnia dzisiejszego. Daniel Lis odsłania przed nami to, co na ogół pozostaje zakryte. Fragmenty tej książki mogą zaskoczyć nawet zagorzałych kibiców, ponieważ o niektórych sprawach nie pisał nikt wcześniej.
Daniela Lisa trzeba pochwalić za ogrom pracy jaką włożył w przygotowanie tej książki. Od pierwszej do ostatniej strony czujemy, że jest to niezwykle rzetelne opracowanie. Lubię sięgać po tego typu pozycje, gdyż wiem, że ktoś zadał sobie wiele trudu, aby przedstawić mi coś naprawdę wartościowego. Należy zwrócić również szczególną uwagę na to, że „Stulecie przeszkód” jest bogato ilustrowane. To element, którego wielokrotnie brakuje mi w reportażach. Dlatego tym bardziej jestem wdzięczny autorowi, że również w tym obszarze postarał się o znakomitą jakość prezentowanej książki. Czapki z głów!
„Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach” to pozycja nie tylko dla fanów sportu. Te największe imprezy sportowe łączą się nieodzownie również z polityką, ekonomią czy też turystyką. Dlatego osoby interesujące się historią również skorzystają z lektury tej książki. Szczególną uwagę warto zwrócić na rozdział opowiadających o wydarzeniach, które miały miejsce podczas igrzysk w Monachium 1972 roku. Doszło wtedy do pamiętnego zamachu terrorystycznego, a Daniel Lis opisuje również polski wątek tych tragicznych wydarzeń.
Nie jest to książka, którą czyta się „na raz”. Wymaga przemyślenia treści. Można czytać ją fragmentami. Można rozpocząć od końca i wrócić myślami do 2021 roku, kiedy odbyła się pandemiczna olimpiada w Tokio. Daniel Lis porusza całą gamę codziennych i niecodziennych zmagań sportowców, dając też dojść do głosu paraolimpijczykom. To wartościowa książka. Serdecznie polecam!