Na kolejne spotkanie z Agnieszką Olejnik wybrałam powieść "Jak dzikie gęsi". A ponieważ po książki autorki sięgam zazwyczaj bez zastanowienia, to nie miałam pojęcia, że książka jest pierwszą częścią dłuższej opowieści. Tymczasem okazuje się, że za jakiś czas spotkam się ponownie z bohaterami, którzy u progu II wojny światowej i narastającej presji ze strony nazistowskiej ideologii musieli opuścić rodzinne Dolne Łużyce.
Autorka zabiera nas do czasów, gdzie ludzka podłość, brutalność i spiskowanie zbiera ogromne żniwo. Jedno słowo za dużo, szepnięte w zaufaniu, jedno bezmyślne zachowanie gdzieś na ulicy albo jedna nieopatrzna prośba mogą skutkować donosem i zniszczyć człowiekowi życie. W takich czasach przyszło żyć Katrin Dulke - pół Polce, pół Niemce, która na skutek szerzących się represji i coraz większego niebezpieczeństwa decyduje się wyjechać z rodzicami do dziadków do Gdańska, a potem być może nawet za ocean. Aby tego dokonać rodzina musi pozamykać wszystkie swoje sprawy w Sommerfeld. Decydując się na podróż do Gdańska Katrin musi opuścić swojego ukochanego Petera - niemieckiego chłopaka o żydowskich korzeniach, pacyfistę, który nie wyobraża sobie wstąpienia do wojska, czy w szeregi Hitlerjugend. Młodzi mają jednak nadzieję na rychłe spotkanie w Danzig. Niepewność i strach towarzyszy bohaterom w ich coraz trudniejszej codzienności. Wierzą w swoją miłość i ufają, że uda im się ułożyć sobie życie z dala od Europy. Tymczasem los zaplanował już dla nich zupełnie inny scenariusz...
Uwielbiam powieści Agnieszki Olejnik. Bez względu na podejmowaną tematykę autorka potrafi zaczarować słowem swoich czytelników. Historia pochłania nas bez reszty, a lekki, opisowy styl oraz prosty, plastyczny język i całe mnóstwo emocji sprawiają, że lektura to czysta przyjemność. Powieść "Jak dzikie gęsi" zaskakuje podejściem do tematu II wojny światowej. Bardzo intrygujący jest obraz tamtych czasów widziany z perspektywy mieszkańców polsko - niemieckiego pogranicza, terenów, które do 1945 roku stanowiły wschodnią część Niemiec, a po wojnie znalazły się w granicach administracyjnych naszego kraju. Z zainteresowaniem śledziłam stopniowe zmiany zachodzące w życiu mieszkańców Sommerfeld oraz ościennej wsi Leipe. Było to dla mnie ciekawe doświadczenie.
Historie, których fabuła dotyka czasów wojny i okupacji zawsze zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Przeczytałam ich już naprawdę wiele, a mimo to w każdej następnej wciąż odkrywam coś nowego i wyjątkowego. Tak stało się także tym razem, z czego jestem bardzo zadowolona. Opowieść zmusza do przemyśleń, uczy doceniać to, co posiadamy, bo nic nie jest nam dane na zawsze. Pokazuje piękno pierwszej miłości, romantycznej, pełnej uniesień, ale także smutnej i pełnej rozterek. Historia stawia na wierność własnym ideałom, które wymagają podejmowania określonych decyzji i dokonywania trudnych wyborów.
Kreacje bohaterów w tej powieści to naprawdę majstersztyk. Postaci są bardzo prawdziwe, wiarygodne w swoim zachowaniu i postępowaniu. Żaden z bohaterów nie jest nam obojętny. Jednych lubimy, drugim współczujemy, a jeszcze innych po prostu próbujemy rozgrzeszać. Są jednak wśród nich i tacy, których nienawidzimy.
Prawdziwą wisienką jest zakończenie pierwszego tomu. Autorka naprawdę potrafi zaskoczyć i sprawić, że odkładając książkę na półkę już nie możemy się doczekać dalszego ciągu. Jestem zafascynowana tą opowieścią i czekam na więcej!