Nie jestem jakoś wielce zafascynowana thrillerami, jednak dla odmiany czasami sięgam również po taką literaturę i przyznaję, że odnajduję sporo przyjemności w poznawaniu losów bohaterów uwikłanych w niebezpieczne związki czy znajomości. Tym razem trafiła do mnie książka C.C. MacDonalda „I żyli długo i szczęśliwie”, opisaną jako thriller obyczajowy. To debiut znanego scenarzysty, co nie pozostaje bez znaczenia dla jakości jego prozy.
Główną bohaterką książki jest Naomi, to z jej perspektywy poznajemy większość fabuły w tej książce, choć nie tylko. Jej małżeństwo stoi na krawędzi – co prawda właśnie przeprowadziła się razem z mężem Charlesem i córką Prue do nowego domu, jednak wymaga on ogromnego remontu, co przy małym dziecku stanowi duże niebezpieczeństwo. Do tego dochodzą nieudane starania o drugie dziecko, kłopoty finansowane, w które popadli przez brak odpowiedzialności Charlesa oraz jego tajemnice, których nie chce ujawnić żonie – to wszystko powoduje, że Naomi jest sfrustrowana, zagubiona i spragniona pozytywnych emocji. Wtedy właśnie poznaje Seana – ojca jednego z dzieci, które chodzi do żłobka Prue. Nić zainteresowania, jaka między nimi się nawiązuje przekształca się w zdradę, której Naomi natychmiast żałuje. Wkrótce Sean znika, a jednocześnie okazuje się, że Naomi jest w ciąży i niestety nie ma pewności, kto jest ojcem dziecka. Jednocześnie w jej domu dzieją się dziwne rzeczy – w pokoju jej córki pojawiają się cudze ubranka w rozmiarze, którego od dawna nie nosi ani ona, ani dzieci z jej żłobka, smoczek, którego Prue nigdy nie używała, gołębie na strychu i ich szczątki na schodach. Naomi ciągle ma wrażenie, że ktoś swobodnie chodzi po ich domu, jednak Charles ignoruje jej obawy zrzucając winę na paranoję wywołaną wahaniami hormonów spowodowanych ciążą.
Wkrótce jednak okazuje się, że Sean nie zniknął całkowicie z życia tego małżeństwa. Co więcej, coraz bardziej oplata oboje małżonków siecią swojej fałszywej przyjaźni. Czy to jemu zależy na zniszczeniu szczęśliwego życia tej pary? Czy to jednak Charles stara się sprawić, że Naomi popada w coraz większą panikę? Kobieta zaczyna swoje śledztwo, o co w tym wszystkim chodzi, kim tak naprawdę jest Sean, szuka informacji o przeszłości swojego męża i wreszcie odkrywa fakty. Postanawia za wszelką cenę walczyć o szczęście swojej rodziny, chroniąc ją jednocześnie przed prawdą, która mogłaby doprowadzić do jej rozbicia. Nie chcąc przyznać się mężowi do zdrady, musi radzić sobie sama.
Książka nie jest szczególnie mroczna. Nie trzyma w napięciu i niepewności, kto jest tym złym i dosyć wcześnie dowiadujemy się, kto i dlaczego stara się doprowadzić małżeństwo Noemi do rozpadu. Jednak kiedy już się wydaje, ze kryzys został zażegnany, prześladowca jednak wypowiada swoje ostatnie słowo, potencjalnie realizując swoje plany. Zakończenie jest zaskakujące i pozostawia nas z pytaniem, kto ostatecznie wygrał.
Sądzę, że bliżej tej książce do literatury obyczajowej niż thrillera. Czyta się łatwo, ale bez fajerwerków. Stylistycznie widać cechy, które są charakterystyczne dla scenariusza, opisywanie działań bohaterów skupione na detalach, niedostrzegalnych ruchach i w czasie teraźniejszym, z czym nieczęsto spotykam się z literaturze, jednak nie traktowałabym tego w kategoriach wady czy zalety. Zwróciłam na to uwagę, bo jest, przynajmniej w moim doświadczeniu czytelniczym, rzadkością. Przedstawiona historia jest jednak spójna i pomysłowa. Bohaterowie może trochę początkowo niewyraźni, pod wpływem intrygi stają się waleczni i jasno określają to, co dla nich ważne. Tym samym polecam książkę wszystkim, którzy znudzeni literaturą obyczajową chcą choć odrobinę podkręcić swoje czytelnicze doświadczenia.