Boże – westchnął – książki żyją tak krótko. Pewnie nikt już o niej nie pamięta…Ale właściwie czemu miałby? Ani to o przemocy w rodzinie, ani o odchudzaniu się czy komandosach. Ni o Polakach ulubionym temacie Polaków. O płaskim kraju zaklętym między rzekami tym bardziej to nie było.
Więc…
Hubert Klimko-Dobrzaniecki – Pornogarmażerka
Zazwyczaj nie czytam takich książek. Zbiory opowiadań zostawiłam w odległych już czasach liceum. W dorosłe życie zabrałam jedynie opowiastki liryczne. Zwyczaje jak widać można zmienić, bo po tą książkę sięgnęłam z ciekawością.
Okładka obok której żadna kobieta nie przejdzie obojętnie. Ja zamiast kaloryfera z wyćwiczonych mięśni widzę wyraźnie zarysowany krzyż, może dlatego przyciąga mnie coś innego. Poprawność polityczna? Musicie jej poszukać gdzie indziej. Postanawiam więc poszukać czegoś, co uda się znaleźć…
Austria? Misz-masz. Gastarbeiterzy, stypendyści, informatycy, a na dodatek Otto von Habsburg, Jörg Heider i Josef Fritzl. Właśnie ich znajdziecie na kartach tej książki-opowiastki. Możecie zjeść zimne nóżki w galarecie, schować się w piwnicy, albo obejrzeć szafę od środka, posłuchać rozmów w poczekalni i pójść na pociąg. Możecie także wyjść do teatru, odwiedzić klub ze striptizem lub obejrzeć film porno. A nawet powiedzieć diabłu – dobranoc.
Taki właśnie jest świat z opowieści Huberta Klimko-Dobrzanieckiego. Czuje się w nim jak w najwyższej klasy psychiatryku, gdzie szansę na przeżycie wyznacza umiejętność sprzedawania własnego ciała. Seks jest wszędzie, tak samo jak w każdym kącie usłyszycie niepokojące myśli, paranoje głównych bohaterów. Wszystko to okraszone jest tańszym lub droższym (w zależności od potrzeb) alkoholem.
Polska? Jest, oczywiście. Jakby mogło jej zabraknąć.
Sumienie mam polskie, dlatego nawiedzam polski kościół. Podczas niedzielnej mszy opary alkoholowe unoszą się nad naszymi głowami. Ponieważ wszyscy jesteśmy albo jeszcze pijani, albo na ciężkim kacu, nie czuję się obco. Przed polskim kościołem stoi pomnik papieża. Wielki Polak ma twarz trolla i bardzo krótkie nogi. Na cokole znajduje się tablica informująca, że dzieło jest darem Polonii. Z proporcji wnioskuję, że nie uzbierali sumy wystarczającej na pełen odlew.
Pornogarmażerka to siedemnaście opowiadań o austriackich realiach. Ironia przeplata się z humorem, groteska ze złośliwością, bolączka z radosnym uśmiechem. Nie ma ocen, chęci zmian, idei reform. Jest świat pokazany w krzywym zwierciadle, w którym odbicie znajduje szara rzeczywistość.
Książka wcale nie jest obowiązkową lekturą, której kartki z ciężkim wzrokiem przekładało się przed pójściem do łóżka. Wręcz przeciwnie. Pornogarmażerka to dobrze napisane opowiadania, które czyta się z nieudawanym oczekiwaniem, czym też autor zaskoczy nas na kolejnej stronie.
/A.Gałczyńska/