Gdy po raz pierwszy dowiedziałem się o „Głodzie dotyku”, na moich ustach wykwitło jedno pytanie: „Kim, do cholery, jest Kathleen Duey”? Z przypuszczeniem, że jest to kolejna młoda autorka, próbująca swych sił w literaturze, wklepałem jej personalia w polskich Google. Tak jak podejrzewałem, jedyne wyniki ukazywały mi tylko tę książkę, natomiast o autorce nie było żadnych informacji. Przerzuciłem się więc na światowy filtr i zobaczyłem tylko dwa nowe wyniki, z czego jeden to była oficjalna strona pisarki. Nic więc nie wskazywało na to, że moje przypuszczenia były błędne. Jakież było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, że autorka wydała kilkadziesiąt książek i ma kilkuletni staż w tej dziedzinie. Dodatkowo za „Głód dotyku” została finalistką National Book Award 2007. Wniosek z tego był prosty – albo jej książki są naprawdę kiepskie, albo jest to jedna z niedocenianych perełek. Jaki więc jest „Głód dotyku”?
Książka opisuje naprzemiennie dwie historie, które rozgrywają się w odstępie prawdopodobnie kilkuset lat. Bohaterem pierwszej jest Sadima – dziewczyna, której matka umarła tuż po jej urodzeniu. Winnemu wszystkiemu była magia… A właściwie jej brak. W świecie naszej bohaterki magii jest jak na lekarstwo, natomiast pełno jest wszelkiej maści oszustów. Właśnie taka „czarownica” pozwoliła matce Sadimy umrzeć i, co więcej, okradła jeszcze jej rodzinę. Dość szybko dowiadujemy się, że dziewczyna potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Przez to właśnie trafiają do niej Somiss, egoistyczny arystokrata, pragnący wskrzesić magię oraz jego dobroduszny sługa Franklin, w którym to Sadima zakochuje się od pierwszego wejrzenia.
Druga historia rozgrywa się kilkaset lat później. Realia nieco się zmieniły – magia jest dostępna, jednakże tylko dla najbogatszych. Bohaterem tej opowieści jest Hahp, syn możnego kupca, którego ojciec uważa za kompletnie niewartościowego i oddaje do akademii czarów, żeby został czarnoksiężnikiem. Jej zasady są proste – kto tam wszedł, już stamtąd nie wyjdzie. Spośród dziesięciu adeptów przeżyje tylko jeden i do tego nie wiadomo czy zostanie czarnoksiężnikiem. Chłopcy są tam brutalnie traktowani. Jeżeli nie nauczą się przywoływać jedzenia, to będą głodować, a w konsekwencji umrą. Akcja zaczyna nabierać tempa, gdy wychodzi na jaw, że kierownikami akademii są Somiss oraz Franklin…
[...]
[Dalszy ciąg recenzji ->
http://gameexe.pl/ksiazki/art/1330,Glod-Dotyku]