Jakże pięknie pisze Hen!
Czytasz i czujesz, że zimno z gołych stóp rozchodzi się po całym twoim ciele. Z onucy i sznurków obwiązujesz skostniałe nogi robiąc sobie pozorne buty, których nie masz. Nikt ci nie da, nie ma od kogo ukraść, nie przysługują się jako mężczyźnie, który ma walczyć o ojczyznę i o siebie. Stopy bolą, krwawią, chłoną ziąb. Ale walczysz, bo nie chcesz umrzeć. Mimo wszystko trwasz. „Samo trwanie jest już protestem (...)” tej toczącej się od 1939 roku wojny. Stoisz jeszcze i względne wyprostowany. Pokazujesz, że jesteś ponad podziałami, ponad śmiercią i beznadzieją niszczącego głodu, które co dnia zbierają swoje żniwo.
Sobą żywym przeczysz logice wojny.
Wierzysz, że powinny się dziać rzeczy niezwykłe, ale konieczne.
Stoisz krzywo, bo ból przemarzniętych stóp, głód i nadchodząca gorączka malarii nie pozwalają stanąć prosto. Jest jeszcze miłość, a raczej jej brak i ten brak wysysa z ciebie resztki sił, jak głód. Potrzeba ci miłości, potrzeba ci uczucia i świadomości, że ktoś cię kocha nie żądając niczego w zamian.
Jest wojna, każdy szuka zarobku, każdy pomaga … za coś. Nie ma nic za darmo.
Ale oto nagle – nagle jest i miłość i buty i płaszcz, który nawet w upalne dni zarzucasz na ramiona idąc do pracy. Bez niego nic nie wyniesiesz.
Oto nagle jest i Lena i uczucie do niej, którego trzeba się nauczyć, i które trzeba poznać. Jesteś siedemnastoletnim Bożkiem, który ma wreszcie buty, Lenę i swój kąt. Możesz być sam bez tych głosów wokoło, które wysysały z ciebie chęci i zdrowie, i które sprawiały, że tęskniłeś za chwilą bycia samemu. Teraz masz swój własny kąt pobielony wapnem przez Lenę, namiastkę domu lecz z każdym dniem twoja samotność coraz bardziej cię uwiera. Nie potrzebna ci jest i coraz mniej za nią tęsknisz. Nagle jest Lena. Ona. Ta, która staje się tą jedną, jedyną - twoją.
Józef Hen pisze tak, że mimo bólu, upokorzeń i dramatów Bożka personalizujesz się z nim i wchodzisz w niego cały. Wchodzisz nie tyle w jego buty, bo tych długo nie ma, ale wnikasz w niego. Nie sposób stać obok i biernie trwać podczas czytania. Angażujesz się, bo to nieuniknione.
Fabuła powieści Hena ożywa w tobie. Zmienia myślenie, ale i postrzeganie własnej rzeczywistości. II wojna światowa odcisnęła swe piętno na autorze. Bohater Bożek to on, a pisanie? Z pewnością pomogło zranionej duszy Hena. Wydarcie z siebie bolesnych przeżyć stanowiło, według mnie, terapię uzdrawiającą. Wyrzucenie z siebie i wyzbycie się trudnych wspomnień – o tym jest powieść. To jakby pochodna dziennika z tamtych lat, najtrudniejszych. To także książka o nadziei, o radości jedzenia chleba, czy patrzenia na uśmiech dziewczyny.
Bo nadzieja jest zawsze.
Hen w powieści walczy o siebie, o życie i o przyszłość.
Ta powieść żyje w umyśle czytelnika nawet po skończeniu lektury. Sam piszesz ją dalej, bo wizualizacja treści ciągle w tobie tkwi. Piszesz w nieco innej scenerii i latach, ale piszesz stale, dzień po dniu.
Ta książka uwrażliwia duszę, ogłusza i powala.
To powieść totalna.
Polecam.
#agaKusiczyta