Lubię książki tego autora nie dlatego, że był katolikiem, ale był Japończykiem, który w swoich powieściach potrafił odmalować mentalność Japończyków i ich życie. W swoich powieściach zajmuje się motywacją działań swoich bohaterów, ale często bez związku z wyznawaną religią. Zastanowił mnie opis wydawcy, że główna bohaterka bezwiednie realizuje na co dzień ideały chrześcijańskie. Według mnie jest to pewne nadużycie. Czyżby brak egoizmu, chęć niesienia pomocy innym, altruizm przynależał tylko wyłącznie do wartości chrześcijańskich, a nie były wartościami uniwersalnymi. Główna bohaterka nie ma pojęcia o chrześcijaństwie, a gdy spotyka się z zakonnicami, one nie mają wpływu na jej postępowanie i motywacje działań. Można na tę powieść, spojrzeć przez pryzmat wartości uniwersalnych i poznać Japonię tuż po zakończeniu wojny.
Autor prezentuje nam kameralną opowieść z dwójką bohaterów, która rozpoczyna się w 1948 roku. Japonia jest zrujnowanym wojną krajem pod okupacją amerykańską, władze okupacyjne wywracają ich życie do góry nogami. Panuje ogólna bieda, a ludzie w poszukiwaniu pracy przemieszczają się i w nowych, obcych miejscach są bardzo samotni. Tsutome Yoshioka w dzieciństwie przeszedł lekką postać choroby Heinego-Medina i od tej pory utyka, może dlatego nie został powołany do wojska. Teraz studiuje na Uniwersytecie w Tokio, chociaż nie wiemy, co studiuje, ani też nie wiemy nic o jego rodzinie. Razem z kolegą żyją w wynajętym pokoju w skrajnym ubóstwie. Właściwie nie chodzi na uczelnię, a jedynie szuka dorywczych prac, aby nie umrzeć z głodu. Z powodu niepełnosprawności był człowiekiem zakompleksionym i nieśmiałym. Oczywiście każdy z nich marzy o inicjacji seksualnej. Jeden z pracodawców Tsutome podsuwa mu cyniczny plan zdobycia dziewczyny. Po wojnie dziesiątki młodych kobiet ściągały do Tokio w poszukiwaniu pracy. Kobiety te ciężko pracowały za marne wypłaty, które pozwalały im wynająć pokoje i przeżyć od wypłaty do wypłaty. Jedyną rozrywką były wizyty w kinie i śledzenie życia aktorów w czasopismach. W tych czasopismach umieszczały też własne ogłoszenia. Takie ogłoszenie dała też Morita Mitsu naiwna, samotna i marząca o miłości, jak z oglądanych filmów. Kiedy na jej ogłoszenie odpowiada student, Morita jest zachwycona. Tsutome spotyka się z nią, pomimo że uważa ją za brzydką, głupią i wzbudza w nim niesmak, doprowadza do zbliżenia. Dla Mority to jest najważniejsze wydarzenie i zakochuje się w nim, on pragnie o całym zdarzeniu jak najszybciej zapomnieć. Jednak po latach wspomnienie wraca za sprawą jego narzeczonej, która kiedyś pracowała z Moritą. Tsumote pragnie odszukać dziewczynę, ale nie z sentymentu do niej i dowiaduje się, gdzie przebywa.
Interesująca jest kompozycja powieści, z dwoma przeplatającymi się wątkami. Jednym z nich jest „Mój pamiętnik”, w którym Tsutome w formie pamiętnika spisuje wszystkie wydarzenia. Drugim jest dość tajemniczy wątek „Plamy na nadgarstkach” widzimy świat oczami Mority. Wprowadza jednak w tym wątku narratora trzecioosobowego, dzięki czemu może lepiej przedstawić życie tej kobiety.
Pomimo odmiennych obyczajów i norm społecznych, samotność jednostki w społeczeństwie jest podobna, gdzie egoizm okazuje się normą, a dobroć jest czymś niezwykłym. Śledząc losy bohaterów, przedstawia autor najważniejszą myśl, że każdy spotkany przez nas człowiek, pozostawia w naszym życiu niezacierany ślad.
Myślę, że pisząc tę powieść w 1963 roku i umieszczając bohaterkę w leprozorium, chciał zwrócić uwagę na jeszcze jedno, przerażające praktyki w Japonii. Kiedy cały świat oburzał się na eugeniczne ustawy w hitlerowskich Niemczech, takie ustawy cały czas funkcjonowały w Japonii. W 1948 roku trędowatych umieszczono w zamkniętych ośrodka i zakazywani w nich jakichkolwiek kontaktów z rodzinami, byli umarłymi za życia. W ośrodkach tych sterylizowano chorych, zmuszano kobiety do aborcji, a wręcz do zabijania dzieci. Pomimo że trąd był uleczalny od dziesięcioleci, dopiero w 1996 roku zniesiono to prawo. W 1948 roku wprowadzono w Japonii ustawę mającą zapobiegać urodzeniom niskiej jakości potomstwa oraz chronić życie i zdrowie matki”. W myśl tej ustawy sterylizacji podlegały osoby upośledzone umysłowo lub fizycznie, a także dotknięte chorobą dziedziczną. Kryteria te spełniały już osoby z niedowład słuchu czy osteoporoza, a także chorzy na trąd. Często to robiono bez wiedzy pacjentów, zwabiając ich do szpitali pod różnymi pretekstami. Ustawy te zniesiono dopiero w 1996 roku, dwa lata po tym, gdy jedna z ofiar wyjawiła swoją historię na forum międzynarodowym. Spór o zadośćuczynienie ciągnie się jednak do dziś.
Przyznaję się, że książka była wstrząsnęła, gdyż zwykłą dobroć, chęć pomocy innym, empatię traktuje się w niej, jako coś niezwykłego, natomiast normą jest egoizm i cynizm. Czy przez te lata od napisania tej książki coś się zmieniło? Czy dotyczy to tylko Japonii?