Gdy wieczór otula Abbeymead, a mgła leniwie snuje się po wąskich uliczkach, pojedynczy dźwięk kościelnego dzwonu rozdziera ciszę. Nie jest to jednak wezwanie do modlitwy, lecz zapowiedź tragedii. W starej kaplicy, na chłodnej granitowej posadzce, spoczywa ciało młodego wikarego, którego śmierć budzi więcej pytań niż odpowiedzi. W jego dłoni – tajemnicza notatka. Czy to klucz do zagadki, czy fałszywy trop mający zmylić dociekliwych? Flora Steele i Jack Carrington po raz kolejny muszą stawić czoła śmierci i sekretom, które ukrywa ich mała, spokojna, a może tylko pozornie spokojna, wioska.
Merryn Allingham z wprawą godną najlepszych klasyków kryminału prowadzi nas przez labirynt podejrzeń, ukrytych motywów i rodzinnych sekretów, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Każdy mieszkaniec Abbeymead wydaje się mieć coś na sumieniu, a każda rozmowa rodzi nowe wątpliwości. Preece, rzeźnik o ciętym języku, Dilys, listonoszka, której nic nie umknie, czy tajemniczy Stephen – nowy przybysz w miasteczku.
Które z nich skrywa morderczą tajemnicę? I jaką rolę w tej historii odgrywa tożsamość samego wikarego, która okazuje się daleka od oczywistości?
„Morderstwo w kaplicy” to kryminał w najlepszym brytyjskim wydaniu – pełen napięcia, ale jednocześnie przesiąknięty klimatem lat 50. i urokiem angielskiej prowincji. Allingham z niezwykłą precyzją buduje atmosferę – od zapachu starych ksiąg w księgarni Flory, po świąteczny gwar miasteczka, który jedynie podkreśla kontrast wobec ponurej zbrodni. Dla miłośników Agathy Christie i Arthura Conana Doyle’a to prawdziwa gratka – intryga stopniowo się zagęszcza, a rozwiązanie, choć wydaje się być na wyciągnięcie ręki, wciąż umyka.
Jednak „Morderstwo w kaplicy” to nie tylko opowieść o zbrodni. To również kolejny rozdział w relacji Flory i Jacka, której subtelne niuanse dodają powieści ciepła, uroku i autentyczności. Choć ich uczucia rozwijają się powoli, w tle śledztwa wybrzmiewa cicha nuta romantyzmu, która sprawia, że kibicujemy im nie tylko jako detektywistycznemu duetowi.
Allingham po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać kryminały z klasą – bez brutalności, ale z odpowiednią dawką napięcia i tajemnicy. Czytelnik, zanurzony w lekturze, czuje się jak gość w Abbeymead, obserwujący bohaterów z ukrycia, podążający za tropami, próbujący rozwikłać zagadkę zanim zrobią to Flora i Jack. A gdy już wydaje się, że odpowiedź jest na wyciągnięcie ręki… autorka zaskakuje nas kolejnym zwrotem akcji.
Czy Flora i Jack odkryją prawdę na czas? Czy zabójca popełni błąd, który zdradzi jego tożsamość? A może w Abbeymead czeka jeszcze więcej mrocznych sekretów?
Jedno jest pewne – „Morderstwo w kaplicy” to książka, od której trudno się oderwać. A po jej zakończeniu pozostaje tylko jedno pytanie: kiedy kolejna zagadka?🕵🏻♀️
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @wydawnictwomando (współpraca reklamowa) 🩷.