To dla Pani ta cisza recenzja

Historia w rytmie walca z huachaferíą w tle

Autor: @czecholinskaweronika52 ·2 minuty
2 dni temu
Skomentuj
3 Polubienia
Już kilka razy próbowałam polubić się z dziełami noblistów; niestety, za każdym razem kończyłam lekturę rozczarowana. Wszystkie te historie wydawały mi się zbyt skomplikowane, przegadane, rozdmuchane. W przypływie nieuzasadnionego optymizmu sięgnęłam jednak po najnowszą (i ostatnią) powieść Maria Vargasa Llosy i… chyba wreszcie mogę odtrąbić sukces.

Poznajemy tutaj Toña Azpilcuetę, znawcę szeroko pojętej kultury peruwiańskiej. Pewnego dnia zostaje zaproszony na koncert nieznanego artysty – Lala Molfiniego. Wydarzenie to przewraca życie Toña do góry nogami, staje się motywacją do rozpoczęcia pracy nad dziełem życia – książką o Lalu, muzyce i kulturze kreolskiej, wreszcie o całym Peru.

Blurb na tylnej okładce mówi, że „To dla pani ta cisza to powieść, która wprost tętni kreolskim rytmem (…)”, jednak nie jest to do końca prawda. Forma jest tu nieco ciekawsza niż w standardowej powieści – rozdziały zawierające fabułę przeplatają się z esejem na temat muzyki peruwiańskiej; esejem, którego autorem jest sam Toño. Dzięki temu zabiegowi możemy niejako mimochodem poznać historię Peru, tamtejszej kultury, muzyki oraz najważniejszych artystów.

Zazwyczaj, kiedy sięgam po książkę beletrystyczną, największą uwagę zwracam na kreacje bohaterów oraz fabułę. Tutaj oba te aspekty byłyby dla mnie nieco rozczarowujące, gdyby nie… klimat. Podczas lektury wręcz można poczuć peruwiańskie rytmy, usłyszeć dźwięki gitar i innych instrumentów, da się wczuć w nastrój zabawy, radości, braterstwa, o którym tak często wspomina Toño. Świat nabiera wyrazistszych barw, problemy nagle stają się mniejsze, a na ustach pojawia się beztroski uśmiech. Nieczęsto mam okazję tak bardzo wsiąknąć w czytaną powieść. Jest to oczywiście również zasługa stylu autora, lekkiego, nawet nieco gawędziarskiego, oraz doskonałego tłumaczenia (niestety, z kilkoma wpadkami redaktorskimi). Dzięki nim przeszłam przez tę powieść lekkim, tanecznym krokiem.

Skoro jednak wspomniałam o rozczarowaniu, warto się z tego wytłumaczyć. Postacie wykreowane tutaj przez Llosę wydają się być tylko środkami przekazu dla myśli autora – nie raz sprawiają wrażenie przerysowanych, trochę jak z kreskówki, nie mamy okazji poznać ich bliżej (poza głównym bohaterem, Toñem). A co tak bardzo chce nam przekazać noblista? Hasłem, które napędza Toña Azpilcuetę do działania, na punkcie którego dostaje wręcz obsesji, jest „muzyka kreolska jako czynnik integrujący społeczeństwo” (więcej nie powiem, sprawdźcie sami; warto ;)). Co do fabuły, byłam nieco rozczarowana, kiedy zrozumiałam, że blurb nie do końca trafnie oddaje to, co dostajemy w książce. Nie mogę jednak powiedzieć, że się zawiodłam, więc… chyba nie ma tego złego, prawda?

Mimo że od „To dla pani ta cisza” rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Maria Vargasa Llosy, uważam, że autor nie mógł lepiej pożegnać się z czytelnikami. Swoją ostatnią powieścią złożył pewien hołd dla ojczystego kraju i jego kultury; stworzył niezwykle klimatyczną historię nie tylko o muzyce i tańcu, lecz także o obsesyjnej pogoni za ideałem, niespełnionych marzeniach oraz o trudnościach, jakich doświadcza pisarz w procesie twórczym. O poczuciu przynależności do grupy i wrażeniu wyobcowania zarazem. Polecam zarówno fanom peruwiańskiego noblisty, jak i osobom jeszcze nieznającym jego książek – a osobiście traktuję ją jak kolejny rozdział czytelniczego życia.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-01-10
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
To dla Pani ta cisza
To dla Pani ta cisza
Mario Vargas Llosa
8/10

Szaleńcza pasja, pogoń za spełnieniem i hołd złożony sztuce. Najnowsza, i ostatnia, powieść mistrza Llosy Są spotkania, które na zawsze odmieniają życie. Kiedy Toño Azpilcueta po raz pierwszy słysz...

Komentarze
To dla Pani ta cisza
To dla Pani ta cisza
Mario Vargas Llosa
8/10
Szaleńcza pasja, pogoń za spełnieniem i hołd złożony sztuce. Najnowsza, i ostatnia, powieść mistrza Llosy Są spotkania, które na zawsze odmieniają życie. Kiedy Toño Azpilcueta po raz pierwszy słysz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @czecholinskawero...

Ucichły ptaki, przyszła śmierć
Od zera do setki w trzy sekundy

Dużo dobrego nasłuchałam i naczytałam się o twórczości Michała Śmielaka – że wciąga, że straszy, że zaskakuje. Kiedy jedna z książkowych znajomych poleciła mi „Ucichły p...

Recenzja książki Ucichły ptaki, przyszła śmierć
Bieszczadzka liberta
Bieszczadzka fantazja… do kwadratu

Sięgając po „Bieszczadzką libertę” autorstwa pani Bogusławy Warzechy-Put spodziewałam się miłej, lekkiej, może nawet nieco wzruszającej opowieści o silnej, dojrzałej kob...

Recenzja książki Bieszczadzka liberta

Nowe recenzje

Kolekcjoner lalek
Dziwna kolekcja...
@maciejek7:

“Przemoc zawsze zostawia ślad. Tego nie da się zmazać.” "Kolekcjoner lalek " to pierwsza część z nowego cyklu Katarzyn...

Recenzja książki Kolekcjoner lalek
Ostatnia arystokratka
Ostatnia arystokratka
@meryluczyte...:

„Ostatnia arystokratka” to reprezentantka komediowej literatury czeskiej, która bawi zwłaszcza tych, którzy wiedzą, na ...

Recenzja książki Ostatnia arystokratka
Zimowe zaręczyny
1 tom to przydługawy prolog?👀
@kkozina:

❓️Czy dalibyście się porwać w czasy rewolucji przemysłowej? Do świata pociągów parowych, sterowców, telegrafów i bicykl...

Recenzja książki Zimowe zaręczyny
© 2007 - 2025 nakanapie.pl