Czy kiedyś ktoś z Was poznał kogoś, kto nie był tym kimś, kim był tak naprawdę choć wierzyliście, że jest kimś kim w rzeczywistości nie jest?
No dobrze… może to nieco zawiłe pytanie i wymaga głębszej analizy… ale właśnie takim trudnym do rozgryzienia i zidentyfikowania przypadkiem jest główny bohater debiutanckiej powieści Adriana Bednarka.
Nie życzę największemu wrogowi żeby kogoś takiego spotkał na swojej drodze w realnym świecie…
Bardzo chciałam przeczytać tę książkę, bo sam tytuł wywarł na mnie już pewne zaciekawienie i wydawało mi się, że skoro to jest „Pamiętnik Diabła” to fascynującym doświadczeniem będzie wejść w umysł człowieka, który na swój sposób manipuluje wszystkimi, których spotyka na swojej drodze, by nie odkryli jego prawdziwego oblicza…
Chciałam wiedzieć co tak naprawdę ma na myśli i jak tych najprawdziwszych myśli nie wyraża, mówiąc tylko to co uważa za stosowne żeby tylko mogło pasować do sytuacji oraz nabierać ludzi wzbudzając przy tym ślepe zaufanie… i nadal zostawać tym kimś, kim się nie jest.
Chciałam też przede wszystkim dojść do samego sedna sprawy i zrozumieć co kieruje człowiekiem i jak zmienia się jego mechanizm poprzez różne wydarzenia z lat młodzieńczych odciskające piętno tak bardzo, że zamieniają człowieka w diabła. Prawdziwego demona, który z naruszoną, a wręcz zniszczoną psychiką mimo, że żyje jak gdyby nigdy nic i całkiem dobrze mu się wiedzie jak na młodego chłopaka… nie ma już żadnych oporów żeby niszczyć innych. Dosłownie niszczyć, bo choć sam jest tak bardzo zniszczony, to czerpie z tego cudzego niszczenia rajską przyjemność. Chciałam to zrozumieć i mogę bez spoilerów ogłosić zdecydowanie, że udało mi się to zrobić i poznać Kubę od samej podszewki, bo wobec czytelnika odkrywa wszystkie karty... Robi to powoli i bardzo emocjonalnie, ale jednak wyraża siebie zawsze w dosadny sposób.
Każdy kto jednak poznaje Kubę Sobańskiego i staje mu się bliski nie potrafi rozszyfrować jego psychopatycznej natury i odkryć najbardziej skrytych żądzy, jakie udaje mu się mniej lub bardziej planowo realizować i popełniać, zawsze robiąc idealne pozory bez wzbudzania jakichkolwiek podejrzeń co do jego osoby.
Czy jednak to szczęście, aby być wciąż niewinnym i czystym będzie dopisywać mu przez cały czas czy w końcu wpadnie jak śliwka w kompot pogrążając zupełnie swoje idealne na pozór życie? Musicie sami się o tym przekonać, bo warto wziąć udział w tej psychopatycznej karuzeli emocji i nieprzewidywalności diabła.
Czytałam zachłannie i niemal bez przerwy cały czas będąc pełna podziwu dla Bednarka i jego wykreowanej postaci, za to jak bardzo doskonale to wszystko trzymało się sensowności chociaż momentami też mimo świetnej i mrożącej krew w żyłach opowieści było kilka wątków, co do których mogłabym się czepić, że jednak zostały nazbyt okraszone sporą dawką jakiegoś niespotykanego życiowego nieprawdopodobieństwa żeby jednak udawało się naszemu demonowi nie wpaść na gorącym uczynku... no, ale nawet to w pewnym sensie też sprawiało, że pchałam paluchy do buzi i obgryzałam paznokcie z nerwów jakbym stała się wspólniczką Kuby w jego mrocznych, a w zasadzie bestialskich dokonaniach.
"Pamiętnik Diabła" czyta się bardzo szybko, bo historia Kuby wciąga niewiarygodnie diabelsko… Mogłoby kogoś denerwować przesadne skupianie się i opisywanie tego jak ktoś wyglądał czy też w co był ubrany i jaki to miało kolor, bo zdarzało się to faktycznie dość często, ale osobiście uważam że jak na thriller w dodatku gdzie tak ważną rolę odgrywają zwierzenia psychopaty… jest to wręcz dodatkowym atutem mającym na celu pokazać jaki był z niego precyzyjny świr, który zwracał uwagę na wszystkie szczegóły i detale zupełnie nieistotne dla kogoś normalnego… Podobało mi się i miałam dreszcze gdy skupiał się na drobnostkach i jak bardzo był w tym dokładny. Na szczęście to tylko książka więc mogło mi się to podobać… ;)
Z olbrzymią przyjemnością jakkolwiek nie na miejscu to brzmi, na pewno zapoznam się z dalszymi losami nieprzewidywalnego Kuby i sprawdzę, czy jego psycha może być jeszcze bardziej porypana... Nie mam sama takiej wybujałej wyobraźni żeby móc odpowiedzieć pozytywnie, że może być jeszcze bardziej… bo już teraz było ekstremalnie przerażająco.
A w ogóle to fajna sprawa na wstępie złożyć tak przepięknie romantyczne wyznanie i dedykację dla Darii, w tak „makabrycznej” książce… mega to urocze i wyjątkowe zarazem połączenie. Lubię takie pomieszanie smaków i zazdroszczę autorowi fantazji.
Diabelsko polecam… Jest bardzo dobrze.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.