"Jesteś moim słońcem" autorstwa K.K. Rowet to powieść, która teoretycznie łączy w sobie elementy romansu, nadnaturalności i psychologicznej głębi. Niestety, w praktyce książka okazuje się rozczarowująca, zarówno pod względem narracji, jak i kreacji bohaterów. Choć opis sugeruje emocjonującą historię o stracie, miłości i walce z wewnętrznymi demonami, wiele aspektów tej powieści pozostawia czytelnika z poczuciem niedosytu. Brawa dla opisu redaktora! Ponad 500 stron ze zwykłą historią obyczajową, pod koniec 100 stron z wątkiem anioła... Dużo błędów językowych...
Przede wszystkim, fabuła jest przewidywalna i pełna klisz. Motyw tajemniczego motocyklisty, który staje się wybawcą głównej bohaterki, jest sztampowy i nie wnosi nic nowego do gatunku. Relacja Angel i Castiela rozwija się w sposób schematyczny, zbyt szybko przechodząc od nieufności do intensywnej więzi. Brakuje stopniowego budowania napięcia między postaciami, co sprawia, że ich związek wydaje się wymuszony i mało wiarygodny.
Kolejnym problemem jest powierzchowna kreacja bohaterów. Angel, choć zmaga się z trudnym tematem depresji, wydaje się jednowymiarowa. Jej cierpienie przedstawione jest w sposób płytki, bez zagłębiania się w psychologiczną stronę problemu. Castiel, z kolei, to typowy "zły chłopak z tajemnicą", którego postać została zarysowana w sposób stereotypowy i pozbawiony oryginalności. Jego nadprzyrodzone zdolności mogłyby dodać fabule głębi, ale ich potencjał pozostaje niewykorzystany. Dowiadujemy się o nich pod koniec.
Mam wrażenie, że więcej miejsca jest poświęcone przyjaciołom głównej bohaterki. W dodatku ich problemy były już w książce o przygodach Nory I Patcha z książek z serii "Szeptem". Trochę to ściągnięte, choćby wątek z poplamionymi spodniami keczupem... Nie chcę zranić autorki, jednak...
Styl pisania autorki również nie pomaga w odbiorze książki. Dialogi są często sztuczne i pełne banałów, co utrudnia utożsamienie się z bohaterami. Opisy emocji i otoczenia są zbyt przesadzone, momentami granicząc z patosem, co odbiera historii jej autentyczność. Zamiast subtelności i finezji w przedstawianiu trudnych tematów, takich jak żałoba czy depresja, książka oferuje uproszczone i melodramatyczne podejście. Szczególnie zakończenie przypomina schemat, żeby skończyć to wszystkich pozabijam... Mam wrażenie, że inaczej książka byłaby dłuższa.
Na tle wielu współczesnych powieści młodzieżowych, które podejmują podobne tematy, "Jesteś moim słońcem" wypada blado. Historia wydaje się chaotyczna, a wątki nadprzyrodzone nie są spójnie wplecione w narrację, co sprawia, że książka nie potrafi zdecydować, czy chce być romansem, obyczajem, czy opowieścią fantasy. Ostatecznie, żaden z tych elementów nie jest rozwinięty w satysfakcjonujący sposób.
Podsumowując, "Jesteś moim słońcem" to książka, która mogła mieć potencjał, ale zabrakło jej głębi, świeżości i konsekwencji w budowaniu opowieści. Tematyka, która mogła poruszać i inspirować, została przedstawiona w sposób zbyt uproszczony, przez co trudno wczuć się w historię i przejąć losami bohaterów. To pozycja, która może spodobać się fanom lekkich, niezobowiązujących romansów z nadprzyrodzonym akcentem, ale raczej nie zadowoli ich w pełni. Bardzo mi przykro, bo historia miała potencjał.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta portalu Na kanapie.pl