Ten zbiór wywiadów Jucewicz i Sroczyńskiego z czołowymi polskimi psychologami-praktykami ukazał się przed drugą podobną książką 'Kochaj wystarczająco dobrze' (którą czytałem wcześniej) ale poziomem nie odstaje od swojego następcy. Może tematyka tutaj jest bardziej różnorodna, ale parę rozmów zdecydowanie się wyróżnia.
Dla mnie zdecydowanie najciekawszy jest wywiad z niedawno zmarłym Andrzejem Wiśniewskim na temat granicy wolności w związku. Rzuca w nim Wiśniewski parę myśli nieoczywistych, wartych przemyślenia. I tak mówi: „Celem związku nie jest jednak zwiększanie naszego poczucia wartości. (...) partner nie może być naszym psychoterapeutą ani rodzicem. Może być nam miło i sympatycznie, możemy być dumni z tego, że ta właśnie osoba nas wybrała, ale jeżeli ludzie dobierają się dlatego, że spodziewają się, iż ta druga strona dostarczy im tych wszystkich uczuć i zaspokoi potrzeby, których nigdy nie dostali w życiu, to taki związek przeważnie kończy się klęską.” I jeszcze: „Z tym tak popularnym obecnie kompromisem to jest bardzo trudna sprawa. Bo on przeważnie jest tzw. zgniłym kompromisem. (…) Jak ktoś chce być w związku, to musi posiadać umiejętność zrobienia czegoś dla swojego partnera, nawet jeśli nie ma na to ochoty. A ten partner ma obowiązek powiedzieć: „Dziękuję”, a nie mówić: „Bez łaski”. Ale nie ma obowiązku odwdzięczania się takim samym prezentem. Bo na tym polega istota prezentu – daję, ale nie po to, żeby coś dostać." I jeszcze „Jeżeli mam poczucie, że mój partner mnie dusi, to przeważnie znaczy, że się nie bronię, nie umiem stawiać granic, nie mówię, że się na coś nie zgadzam (…) Dlatego jeśli ktoś przychodzi do mnie i mówi: „Moja żona zrobiła ze mnie pantoflarza”, to ja odpowiadam: „Proszę powiedzieć tak: »Pozwoliłem żonie zrobić ze mnie pantoflarza«”. Albo zamiast: „Mój mąż zrobił ze mnie służącą” – „Pozwoliłam mężowi zrobić z siebie służącą”.”
Mamy też świetny, jak zwykle, wywiad z Wojciechem Eichelbergerem o narcyzach – tej dominującej osobowości naszych czasów. Mówi Eichelberger „Narcyz nie akceptuje siebie, więc akceptacji szuka na zewnątrz. Jest skrajnie wrażliwy na opinie innych o tym, jak wygląda, jak jest ubrany, jak się zachowuje. Sam też nie spuszcza z siebie krytycznego spojrzenia.” Ale ciągle boi się demaskacji bo pod wizerunkiem skrzętnie ukrywa nieciekawą prawdę o sobie. Zatem „Życie narcyza polega na nieustannym podtrzymywaniu iluzji o prawdziwości swojego wizerunku.” Wyjaśnia Eichelberger skąd się bierze epidemia narcyzmu: z zapracowania rodziców, z dominującej ideologii wolnego rynku, z kultu sukcesu: „Dziecko przyniosło piątkę. „A kto dostał szóstkę?” – słyszało zamiast pochwały.”. Narcyz czasami się zakochuje „ale nie w drugiej osobie, tylko w jej idealizowanym wizerunku.” To trudne przypadki, twierdzi Eichelberger, ale terapia takich osób czasami kończy się sukcesem.
W książce są też szalenie ciekawe wywiady z Ewą Trzebińską o ważności uczuć i zachowań pozytywnych, z Danutą Golec o istocie dojrzałości, i wiele innych. Brak miejsca aby tu je omówić, zachęcam do lektury!