Książka przedstawia wstrząsający obraz rosyjskiego systemu więziennego w czasach Putina. Autor, były prokurator, podpadł wszechwładnej FSB, czyli Federalnej Służbie Bezpieczeństwa, a wtedy to już kaplica, skażą cię nawet gdyś anioł. Poszedł siedzieć na trzy lata.
Trzeba powiedzieć, że duża część więźniów trafiła za kraty w wyniku prowokacji, oto służby chciały się wykazać i nakręciły aferę korupcyjną, a że w tym kraju bez łapówek nie da się żyć, to znaleźć winnego łatwo. Mamy jeszcze posiadaczy narkotyków: „Jakiś pies zarobił na belkę, wsadził faceta za trawkę – przecież połowa zony to są tacy.” Od razu przypomina się 'Tekst' Glukhovskiego.
Opis transportu do kolonii karnej i początków odsiadki przypomniały mi 'Archipelag GUŁag' Sołżenicyna: te same wagony stołypinki, w których 12 ludzi jest stłoczonych w przedziale dla 6, te same okropne więzienia etapowe, doświadczanie ciągłych rewizji z rozbieraniem do naga, przyzwyczajanie się do myśli, że nie ma się nic swojego, każdą rzecz mogą zabrać. Wciąż są suki, czyli więźniowie współpracujący z administracją, ich zadaniem jest dręczenie towarzyszy niedoli. Dominuje przemoc i traktowanie ludzi jak bydło.
Zatem ten system penitencjarny, a raczej jego parodia jest w olbrzymim stopniu kalką systemu sowieckiego, GUŁag wciąż żyje... To taka maszynka do mielenia mięsa ludzkiego, kto się do niej dostanie, ma szczęście jeśli wyjdzie żywy i niepokiereszowany.
Uderza okropna, wręcz bezczelna korupcja, takiej nie było za Stalina. Oto remonty baraków w zonie, na które przeznaczono środki budżetowe, finansowane są przez więźniów, których prośbą i groźbą, częściej groźbą, nakłania się do wyłożenia pieniędzy wysyłanych przez skołowane rodziny. A do czyjej kieszeni idą środki budżetowe – kto to wie?
I jeszcze, żarcie dla więźniów jest okropne, nie nadaje się do jedzenia i o to chodzi, bo „Świnie, których przy kolonii jest kilka setek, żywią się odpadkami ze stołówki. Więzienne jedzenie przechodzi przez stołówkę wyłącznie dla rytuału, od razu gotuje się je dla świń.” Oczywiście więźniowie pracują również w chlewie, ale wieprzowiny nie powąchają, ta znika i lepiej się nie dopytywać gdzie.
A gdy w zonie zapowiada się kontrolę to mamy wspaniały potiomkinowski spektakl: wszystko lśni i działa a jedzenie jest w miarę smaczne. A kto by miał odwagę się poskarżyć, skończy marnie, więc wszyscy siedzą cicho.
Trzeba tu dodać, że opisuje Fiediarow zonę dla beesników, czyli byłych pracowników organów sprawiedliwości i MSW, myślę, że w innych koloniach jest dużo gorzej.
Jeśli więzienia odzwierciedlają stan społeczeństwa, to taka właśnie jest współczesna Rosja, taka jest też jej armia, można je opisać trzema słowami: bezprawie, przemoc i korupcja.
Porażający tekst.