W styczniu tego roku co najmniej połowa bookstagrama i polskiej blogosfery została zdominowana przez powieść Chloe Gong. Przyznaję, sama poniekąd uległam tym wszystkim zachwytom, a moja ekscytacja tylko wzrosła w momencie, gdy książka ta pojawiła się na mojej półce. Z jej lekturę jednak czekałam dość długo - ale nie zmieniło to faktu, że okrutnie chciałam ją poznać. Nareszcie mi się to udało i cóż, czy opowiem się bardziej po stronie miłośników tej historii, czy po stronie jej krytyków? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tej recenzji.
Rok 1926. Szanghaj nuci melodię zepsucia... Między gangami zamieszkującymi miasto dochodzi do licznych napięć, w wyniku których zostaje wywołana wojna. Pełna krwi, niebezpieczeństwa i bólu. Miasto pogrąża się w chaosie, a w tym samym momencie wraca Juliette, córka przywódcy gangu Szkarłatnego, którą przygotowuje się już na objęcie tej najważniejszej roli. Białe Kwiaty, czyli gang, z którym walczą Szkarłatni, staje się coraz bardziej zaciekły. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż za wszystkim stoi Roma, przyszły przywódca. Pierwsza miłość Juliette, dzięki której dziewczyna poczuła smak zdrady. W mieście zaczyna rozwijać się niebezpieczna zaraza, przez którą kolejni mieszkańcy popadają w szaleństwo i rozrywają sobie gardła. Panika bardzo szybko rośnie, a jedyna nadzieja w chwilowym rozejmie między gangami oraz połączeniu sił Romy i Juliette. Czy podołają oni temu zadaniu?
Zacznę od głównych bohaterów, ponieważ to oni podtrzymują całą akcję oraz stanowią silny fundament dla całej historii. Juliette zdobyła moją sympatię za pomocą swojej odwagi, pewności siebie, umiejętności logicznego myślenia oraz pewnego rodzaju zadaniowości. To, co trzeba było zrobić - Juliette robiła. Do gustu przypadła mi również sama kreacja tej postaci, którą uważam za bardzo udaną. Z pewnością znalazły się osoby, które nie szaleją na punkcie tej bohaterki i to też jestem w stanie zrozumieć. Taki charakter nie każdemu przypadnie do gustu i to jest jak najbardziej okej.
Jeśli chodzi o Romę, to tutaj mam ciut mniej superlatyw do powiedzenia na jego temat. Owszem, zainteresowało mnie jego postępowanie oraz historia, muszę jednak dodać, że nie zdołałam się z nim zżyć tak mocno, jak właśnie z Juliette. Sama nie wiem, czy to było spowodowane – moim brakiem koncentracji czy też po prostu ten bohater został potraktowany po macoszemu? Zdołałam go całkiem polubić, ale wolałabym mieć więcej do napisania na jego temat. Pozostaje mi nadzieja na to, że w kolejnym tomie zostanie mi to wynagrodzone.
Chloe Gong bez wątpienia ma bardzo dobre pióro i odpowiednie umiejętności pisarskie. Podczas lektury czułam się tak, jakbym oglądała dobry film akcji, w którym dzieje się bardzo dużo, a jednocześnie nie jestem zarzucona zbyt wieloma elementami i wątkami, które muszę koniecznie zapamiętać, bo inaczej się pogubię. Wszystko działo się tutaj z zachowaniem logicznej kolejności, spójności oraz pewnego rodzaju równowagą, by nie przedobrzyć w jedną czy drugą stronę. Co więcej, sam wątek wojny pomiędzy owymi gangami okazał się niezwykle wciągający i tak, jak przeważnie tego typu elementy nie do końca mnie do siebie przyciągają, tak tutaj poczułam się bardzo wciągnięta.
Warto w tym miejscu dodać, iż historia Juliette i Romy to pewnego rodzaju nawiązanie do Romea i Julii. Jednak nie oznacza to, że będzie to dokładne odwzorowanie Szekspirowskiego dzieła, ponieważ autorka zadbała o to, by wprowadzić całkiem sporej ilości zamieszania do tej powieści, co wyszło jej tylko na dobre. Jak więc można się domyślać, jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i zdecydowanie trafia ona na moją listę najlepszych książek - jak nie tego roku, to z pewnością miesiąca.
Jeśli szukacie dobrej, wciągającej i angażującej do ostatniej strony powieści, to koniecznie zainteresujcie się tym tytułem. Być może i Was zachwycą Gwałtowne pasje.