Mało kto nie czytał ani choćby nie słyszał o znanej i popularnej w Polsce serii Jeżycjady. Wstyd się przyznać, ale jeszcze rok temu ja byłam właśnie tą osobą. Może wtedy zainteresowanie tą serią nie było największe, ale szkolna bibliotekarka długo mnie do niej namawiała. Jakoś nie mogłam się przemóc i ciągle wmawiałam sobie, że ona nie jest dla mnie. Jednak w pewnym momencie ciekawość wzięła górę i wypożyczyłam pierwszą część. I wiecie co? Zostałam wprost oczarowana rodziną Borejków i twórczością Małgorzaty Musierowicz. Rozpoczęłam przygodę z Jeżycjadą, której ani trochę nie żałuję. Przyszedł czas na czwartą z dziewiętnastu części tej wspaniałej serii. Jak wypada na tle poprzednich?
Ida to jedna z czterech córek Melanie i Ignacego Borejko oraz główna bohaterka Idy sierpniowej. W tej części bliżej poznajemy jej charakter, problemy oraz sytuacje życiowe. Po ciężkich wakacjach w miejscowości niedaleko Czaplinka, postanawia wrócić do domu i zostawić rodzinę na polu namiotowym. Od tego momentu musi radzić sobie sama. Jednakże co robić gdy brakuje jedzenia oraz odpowiednich środków do życia? Postanawia znaleźć pracę i zarobić na własne utrzymanie. Czy jej się to uda?
Muszę przyznać, że Małgorzata Musierowicz nie zaskakuje zwrotami akcji, nie bawi się uczuciami czytelnika ani nie wprowadza go w błąd. Zazwyczaj z góry wiemy jak potoczą się dalsze losy bohaterów i trafnie przewidujemy ich następny krok. Dlatego na moje ostatnie pytanie potraficie sobie sami odpowiedzieć bez uprzedniego zaznajomienia się z lekturą. Mnie kompletnie nie przeszkadzało to w czytaniu książki. Raz nawet zdarzyło się autorce mnie zaskoczyć. Kiedy zakończenia byłam już całkowicie pewna, najpierw się zdziwiłam innym niż moim rozwiązaniem całej sytuacji, a potem obwiniałam się tak wielkim niedopatrzeniem. Spowodowało to tylko, że książką byłam jeszcze bardziej oczarowana niż na początku.
Ida sierpniowa już od pierwszej strony bije znajomym ciepłem, jakim charakteryzują się tomy Jeżycjady.
Rozpoznajemy znajomy styl, znajomych bohaterów i kochany Poznań, który opisywany przez autorkę, z części na część staje się nam coraz bliższy. Prosty język Małgorzaty Musierowicz oraz niewyszukane słownictwo powodują, że książkę czytamy w błyskawicznym tempie. Bohaterowie to kolejny dodatek, który umila nam czas przy lekturze. Każdy ma swój charakter i jest barwnie wykreowany. Obawiam się jednak, że tyczy się to tylko rodziny Borejków. Co prawda pan Karolka, Krzysia czy panią Basię polubiłam, ale przez resztę książki byli mi oni po prostu obojętni. Pokochałam za to Idę oraz braci Lisieckich. Mimo, że praktycznie cały czas irytowali swoim zachowaniem wszystkich dookoła, w tym mnie również, to pod koniec potrafili skraść moje serce.
Całość oceniam bardzo pozytywnie. Poziomem Ida sierpniowa dorównuje swoim poprzedniczkom, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że minimalnie go podnosi. Jeżycjada jest lubiana, do niej się wraca, ponieważ otula nas swoim ciepłem, jak ulubiony koc. Kiedy czytamy widzimy rodzinę Borejko, ich mieszkanie oraz pyszne potrawy pani Basi przed oczami. Chcemy ich dotknąć, ale przypominamy sobie, że żyjemy w innym świecie, w innej rzeczywistości, dlatego zatracamy się w książkach pani Musierowicz by być tam, chociaż na chwilę, jeszcze raz, by znowu do niej powrócić.