„ Każdy z nas się boi ! W każdej sekundzie martwimy się o to, co będzie dalej, choć spychamy te myśli gdzieś w otchłanie duszy (…) , bo od nieustannego myślenia o nieuchronności śmierci , ludzkość postradałaby zmysły.”
Kolejny raz przekonałam się, że książki Marii Paszyńskiej zasługują na przeczytanie, bo dzięki nim natykam się na niezwykłe historie, które warto znać. Okupowana Warszawa a w niej „ Instytut piękności” tuż pod nosem Niemców. To tu pod przykrywką dbałości o piękno kobiet Mada Walter główna bohaterka powieści ratuje życie Żydówkom. Maria Paszyńska stworzyła jedyną w swoim rodzaju powieść łączącą w sobie historyczne fakty z literaturą obyczajową, przygodową i dramatu zarazem. „ Instytut piękności „ odbiega jednak mocno od poprzedniej znanej mi książki autorki, zapewne z powodu narracji prowadzonej z perspektywy poszczególnych kobiet.
Fabuła powieści skupia się przede wszystkim na bohaterkach powieści, z jednej stronie na Madzie a z drugiej na kobietach, którym pomogła. Sara, Zoja, Dalila, Lea. Artystka, przykładna żona i matka, utalentowana tłumaczka, młodziutka dziewczyna rozdzielona z matką, każda z nich ma swoją historię okupioną cierpieniem. Każda z tych historii jest inna, łączy je jedno, ich dotychczasowy świat został zburzony przez Niemców. Wraz z lekturą zagłębiałam się w burzliwe losy kobiet, bo autorka oddała obraz rzeczywistości wojennej w niezwykle barwny sposób, który wydawał mi się ze wszech miar prawdziwy.
Cały czas wierzyłam, że fabuła książki jest oparta na faktach i zapewne ta wiara powodowała, że śledziłam dzieje kobiet z ogromnym zainteresowaniem. Wczułam się bardzo w ich losy, przeżywałam, współczułam, bo cały czas myślałam, że czytam o ludziach i wydarzeniach, które miały miejsce w okupowanej Warszawie. Najgorszej rzeczy dowiedziałam się na końcu, że całość była inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, ale 99 % fabuły zostało zmyślone przez autorkę. Poczułam się trochę oszukana, ale tylko trochę, bo mimo wszystko Maria Paszyńska potrafi ciekawie opowiadać ludzkie historie tak realistycznie, że łatwo uwierzyć, że postacie są prawdziwe a nie tworem wyobraźni autorki. To, co spotkało fikcyjne bohaterki było przecież udziałem wielu mieszkających w Warszawie kobiet. Ich wzruszające historie wypełniły fabułę książki. Jedynie trochę przeszkadzał mi brak spójności, bo niby postacie zebrane w jednym miejscu, dzielące ten sam los, ale zabrakło mi opisu więzi, która niewątpliwie powinna łączyć kobiety.
W końcowym efekcie nie miało już dla mnie znaczenia, że jest to opowieść z fikcyjnymi bohaterami, bo jednak osadzona w realnym świecie a Mada Walter a właściwie Matylda Walter istniała naprawdę i prowadziła wspomniany w powieści instytut. Uczyła kobiety ukrywać swoje semickie rysy. Walczyła o ich przetrwanie, ocaliła życie kilkudziesięciu osób w czasie okupacji. Dociekliwość i determinacja Marii Paszyńskiej spowodowała, że ta historia ujrzała światło dzienne, z czego się ogromnie cieszę, bo dotychczas nie miałam pojęcia, że taka postać w ogóle istniała.
Zadziwiające jak Mada mówi o sobie, że nie zrobiła przecież nic wielkiego, że każdy porządny człowiek zrobiły to samo. To naturalne, jasne, oczywiste, mimo lęku i konspiracji. A jednak to nie była zwykła postawa, nie każdego byłoby stać na takie poświęcenie. Historia Mady Walter jest tak niesamowita i jednocześnie plastyczna, ale do tej pory nie znał jej prawie nikt.
Maria Paszyńska w wywiadzie dla „ Polityki „ powiedziała: „Nie rozumiem, dlaczego powielamy, przedrukowujemy i rozsławiamy setki nieprzyjemnych, trudnych historii o „ złych Polakach”. Wyciągamy na światło dzienne „brudy”, podczas gdy mamy tak piękne i jasne karty naszej historii. „
Na sam koniec naszła mnie smutna refleksja, dlaczego tak się stało, że pomimo dobroci Mady Walter, która narażała życie swoje i swoich bliskich by ratować innych i tak została sama.
Polecam, bo tę historię należy poznać, by pamiętać i oddać hołd kobiecie, która bezinteresownie ratowała ludzi od zagłady a tak nie wiele o niej się mówi.
„ Najlepszym przyjacielem starości jest zapomnienie. Dzięki temu nie tęsknisz za tymi, którzy odeszli i za czasem , który już nigdy nie powróci. „