Zanim zabrałem się za czytanie tej książki wiedziałem już o co w niej chodzi, czytając gazetową recenzję. Nie lubię tego robić, bo jakoś może to zaburzyć moją własną opinię, ale myślę, że nie miało to miejsca.
Przyznaję, że pierwszy raz czytałem książkę Pana Lisickiego, chociaż wiem skądinąd, że parę książek już wydał i na pewno kilka z nich odbiło się szerokim echem przynajmniej w świecie literatury, chociaż nie tylko.
„Grób Rybaka” czyli potwierdzenie prawdziwości odkrycia grobu Piotra i jego doczesnych szczątków w podziemiach Bazyliki Watykańskiej czyta się jak dobrze udokumentowany fikcyjny proces, jak obronę prawdziwości tezy, jak proces poszlakowy, który bez żadnych wątpliwości udowadnia co i jak miało miejsce. Po pierwsze podziwiam erudycję autora oraz przygotowanie się do napisania tej książki. To nieprawdopodobny kawał „dobrej roboty” w ujęciu Kotarbińskiego, a nie fanów klasy robotniczej.
Pierwsza dygresja : jeszcze na początku XX wieku w gimnazjach uczono łaciny i greki i nikt nie wyobrażał sobie zdania egzaminu dojrzałości bez znajomości tych języków. Wiedza ogólna pozwalała na wyrafinowane nawet dyskusje. Cóż teraz „wujek google” wie wszystko, tylko czy to wystarczy przy zwykłej konwersacji? Taki przykład : rówieśnicy mojej córki twierdzili kiedyś zawzięcie, że nie istnieje kolor burgundowy, obce im były pojęcia „bonżuraka” czy „tużurka” i swoim zaperzeniu nie chciało im się nawet sprawdzić „u wujka”. Takie to czasy.
Wracając do książki : zawsze fascynowały mnie pierwsze wieki chrześcijaństwa, powstanie Kościoła, rozwój religii – tutaj znalazłem sporą dawkę wiedzy. Podobały mi się też interpretacje Nowego Testamentu, myślę, że czasami przydaje się ktoś, kto oświeci maluczkich (takich jak ja), którzy może nie z własnej winy, nie do końca dysponują odpowiednią wiedzą. Zawsze kojarzy mi się wtedy „ucho igielne” przez które rzeczywiście nie da się przejść, chyba, że jest to nazwa jednej z bram Jerozolimy.
Trudno po tej lekturze zwątpić w to, co przekazuje tradycja, że rzeczywiście w tym, a nie innym miejscu znajduje się grób Piotra i że od samego początku był miejscem, gdzie czczono jego pamięć i czyniono miejscem kultu.
Dygresja druga : katolicyzm jest w odwrocie, trudno tego nie zauważyć szczególnie w Europie. Głównymi tematami dyskusji są wypaczenia, błędy, przestępstwa (jakże słusznie potępiane), ale mało kto zajmuje się tym, co ważne, istotą wiary, istotą chrześcijaństwa. Ta książka to taki ożywczy powiew. Chociaż sam autor na zakończenie, jakby lekko zniechęcony, nie ma wielkiej nadziei, że przekona oponentów czy wrogów, ale równie ważne jest przecież umocnienie swoich współwyznawców (nawet jeżeli ich liczba maleje) i danie im nadziei, utwierdzenie w słuszności drogi.
Przy okazji zaś, może z racji tytułu, książka ta skojarzyła mi się z powieścią Jeana Raspaila „Pierścień Rybaka”. Oczywiście treść zupełnie inna, ale przesłanie nadziei bardzo podobne. Warto czytać takie książki, warto po nie sięgać. Strawa duchowa często bardziej jest potrzebna niż strawa cielesna, zwłaszcza jak tej drugiej mamy w nadmiarze.