Witajcie kochani.
Przychodzę dzisiaj do Was z powieścią, na którą czekałam z niecierpliwością i którą mam przyjemność obejmować patronatem medialnym. Książka ta dała mi sporo do myślenia i przypomniała czasy o których raczej wolałabym nie pamiętać. Historia ta bardzo mnie poruszyła i na pewno pozostanie ze mną na długo.
Mowa oczywiście o „Good boys do bad things” autorstwa Roza Violet Barlow. Premiera:
11.03.2022.
„- Nie jesteś zbyt dobry w byciu złym - stwierdzam wpatrując się w płyty chodnikowe, po których stąpamy.
- Ale jestem zły w byciu dobrym - odpowiada ten najlepszy człowiek, jakiego znam.”
Studentka prawa Audrey pochodzi z zamożnej rodziny. Nie ma zbyt wielu zmartwień. Oprócz nauki uwielbia spędzać czas ze znajomymi.
Vincent, to zdawać by się mogło totalne przeciwieństwo Audrey. 26-latek zmagający się z wieloma problemami. Śmierć ojca i wypadek matki sprawiają, że to właśnie Vince staje się głównym żywicielem rodziny. Ma pracę, ale co gdy zarobki nie wystarczają by opłacić rachunki i przeżyć do następnej wypłaty? Chłopak wkracza na nielegalną, niebezpieczną ścieżkę, z której nie tak łatwo zejść ani zawrócić.
„ Zamiast zdejmować ubranie partnerki, zakładam kominiarkę i rękawiczki. Zamiast włączyć nastrojową muzykę, uruchamiam stare radio w jeszcze starszym volkswagenie. Zamiast otulać nagie ciało ciepłym kocem, wychodzę na chłód nocy. Zamiast zamykać drzwi własnej sypialni, otwieram zamki cudzych domów.”
Okoliczności w jakich się spotykają są conajmniej zaskakujące. Okazuje się jednak, że jest ono dla obojga zbawienne w skutkach. Audrey unika śmierci, a w życiu Vinca jest to punkt zwrotny.
Wspaniała historia. Kompletnie inna od tych, które czytałam do tej pory.
„ Good boys do bad things”to książka pełna kontrastów. Historia poruszająca i uświadamiająca, że nie zawsze mamy wpływ na to jak wygląda nasze życie. Czasem sytuacja zmusza nas do podejmowania decyzji czy robienia rzeczy sprzecznych z naszym kodeksem moralnym. Wpływ na to ma wiele czynników często wiążących się z błędami popełnianymi przez rodziców, dziadków...
„Czuję wręcz fizyczny ból na myśl o tym, jak wiele jest dzieci takich jak oni. Jak wielu „złych” dorosłych to wciąż tak naprawdę dzieciaki, które nie miały dobrego startu.”
To do czego został zmuszony Vince zrozumie tylko ten kto zaznał biedy. Człowiek postawiony pod ścianą gotów jest na wiele. Vincent czuje się jak ktoś gorszy. Zamyka się w sobie i unika ludzi bo najnormalniej w świecie wstydzi się.
Postać Audrey urzekła mnie swoim otwartym, dobrym sercem. Potrafiła zrozumieć Vinca. Zaakceptowała go takiego jakim był z całym ciążącym na nim bagażem. Chciała mu pomóc kompletnie go nie znając. Powiecie może, że to naiwność. Być może, ale według mnie Audrey ma po prostu wielkie serce. Serce o które w dzisiejszych czasach jest tak cholernie ciężko. Wszechobecna znieczulica i przeciąganie korzyści wyłącznie na swoją stronę to coś, co niestety obserwujemy coraz częściej.
Historia Audrey i Vinca jest dobrym przykładem tego by nie oceniać drugiego człowieka przez pryzmat jego statusu materialnego. Każdy posiada jakąś historię, którą watro poznać. Nie bójmy się nieść bezinteresowną pomoc, bo nigdy nie wiadomo kiedy role się odwrócą i to my będziemy jej potrzebować. Pamiętajmy dobro zawsze wraca.
„ Good boys do bad things” to nie jest zwykły romans. To mądra niosąca głębsze przesłanie powieść, a takie cenię najbardziej. Polecam ją wam z całego serca.