Baśnie to chyba największe źródło inspiracji dla współczesnych pisarzy. Praktycznie każda z tych, które pamiętam z dzieciństwa, ma już swoją nowoczesną wersję. Nie ukrywam, że najczęściej powielany jest motyw Kopciuszka - powstała już niezliczona ilość filmów, bajek, książek i musicali opartych na tej historii. Czy w tej wielokrotnie powielanej opowieści jest jeszcze szansa na powiew świeżości? Marissa Meyer na każdym kroku udowadnia nam, że tak!
Przenosimy się w czasie do miasta przyszłości - Nowego Pekinu. Tam właśnie mieszka i pracuje nasza główna bohaterka - Linh Cinder. W nowym świecie, już po IV Wojnie Światowej, nic nie jest takie jak kiedyś. Z jednej strony technologia rozwinęła się w ogromnym stopniu, wielu ludzi, którzy kilka lat wcześniej byliby skazani na śmierć, udaje się uratować. Niestety, stają się oni cyborgami - dokładnie tak jak Cinder. Jednak nawet tak rozwinięta nauka nie jest w stanie znaleźć antidotum na rozpowszechniającą się na Ziemi chorobę.
Cinder, jak na Kopciuszka przystało, mieszka z przybraną matką i dwiema siostra, ale również z... androidem. Tak jak dziewczyna, którą pamiętamy z baśni na co dzień musi znosić upokorzenia i katorżniczą pracę. Autorka postanowiła jednak pójść o krok dalej. Z zahukanej i nieśmiałej dziewczyny nie zostało już praktycznie nic. Cinder, choć zakompleksiona, jest jednocześnie pyskata, odważna i za wszelką cenę walczy własną o niezależność. Nie przesadzając, muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych bohaterek książek młodzieżowych ostatnich lat. Jestem przekonana, że dzisiejsi czytelnicy chcą czegoś więcej niż niepewnej, nieśmiałej i dającej sobą pomiatać "sieroty", a ukształtowanie charakteru bohaterki w ten sposób było strzałem w dziesiątkę!
Nie tylko główna bohaterka może pochwalić się ciekawym charakterem. Większość postaci występujących w książce to silnie zarysowane osobowości. Brak tu rozlazłych postaci, których imiona mogłyby nam się ze sobą mylić. Z całą pewnością na zainteresowanie zasługuje Książę - choć pewnie dokładnie taki był zamysł autorki. Następca tronu, który nie reprezentuje sobą nic, oprócz prawości i piękna zewnętrznego zastąpiony został ciekawym, zadziornym młodzieńcem, który emanuje świeżością. Spotkania dwójki głównych bohaterów to moje ulubione momenty w książce, a ich przekomarzanie nie jednokrotnie wywoływało wybuchy śmiechu.
Na próżno szukać wady "Sagi księżycowej". Ja w historii nie zmieniłabym absolutnie nic. Choć całość jest dość przewidywalna, traktowanie tego jako minus byłoby absurdalne. Kto bowiem nie zna zakończenia historii o Kopciuszku? Owszem, nowe wątki, które nie występowały w pierwowzorze, również rozwiązały się w sposób, którego łatwo się było domyśleć, jednak nie umniejszało mi to w żadnym stopniu przyjemności z czytania.
Świat przedstawiony w utworze to niesamowita wizja przyszłości. Lekko antyutopijna, ale niezaprzeczalnie oryginalna. Lunarzy, epidemia, nauka - pokazują, że nie zawsze rozwój działa na korzyść społeczeństwa. Autorka udowodniła, że ma bardzo bogatą wyobraźnię, jednocześnie zachowując spójność i realizm opowieści, oczywiście na tyle, na ile to możliwe w powieści fantastycznej. Na tej płaszczyźnie nie mam zastrzeżeń.
Historia futurystycznego Kopciuszka-Mechanika zapiera dech w piersiach. Do tej pory nie jestem się w stanie nadziwić, jak ze znanej baśni, autorce udało się stworzyć tak świeżą i nowoczesną historię, nie tracą jednocześnie magii pierwowzoru. Opowieść jest na tyle uniwersalna, że poleciłabym ją każdemu, niezależnie od wieku i literackich upodobań.
Ocena: 9/10