Od czasów Piotra Wielkiego cele rosyjskiej polityki pozostają niezmienne – dbanie o mocarstwową pozycję, korupcja, przepraszam, finansowanie znanych polityków zachodnioeuropejskich jako reprezentantów rosyjskich interesów, infiltrowanie, przekupywanie, zastraszanie… No cóż, jak widać to ciągle skuteczne i powszechne działania. Właśnie o tym opowiada książka Kacpra Płażyńskiego pod tytułem – Wszystkie pionki Putina.
Już na samym początku muszę wyznać, że w momencie, gdy zobaczyłem kto jest autorem książki, ręce mi opadły. Nie jestem zwolennikiem ani tego pana, a tym bardziej opcji politycznej, którą reprezentuje. Miałem więc ogromne opory, by po nią sięgnąć. Ale przełamałem się, i w sumie, nie było tak źle, jak mógłbym przypuszczać. Sądziłem, że to będzie coś na wskroś paszkwilu politycznego skierowanego przeciwko partiom opozycyjnym w Polsce. Okazało się jednak, że Autor starał się unikać tego tonu wyższości, i skupił się na tym, jak wygląda pajęcza nić, którą pan Putin, oplótł tkankę Unii Europejskiej.
Muszę również przyznać, że materiał zebrany przez Płażyńskiego jest dosyć obfity i zajęło mi dużo czasu, aby odszukać wszystkie (no prawie, w połowie odpuściłem) przytoczone przez niego przypisy, odnośniki i materiały. I choć nie z każdą interpretacją do końca się zgadzam, muszę przyznać, że to, co zawarł w swojej książce jest naprawdę mocne. O ile można mieć świadomość, że rosyjski rząd lobbuje swoją kulturę, politykę czy interesy gospodarcze, zresztą jak każdy inny kraj, w „Wszystkich pionkach Putina” Płażyński udowadnia, że to nie jest zwykły lobbing, ale świadoma polityka kupowania i nęcenia różnymi profitami, a skala procederu jest olbrzymia. To już nie lobbing, ale celowa, systemowa korupcja, która toczy Unię Europejską. Co gorsza, nikt nic z tym nie robi. Byli prezydenci, premierzy lub kanclerze, szefowie różnych partii europejskich od lewej po prawą stronę sceny politycznej, szefowie międzynarodowych koncernów… Wszyscy oni, mniej lub bardziej opłacani są przez Putina. Skala jest naprawdę gigantyczna, i dziwi mnie, że nikt się tym nie zajmuje. Może to tylko świadczyć, że to wierzchołek góry lodowej, i sprawa może rozwinąć się na jeszcze większą skalę. Kto wie, czy fakt ten nie wstrząśnie posadami Unii Europejskiej. Oczywiście, jeśli ktoś się tego zadania podejmie. Jak zauważa sam Autor, mu się to nie udało i sprawa została zamieciona pod dywan.
Warto zwrócić uwagę na fakt, iż każda wypowiedź, skierowana przeciwko Putinowi czy Rosji, do niedawna była uważana jako przejaw rusofobii, naszego narodowego przewrażliwienia. Polska niejednokrotnie była krytykowana za swoje co najmniej zachowawcze, lub wręcz wrogie wobec Rosji stanowisko. Mimo ostrzeżeń wysyłanych do Brukseli, wiele spraw było bagatelizowanych. Co gorsza, taka polityka nadal ma miejsce. Mimo straszliwych zbrodni dokonanych przez Rosjan na Ukraińcach, wielu polityków europejskich, z Francuzami i Niemcami na czele, nadal popiera, mniej lub bardziej otwarcie Putina. Politycy tych krajów torpedują plany pomocy walczącej Ukrainie, nie wysyłają obiecanego sprzętu, na siłę dążą do skłonienia prezydenta Zełeńskiego do zawarcia kompromisu ze zbrodniczym reżimem w Moskwie. Kto wie, czy gdyby nie oburzenie opinii publicznej w Unii, Ukraina nie zostałaby pozostawiona sama sobie. To niezwykle wkurzające, że powyżej wymienione kraje, stawiają własne interesy gospodarcze, ponad wspólny interes polityczny i moralny Unii Europejskiej. Odnosi się wrażenie, że są oni gotowi sprzedać ponownie pół Europy tylko po to, by móc spokojnie robić interesy z tym, niewątpliwie, ogromnym rynkiem zbytu. Jednak, skąd pewność, że Putin zadowoli się Ukrainą, krajami bałtyckimi i Polską? Skąd pewność, że nie pójdzie dalej aż do Paryża jak w czasach napoleońskich car Aleksander I?
Czy książka mi się podobała? Trochę tak, choć skala korupcji w Unii przeraża. Nie podoba mi się natomiast język, jakim operuje Autor. Brzmi on nieco jak nowomowa polityków z PRL-u. Wciąż powtarzają się te same „frazesy”, epitety, tak jakby Autor uważał, że czytelnik sam nie ma świadomości, czy też możności dojścia do odpowiedniej oceny moralnej wygłaszanych w książce faktów. Może wynika to z ogromnego przejęcia odkrywanych machlojek, a może gniewu na fakt, że jego odkrycia nie są należycie potraktowane. Tak, czy inaczej, w tekście czuć ogromne napięcie, ogromną frustrację, która kierowała Autorem. Nie da się jej ukryć, i przez to ta pozycja trochę traci, bo odnosi się wrażenie, że jest ona napisana przez kogoś, kto został skrzywdzony. Sądzę, że pan Płażyński powinien starać się zachować bardziej bezosobową formę wypowiedzi – po prostu pisać o faktach, nie oceniać ich jak Katon Cenzor. Zabrakło mi również podania potencjalnego rozwiązania problemu. Co z tego, że coś się odkryło, skoro nie ma się pomysłu, jak to odkrycie wykorzystać. Trzymam kciuki za pana Kacpra, aby udało mu się wszystko naświetlić, nie tylko na naszej scenie politycznej, ale i w Brukseli… i aby dać po łapach Putinowi, tak aby jego „pionki” rozsypały się w proch, a sam zbrodniarz trafił tam, gdzie jego miejsce – czyli do więzienia.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.