Serio pytam. Gdzie byli ci wszyscy ludzie, którzy mogli powiedzieć mi, że bycie dziewczynką, która nie chce nosić ładnych różowych kostiumików i woli wspinać się na wieżę z opon, i marzy o tym, żeby obserwować plac zabaw z bazy razem z chłopakami jest jak najbardziej okej? Gdzie byli ci wszyscy ludzie, którzy mogli powiedzieć mi, że nie ma nic złego w tym, że wolałabym spędzać czas przeżywając przygody - wspinając się na drzewa, goniąc się po krzakach czy kopiąc piłkę - niż zajmować się razem z mamą ,,kobiecymi sprawami''? Gdzie byli ci, którzy mogli powiedzieć mi, że to jaka jestem jest jak najbardziej okej i że spokojnie mogę znaleźć miłość mojego życia nie będąc jednocześnie efemeryczną, zwiewną, delikatną pięknością o talii osy przewiązanej paskiem na kokardkę, która przemierza miasto radośnie stukając obcasami?
Jestem pewna, że gdzieś byli. Po prostu nie było ich w pobliżu.
,,Kraina baśni jest dla wszystkich'' to książka naprawdę piękna, szczególna i warta uwagi. Siedemnastu autorów - w tym szeroko pojmowani debiutanci - stworzyło wspaniałe opowieści o odmienności, o akceptacji i o poszukiwaniu siebie. Te baśnie nie są - jak chcieliby niektórzy konserwatywni panowie na Węgrzech - ,,homopropagandą''.
W ogóle nie są żadną propagandą. Opowiadają po prostu o tym, co nas otacza - o tym, co było, jest i będzie. To historie podane w sposób bardzo uniwersalny - pozwalający utożsamić się i zrozumieć. I naprawdę nie ma w tym nic złego.
W baśniach tych przewija się kilka motywów, które można z grubsza wyodrębnić - mamy więc baśnie skierowane do dziewcząt, które z jakiegoś powodu nie chcą być dziewczęce (,,Jesień'', ,,Margaret Pogromczyni Olbrzymów'', ,,Kordelia i Karola'') albo mają dość bycia uległymi, grzecznymi dziewczynkami, których nikt z tego powodu nie docenia (,,Calineczka wyrusza po swoje życie''); mamy baśnie adresowane do dzieci po przejściach - tych dzieci, którym ktoś zrobił krzywdę (,,Rubinowy ptak'', ,,Zakręcona słomka''), tych dzieci, które są niewidoczne dla otoczenia (,,Wielki Alfredo''), które dorastają w dysfunkcyjnych rodzinach (,,Baśń wiedźmy'', ,,Roza na balu'', ,,Pomyślności, Batbajanie'') albo takich, które mierzą się z tematem adopcji (,,Żelazny Laci''). Znajdziemy tu też opowieści o żałobie i stracie (,,Baśń wiedźmy'', ,,Jesień'', ,,Roza na balu'', ,,Pomyślności, Batbajanie''), o fizycznej odmienności i jej akceptacji (,,Trivadar, trójuchy królik''), o wrażliwości i empatii na ludzkie cierpienie (,,Kordelia i Karola'') oraz o transseksualności (,,Rubinowy ptak'', ,,Poroże dla sarenki'') i o odmiennej orientacji seksualnej (,,Król Lodu'', ,,Pomyślności, Batbajanie'', ,,Partia dla księcia'').
Przy czym te ostatnie dwa tematy zostały poruszone w naprawdę delikatny, niemal subtelny sposób - zostały przedstawione w sposób tak nienachalny i naturalny, że naprawdę dziwi mnie to, że ktoś mógł określić je mianem propagandy. Szczególnie polecam ,,Poroże dla sarenki'' jeśli ktoś chciałby dziecku pokazać, jak czuje się osoba transseksualna.
,,Kraina baśni jest dla wszystkich'' to naprawdę świetny zbiór ciepłych, wywołujących uśmiech na twarzy baśni. I niech schowają się wszyscy, którzy narzekają na to, że książka ta propaguje ,,zachowanie niezgodne z tradycyjnymi rolami płciowymi''. Bo wiecie co jeszcze jest z nimi niezgodne? Dosłownie każda babska książka, która pokazuje, że bohaterka może wziąć swój los we własne ręce - może zostawić przemocowego albo zdradzającego ją faceta - może nosić spodnie, głosować w wyborach, zrobić sobie tatuaż, nie chcieć mieć dziecka i może wyjechać w Bieszczady, żeby założyć własny biznes, otworzyć - powiedzmy - małą herbaciarnię przytuloną do schroniska na szczycie góry.