Dobra książka to taka, w której kończąc czytać ostatni rozdział, przewracasz stronę, szukając tam kolejnego rozdziału. Właśnie taka była moja reakcja na ostatnie zdania Królestwa Ciała i Ognia. Przewróciłam kartkę, spodziewając się, że będę mogła czytać dalej, a tymczasem dalej nie było już nic. Tylko podziękowania. Byłam autentycznie w szoku. Nawet nie tym, że powieść skończyła się w takim momencie. Byłam zdziwiona, bo nawet nie zauważyłam, że dobrnęłam do końca. Tak zatopiłam się w historii Poppy, że nie zwróciłam uwagi, jak szybko uciekały mi kolejne strony. Teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejną część.
Poppy została porwana przez wrogów królestwa. Ma zostać wymieniona na księcia Malika, prawowitego następcy tronu Atlantii. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem Casteela, a nienawiść, którą była Panna darzy księcia okazuje się nie być tak silna jak miłość, która łączy tę dwójkę. Ale czy uczucie, którym Casteel obdarzył Poppy będzie silniejsze od chęci uratowania brata? Czy kobieta będzie umiała zapomnieć o wszystkich kłamstwach i wybaczyć swojemu oprawcy?
Bawiłam się świetnie podczas czytania tej powieści! Krew i Popiół była do bólu przewidywalna i nie zaskoczyła mnie niczym, mimo to i tak dobrze wspominam czas, kiedy ją czytałam. Natomiast Królestwo Ciała i Ognia przebiło pierwszy tom pod każdym możliwym względem. Zaczynając od uczucia łączącego Poppy i Casteela, ich sprzeczkach, poprzez liczne sekrety i tajemnice, które zostały odkryte i tych innych, które dopiero pomału odkrywają przed nami karty, kończąc na bohaterach, którzy byli różnorodni i absolutnie cudowni!
Nie będę jedyną, która stwierdzi, że Kieren podbił moje serce. Wilkłak jest tak perfekcyjny, że nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Najbliższy przyjaciel Casteela, który choć nie darzył Poppy ciepłymi uczuciami, dbał o jej bezpieczeństwo. I choć wielokrotnie pełnił rolę jej osobistego ochroniarza, nie ukrywał swojego zniechęcenia tą rolą, a jego rozmowy z byłą Panną były przekomiczne. Nie raz zaśmiałam się, czytając jego kolejną odpowiedź na miliardy pytań Poppy. Kieran był szczery, był prawdziwy i przede wszystkim był cudowny.
Casteel jest brutalny, stanowczy, a przy Poppy jest najukochańszym człowiekiem na świecie. Mimo że nie zawsze mówi jej wszystko i wielokrotnie z tego powodu dochodziło do kłótni między nimi, widać że zależy mu na niej. Robi wszystko, aby zapewnić jej bezpieczeństwo, a jednocześnie nie próbuje jej tłamsić czy ograniczać. No może miałby na to ochotę, ale szanuje to, jak wielkie znaczenie ma dla Poppy poczucie wolności. Uwielbiałam czytać sceny między nimi, ich rozmowy i kłótnie oraz to jak się godzili, jak dochodzili do porozumienia, a przede wszystkim jak odkrywali przed sobą swoje uczucia i akceptowali je.
Wydarzenia z Królestwa Ciała i Ognia mogą sprawiać wrażenie ospałych. Przez większość część niewiele się dzieje poza odkrywaniem siebie nawzajem przez głównych bohaterów. Mimo to, kiedy akcja już się rozkręci, nie można oderwać się od książki. Ciągle chcemy więcej i więcej. A kończąc ostatnie zdanie, przewróciłam kartkę, szukając tam kolejnego rozdziału. Sama byłam zdziwiona, że nie zauważyłam, że to już koniec książki. Nie wiem nawet, co bardziej mnie zaskoczyło. Fakt, że przewracając kartkę, byłam święcie przekonana, że tam dalej coś jest, czy tym, że tego kolejnego rozdziału nie było. Na szczęście wydawnictwo zapowiedziało, że kolejny tom przygód Poppy i Casteela ukaże się w Polsce już 26 października. To wcale nie tak daleko… To całkiem blisko… To już niedługo… Ale ja chcę już!
Jennifer L. Armentrout zrobiła naprawdę kawał dobrej roboty pisząc tę powieść i cieszę się, że miałam okazję sięgnąć po tę serię.