„Wytrwaj przy mnie” to książka, którą przeczytałam aż trzy razy! Mało kiedy mi się to zdarza, ale w tym przypadku, każde kolejne czytanie sprawiało mi niesamowitą radochę. Niezwykle przyjemnie było towarzyszyć Kasi podczas pisania tejże powieści i z każdym kolejnym rozdziałem wyczekiwać tego, co tam dalej się wydarzy. Momentami wolałam nawet poczekać na trzy albo cztery rozdziały, żeby przeczytać je hurtem, bo przecież to czekanie to była istna szkoła cierpliwości. Na pewno wiesz o czym mówię, bo większość serii ma to do siebie, że po każdej części człowiek ma ochotę krzyczeć w niebogłosy. A jak tak miałam przy każdym rozdziale :P
Kasia Muszyńska to autorka, która zdecydowanie umie czarować słowem. Przekonałam się o tym już przy czytaniu „Zielarki”, która pomimo tego, ze to fantastyka, wciągnęła mnie w swój świat od pierwszych stron. Lekkość pióra autorki wyczuwalna jest w każdej jej książce, a historie które tworzy pochłania się z ogromną przyjemnością. Tym razem na tapecie mamy romans, który z pewnością niejednej czytelniczce uprzyjemni wieczór. I tutaj od razu ostrzegam, że jak zaczniesz wieczorem, może się to skończyć zarwaniem nocy!
Mia Watkins to dziennikarka, która na co dzień pracuje w gazecie „Today News”. Podejmie się każdego tematu, bowiem wszystkie są dla niej wyzwaniem, a jednocześnie ucieczką od dręczących ją myśli o przeszłości. No bo, co jest lepszego, niż ucieczka w pracę. Tym bardziej taką…ciekawą :P Gdy pewnego dnia Mia ma przeprowadzić wywiad z Jacksonem Fletcherem, strażakiem, który uratował z pożaru czteroosobową rodzinę i psa, nie spodziewa się, że mężczyzna będzie …takim gburem. Całe spotkanie przebiega w bardziej nerwowej atmosferze niż powinno i Mia ma nadzieję, że więcej nie będzie miała możliwości spotkania tego niemiłego i jednocześnie niezwykle przystojnego strażaka. Jednak jej nadzieja nie trwa długo. Jackson okazuje się znajomym jej najlepszego przyjaciela Trevora i to właśnie na jednej z jego imprez, Mia wyczuwając krążące między nią a strażakiem przyciąganie, postanawia pójść na całość. Miała to być relacja czysto rozrywkowa, miał to być tylko seks. Ale czy na pewno? Spokojne i szczęśliwe życie głównej bohaterki zostanie zaburzone, gdy pewnego dnia dostanie niepokojącego smsa, przez co przeszłość, od której tak usilnie chciała uciec, dopadnie ją w najmniej oczekiwanym momencie. Czy tym razem również uda jej się uciec?
„Wytrwaj przy mnie” wydaje się naprawdę niepozorną książką. Ma zaledwie 300 stron i piękną, delikatną okładkę, która dla mnie jest idealna, jeśli chodzi o tę historię. Za to sama fabuła, to mieszanina przeróżnych emocji. Ogromny plus za świetnie wykreowanych bohaterów, których nie sposób nie polubić. Sama Mia to pewna siebie kobieta, uciekająca przed przeszłością, która tak naprawdę nie wie co przyniesie jutro, a do tego ma problemy z zaufaniem ( co nie jest dziwne, patrząc na to co przeszła) – z jednej strony samo to łapie za serce, a wydarzenia których doświadczy, zmroziłyby niejedną osobę. Jackson, przystojny strażak – no cóż, samo wyobrażenie sobie chicagowskiego strażaka ściągającego kotka z drzewa, w tym całym swoim oporządzeniu, albo i bez … No i Trevor, przyjaciel, którego ja osobiście sama chciałabym mieć. Jak to się mówi, do tańca i do różańca. Uwielbiam tak pozytywnych ludzi. Jedynie nie polubiłam się z czarnymi charakterami tej książki, ale to myślę, że jest jak najbardziej zrozumiałe :P Co nie zmienia faktu, że i one są bardzo dobrze wykreowane.
Historia momentami łapie za serce, jest wzruszająca, romantyczna, dosłownie nie sposób się od niej oderwać nawet na minutę. Do tego zwrotów akcji i zaskoczeń nie zabrakło, a samo zakończenie dla mnie było niemałą niespodzianką, choć nie powiem, żeby mi się ono nie podobało! Wręcz przeciwnie – dla mnie bomba! Od połowy książki autorka świetnie buduje też napięcie i niepokój w bohaterce, które idealnie zobrazowane, pozwala i nam je odczuć.
Kasiu dziękuje Ci za możliwość patronowania tej wspaniałej historii, czekam na kolejne, które już wiem, że będą równie świetne ;) a „Wytrwaj przy mnie” jak najbardziej polecam!