Nazwać sezon wspinaczkowy roku 1986 pod K2 "dziwnym" byłoby eufemizmem, niemniej trudno znaleźć adekwatniejsze wyrażenie na określenie tamtych dramatycznych wydarzeń. Pod względem czysto sportowym był to sezon udany, i godny zapamiętania, przede wszystkim z uwagi na wielki sukces Wandy Rutkiewicz, która jako pierwsza kobieta i zarazem pierwszy Polak, zdobyła ten najwyższy szczyt Karakorum. Jednak na sukcesie naszej wspinaczki cieniem kładą się dramatyczne wydarzenia, jakie miały miejsce podczas ataku szczytowego. Właśnie między innymi o tym tragicznym ataku szczytowym opowiada w "Grozie wokół K2" Anna Czerwińska, alpinistka, naoczny świadek tamtych wypadków.
Pierwsze wydanie "Grozy wokół K2" ukazało się w roku 1990, książka, którą przeczytałem jest "wydaniem drugim, zmienionym, poprawionym", opatrzonym nowym wstępem i dodatkowym epilogiem. Czy zmiany były konieczne? Ciężko stwierdzić, według mnie nie; jedyną wartą wzmianki informacją z nowego wstępu jest to, że tekst zasadniczy został we wznowieniu praktycznie niezmieniony, naniesiono jedynie poprawki stylistyczne. Dałbym sobie również rękę uciąć, że żadne zmiany nie dotknęły warstwy graficznej książki, ale nie: okłada i fonty (czcionki) są nowe, jeśli celem wydawnictwa było osiągnięcie retro klimatu, to efekt został osiągnięty ponad miarę, bo książka choć nowa, wygląda jak wygrzebana w antykwariacie. Całe szczęście w środku jest lepiej: kartki są bialutkie, a reprodukcje zdjęć i mapek sytuacyjnych kolorowe i wydrukowane na śliskim papierze, co uprzyjemnia lekturę, a jak się czyta ten klasyk literatury górskiej? Dość o formie, przejdźmy do treści.
Sięgając po "Grozę wokół K2" liczyłem, na książkę podobną do wyśmienitego "Wszystko za Everest" Krakauera, ale szybko okazało się, dzieło Anny Czerwińskiej to zupełnie inna bajka, nie jest to reportaż w dosłownym sensie, bardziej wspomnienia lub dziennik naszej himalaistki, która, co trzeba zaznaczyć, ma dobre pióro. Książka potrafi wciągnąć, a opisy codziennego życia bazy, opisy sprzętu wspinaczkowego, dynamika grupy panująca w zespole Czerwińskiej, czy relacje panujące na linii wspinacze - tragarze, były niezwykle ciekawe. Problem w tym, że co za dużo, to niezdrowo, i kiedy po raz kolejny czytałem o tym, że "plecak był ciężki, podejście strome, a chłopaki poszli do obozu przed nami", odczuwałem takie znużenie, jakbym to ja, a nie autorka, musiał mozolnie topić śnieg na maszynce, żeby herbata była gotowa, gdy koledzy wrócą z poręczowania kolejnego odcinka szlaku - za dużo tego znoju dnia codziennego.
Jednak im bliżej feralnego ataku szczytowego tym robi się ciekawiej. Jak już wspomniałem, Anna Czerwińska, oprócz tego, że doświadczoną himalaistką, jest również dobrą pisarką, ale co najważniejsze, była naocznym świadkiem opisywanych w "Grozie" dramatycznych dni. Te trzy elementy sprawiają, że autorka nie tylko sprawnie zrelacjonowała przebieg dramatycznych wypadków, ale też potrafiła sprawić, że czytelnik, który góry wysokie miał okazję oglądać tylko w książkach i w internecie, potrafił po części zrozumieć emocje jakich doświadczyli bohaterowie książki.
"Groza wokół K2" pomimo pewnych mankamentów, jest wartością pozycją. Anna Czerwińska, nie tylko daje świadectwo dramatycznym zdarzeniom jakie miały miejsce w 1986 roku pod K2, ale też dzięki lekkiemu napisała po prostu ciekawą książkę, zasługującą na miano klasyka literatury górskiej.