Różne są powody, dla których sięgamy właśnie po tę, a nie inną książkę. "Świąteczna gorączka" Mai Damięckiej spełniała warunki jednego z moich wyzwań książkowych na ten rok i dlatego postanowiłam poświęcić jej swój czas.
Przyznaję, że nie oczekiwałam zbyt wiele po tej historii, tym bardziej, że przeczytane opinie okazały się zbieżne z moim wyobrażeniem. Czy się rozczarowałam?... Raczej nie, choć początkiem opowieści byłam mocno zdegustowana. Czy jestem mile zaskoczona?... Po części tak.
"Świąteczna gorączka" to typowy romans, w którym erotyka odgrywa znaczącą rolę w kontaktach pomiędzy głównymi bohaterami. Sara to pani doktor, pediatra pracująca w warszawskim szpitalu, a Mikołaj to człowiek interesu, zimny drań, bogacz, dla którego praca, pieniądze i seks bez zobowiązań są sposobem na życie. Od momentu, gdy ścieżki bohaterów krzyżują się na jednym ze służbowych przyjęć między Sarą i Mikołajem rodzi się pożądanie i namiętność. Hormony biorą górę nad rozsądkiem, a uczucia nad zimnym wyrachowaniem. O tym co wyniknie z tak burzliwej mieszanki przeczytacie w książce...
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia względem tej opowieści. Początkowo chciałam dać jej bardzo niską notę. Rzeczywiście historia jest płytka, prymitywna i przewidywalna do bólu. Do tego bardzo kiepsko napisana. Intymna sfera życia bohaterów, której autorka poświęciła tak dużo miejsca została opisana z użyciem prymitywnego i ordynarnego języka przywodzącego na myśl filmy porno. Mam tu na myśli choćby określanie Sary mianem "lekareczka" w odpowiednim kontekście, nie mówiąc już o licznych wulgaryzmach zaczerpniętych z rynsztokowego języka i zdecydowanie nadużywanych. To wszystko sprawia, że historia momentami staje się żenująca i bardzo wiele traci w ostatecznym odbiorze.
Moim zdaniem o seksie, erotyce i intymności można pisać z finezją i smakiem, więcej... tą niezwykle ważną sferą życia można się nawet delektować, ale należy robić z klasą, w sposób subtelny, delikatny i wyważony. A tymczasem... Być może autorka uznała, że chamski język podkreśli mroczną stronę bohatera. Skutek jest zupełnie odwrotny. Niestety nie tędy droga.
Bohaterowie podobnie jak i wydarzenia są bardzo przewidywalni i stereotypowi. Nie wzbudzali we mnie dosłownie żadnych emocji. Autorka chciała pokazać ewolucję charakteru głównego bohatera, ale wyszło to bardzo nieudolnie. "Świąteczna gorączka" to dla mnie harlequin w kiepskim wydaniu, dla których zawsze szkoda było mi czasu.
Na zakończenie wspomnę jeszcze o tym, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Otóż moim zdaniem "Świąteczna gorączka" Mai Damięckiej ma potencjał. Sam pomysł na fabułę uważam za zupełnie niezły. Co więcej... mogłaby powstać z tego całkiem ciekawa powieść, dobry romans ze świątecznym klimatem w tle, który z przyjemnością można byłoby przeczytać w długi, zimowy wieczór. Wielka szkoda, że wykonanie zupełnie zawiodło, chociaż przyznaję, że w miarę rozwoju wydarzeń moje zainteresowanie rosło.
Nie zachęcam, ale też nie odradzam tej książki. Jeśli macie ochotę na opowieść z niewykorzystanym potencjałem i chcecie wyrobić sobie własne zdanie na temat tej historii to sięgnijcie po nią w wolnej chwili. Jednak nie oczekujcie zbyt wiele.Ciekawa jestem, jakie będą wasze wrażenia.