“Nie sztuką było odnosić w życiu oszałamiające sukcesy, sztuką było znosić porażki i trwać przy sobie na dobre i na złe”.
[ współpraca reklamowa: @wydawnictwoniezwykle ]
Arianna Goldberg doświadcza tragedii, tracąc swojego ojca w wyniku wypadku samochodowego. Dodatkowo ojciec postawił w testamencie szczególne warunki, które zobowiązują ją do ukończenia dwudziestu jeden lat, nim będzie mogła samodzielnie zarządzać swoim majątkiem. Do tego czasu decyzje odnośnie do jej majątku leżą w rękach rodziny McKinley, a w przypadku niewywiązania się z testamentowych postanowień, spadek przypada jej wujowi.
Ari spodziewa się, że schorowany przyjaciel jej ojca nie będzie stanowił przeszkody i pozwoli jej pozostać w Nowym Jorku. Jednak okazuje się, że mężczyzna przekazuje opiekę nad nią swojemu najstarszemu synowi.
Lionel McKinley, nieświadomy, że Arianna dorosła już do wieku młodej kobiety, przygotowuje się do odegrania roli opiekuna dla nastolatki, oczekując lekcji i wywiadówek. Jednak po spotkaniu z nową, pełnoletnią Ari, okazuje się, że jest nią zainteresowany w inny sposób.
Muszę przyznać, że jestem wielką fanką stylu autorki i przeważnie cieszę się każdą jej książką, ale tym razem jest inaczej. To dzieło wyróżnia się w sposób szczególny i unikalny, wybijając się na tle jej innych publikacji. To historia, która zdołała wydobyć z mojego wnętrza znacznie więcej emocji niż zwykle. W trakcie czytania niejednokrotnie wybuchałam śmiechem, ale pojawiły się też te chwile, które sprawiły, że kontynuowanie lektury było wręcz bolesne. W kilku momentach moje serce było ściskane z bólem, zdzierane ze swoich ochronnych okryć.
Świat, który stworzyła Joanna Chwistek, jest niezwykle fascynujący i pełen różnorodnych kolorów. Sposób, w jaki rozwinęła fabułę, dostarczył mi ogromnej przyjemności i rozrywki. Warto zaznaczyć, że akcja nie toczy się ani zbyt szybko, ani zbyt wolno. Tempo jest trafnie wyważone, a można śmiało powiedzieć, że idealne. Autorka stopniowo wprowadza zarówno główną bohaterkę, jak i nas, czytelników, w nową sytuację, odkrywając z Arianną coś, czego do tej pory nie miała okazji doświadczyć – ciepło rodziny i prawdziwe zainteresowanie. Razem z Arianną błądzimy w tym nowym otoczeniu, poznając nowe oblicza życia.
Podziwiam niezwykłą osobowość Arianny. Jest to postać o wyjątkowo silnym charakterze, której determinacja i nieustępliwość imponują. Jej bystrość i zdecydowane przekonania są zauważalne, a w obliczu trudności potrafi stawić czoła wyzwaniom, nie tracąc wewnętrznej siły. Jednakże, ważne jest zrozumienie, że życie nie oszczędzało Arianny. Po utracie matki, straciła również ojca, co było dla niej ogromnym ciosem. Ojciec, ogarnięty żałobą po śmierci żony, niestety odtrącił swoje jedyne dziecko, co tylko potęgowało jej ból i osamotnienie. Wszystkie te doświadczenia ukształtowały ją w osobę o wyjątkowym charakterze i wyjątkowej wytrwałości.
Lionel, no cóż... to postać, którą jednocześnie uwielbiam i czasem mam ochotę go udusić. Z jednej strony podziwiam jego staranność i dbałość o Ariannę, z uwagi na różnicę wieku między nimi. Jego troska i próby ochrony dziewczyny są godne uznania. Niemniej jednak, z drugiej strony czasem trudno jest zrozumieć jego nieustępliwość i trudności w wyrażaniu swoich własnych uczuć.
Lionel upiera się, że wiek Arianny jest przeszkodą uniemożliwiającą mu zaakceptowanie swojej miłości. Tłumaczy dziewczynie, że jest zbyt młoda, aby w pełni zrozumieć, co ich łączy. Jednak to właśnie Arianna wielokrotnie okazywała się bardziej rozsądną stroną w tej relacji, co sprawia, że jego postawa bywa frustrująca.
Podsumowując, "Guardian Angel" to naprawdę świetna książka, która dostarczyła mi wiele radości i emocji. Często mnie rozbawiała i skłaniała do głębszych przemyśleń. Jeśli szukasz historii z elementem różnicy wieku, humorem, przy której miło spędzisz czas, gorąco polecam tę pozycję.