Po najcudowniejszym roku swojego życia, spędzonym w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart, Harry musi wrócić do Dursleyów na wakacje. Mieszkanie przy Privet Drive jest jednym z elementów życia chłopca, które nie uległo zmianie ani o jotę – wujostwo dalej w najlepsze pomiata siostrzeńcem, z przyjemnością uprzykrzając mu letnią przerwę. Do tego nie jego przyjaciele nie dają znaku życia, a w najgorszym z możliwych momentów wizytę składa mu Zgredek – domowy skrzat i przy pomocy drastycznych środków próbuje skłonić Harry’ego, by ten nie wracał w tym roku do Hogwartu, bo grozi mu tam niebezpieczeństwo. I tak, poprzez splot dość niesprzyjających wydarzeń, może się okazać, że Harry naprawdę nie trafi do szkoły, a przynajmniej nie bez trudności. Co takiego dzieje się w Hogwarcie, że powrót do niego stanowi takie zagrożenie?
"Komnata Tajemnic została otwarta, strzeżcie się wrogowie dziedzica!"*
Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powrócić do mojego ukochanego magicznego świata! Tym razem autorka nie daje nam chwili wytchnienia – akcja pędzi niemal od samego początku, a my zostajemy wplątani w kolejną intrygę, która na pozór absurdalna, z czasem przeobraża się w naprawdę niebezpieczną przygodę, która może się bardzo źle skończyć. Z biegiem wydarzeń, klimat książki staje się coraz mroczniejszy, autorka ładnie tworzy atmosferę grozy – ja czytając „Komnatę Tajemnic” po raz pierwszy jako jedenastolatka, w środku nocy, naprawdę się przy niej bałam ;P W tej części poznany co nieco z historii Hogwaru i jego założycieli, o której niektórzy woleliby nie pamiętać… Czy może być coś gorszego od śmiertelnego zagrożenia w miejscu, które było dotąd uważane za najbezpieczniejsze?
"Nigdy nie ufaj niczemu i nikomu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg."*
Jak zawsze, ucieszyłam się na wszelkie nowinki ze świata czarodziejów, który dla Harry’ego ciągle nie jest do końca zrozumiały. W tym bardzo pomocna okazuje się rodzina Weasleyów, z którą bliżej zapoznajemy się w tej części – naprawdę zabawne było czytać, że dla kogoś naturalnym środkiem transportu jest podróż przez kominki przy użyciu proszku Fiuu czy wysłanie komuś wyjca :D A oprócz rozbudowania znanych nam już postaci, pojawiają się nowe, równie ciekawe i oryginalne, które na pewno zapadną czytelnikowi w pamięć – już dawno nikt mnie tak nie wkurzał jak Gilderoy Lockhart! Jednak wprowadza on całkiem sporo humoru do tej historii, więc jestem skłonna mu to wybaczyć ;)
"Ty będziesz następna, szlamo!"*
Natomiast z drugiej strony, ukazana zostaje mroczniejsza, mniej szlachetna strona magicznego świata. Okazuje się, że nawet tak niesamowita społeczność czarodziejów nie jest pozbawiona swoich uprzedzeń, nietolerancji czy dyskryminacji, nie tylko w kwestii mugoli. Draco, podobnie jak cała rodzina Malfoyów, uważa się za lepszą z powodu „czystej krwi” i pogardza czarodziejami mugolskiego pochodzenia. A także dzięki Zgredkowi, dowiadujemy się o ciężkim żywocie skrzatów domowych, służących na dworach czarodziejów. Nawet w tak magicznym i niezwykłym świecie możemy odnaleźć tak dobrze nam znane problemy doczesności, które towarzyszą również i nam w codziennym życiu.
"Bo widzisz, Harry, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej, niż nasze zdolności."*
Przy tym wszystkim autorka nie zapomina także o głównym wątku – który mnie osobiście niesamowicie interesował – o konflikcie Harry’ego z Lordem Voldemortem. W tej części dowiadujemy się nieco więcej o tym drugim, jego przeszłości i jego powiązaniach z młodym Potterem. A po tym, czego się dowiedziałam, chciałam tylko więcej, a jednocześnie nie mogłam odpędzić myśli, że skoro już teraz Harry musi stawić czoła takim wyzwaniom, to co jeszcze autorka szykuje dla niego w przyszłości? Kolejna widowiskowa przygoda, od której nie idzie się oderwać aż do ostatniej strony ;)
* wszystkie cytaty pochodzą z książki.